Koledzy,
stulejka częściowa. Napletek schodzi we wzwodzie do, mniej więcej, połowy żołędzia. W spoczynku schodzi - nie na raz, ale da radę. Po ćwiczeniach wydaje się, że skóra trochę, minimalnie, ale jednak, się rozciągnęła i schodzi dalej niż jeszcze parę tygodni wcześniej.
Po konsultacji z lekarzem dostałem propozycję wszystkich trzech dostępnych rozwiązań: maści, plastyki i obrzezania. Mam się zastanowić co wybrać, co już jest dość komfortową sytuacją.
Czy jest sens stosować maść? Doktor mówi, że 50-60% szans na powodzenie, co jak na dorosłego jest średnio. Z drugiej strony to nie byłby długi okres na ocenę efektów, no i tanioszka. Gdyby się nie udało, to obrzezanie i tyle. Samego zabiegu obrzezania się nie boję, chociaż ostatecznie wolałbym uniknąć. Spiny i negatywnych przeżyć na tym tle nie mam, bo partnerki obecnie brak.
Co sądzicie? Czy ktoś tutaj to stosował? Maść to Clobederm.
Pozdrawiam!
stulejka częściowa. Napletek schodzi we wzwodzie do, mniej więcej, połowy żołędzia. W spoczynku schodzi - nie na raz, ale da radę. Po ćwiczeniach wydaje się, że skóra trochę, minimalnie, ale jednak, się rozciągnęła i schodzi dalej niż jeszcze parę tygodni wcześniej.
Po konsultacji z lekarzem dostałem propozycję wszystkich trzech dostępnych rozwiązań: maści, plastyki i obrzezania. Mam się zastanowić co wybrać, co już jest dość komfortową sytuacją.
Czy jest sens stosować maść? Doktor mówi, że 50-60% szans na powodzenie, co jak na dorosłego jest średnio. Z drugiej strony to nie byłby długi okres na ocenę efektów, no i tanioszka. Gdyby się nie udało, to obrzezanie i tyle. Samego zabiegu obrzezania się nie boję, chociaż ostatecznie wolałbym uniknąć. Spiny i negatywnych przeżyć na tym tle nie mam, bo partnerki obecnie brak.
Co sądzicie? Czy ktoś tutaj to stosował? Maść to Clobederm.
Pozdrawiam!