Cześć,
jestem już po zabiegu. Borykałem się ze stulejką wrodzoną (całkowitą) odkąd pamiętam. Miałem świadomość tego, co mi dolega, jednak robiłem wszystko, aby tego nie zmieniać. W końcu przyszedł ten dzień - powiedziałem sobie, że w 2025 dokonam kilku zmian; duży wpływ na to miało to forum - więc ogromne dzięki Wam za to!
Tak też zrobiłem - wczoraj, 16.08 udałem się na zabieg
Z jednej strony żałuję, że tyle czekałem, ale z drugiej - nie sądziłem, że to może tak działać na psychikę.
Sam zabieg trwał godzinę, znieczulenie miejscowe. Nie było to nic przyjemnego, przez większość czasu miałem "tiki", więc jak tylko to się skończyło to kupiłem sobie nagrodę...
Lekarz zalecił obrzezanie częściowe (chyba loose), bo powiedział, że to będzie lepiej wyglądało, szybciej się goi i zawsze można będzie zabieg powtórzyć/poprawić estetycznie.
Chciałbym Was też się poradzić:
- czy też u Was występował tzw. stres pourazowy? Nie wiem czemu, ale na samą myśl, że ktoś mi coś tam ciął robi mi się słabo. Wczoraj, oddając moc, czułem nogi jak z waty. Czy to normalne? Jestem odporny na ból, ale w tym przypadku czuję coś dziwnego. Podczas samego zbiegu tak samo - pomimo znieczulenia, trzęsły mi się nogi i spociłem się "jak szczur" :/
- jutro muszę zacząć psikać ranę octeniseptem - muszę delikatnie ściągnąć napletek to lini cięcia/szwów i tam przemyć. Boję się o tym myśleć, ale czy to będzie trudne?
- z lewej strony napletek jest mocno opuchnięty/siny (penis wygląda jak maczuga). Długo trwa taki stan?
- czuję nadwrażliwość główki - takie nieprzyjemne kłucie. Wiem, że to normalne, ale po jakim czasie to się uspokaja?
Dzięki za wsparcie - i jeśli ktoś potrzebuję pogadać to śmiało, chętnie opowiem wszystko ze szczegółami.
jestem już po zabiegu. Borykałem się ze stulejką wrodzoną (całkowitą) odkąd pamiętam. Miałem świadomość tego, co mi dolega, jednak robiłem wszystko, aby tego nie zmieniać. W końcu przyszedł ten dzień - powiedziałem sobie, że w 2025 dokonam kilku zmian; duży wpływ na to miało to forum - więc ogromne dzięki Wam za to!
Tak też zrobiłem - wczoraj, 16.08 udałem się na zabieg
Z jednej strony żałuję, że tyle czekałem, ale z drugiej - nie sądziłem, że to może tak działać na psychikę.
Sam zabieg trwał godzinę, znieczulenie miejscowe. Nie było to nic przyjemnego, przez większość czasu miałem "tiki", więc jak tylko to się skończyło to kupiłem sobie nagrodę...
Chciałbym Was też się poradzić:
- czy też u Was występował tzw. stres pourazowy? Nie wiem czemu, ale na samą myśl, że ktoś mi coś tam ciął robi mi się słabo. Wczoraj, oddając moc, czułem nogi jak z waty. Czy to normalne? Jestem odporny na ból, ale w tym przypadku czuję coś dziwnego. Podczas samego zbiegu tak samo - pomimo znieczulenia, trzęsły mi się nogi i spociłem się "jak szczur" :/
- jutro muszę zacząć psikać ranę octeniseptem - muszę delikatnie ściągnąć napletek to lini cięcia/szwów i tam przemyć. Boję się o tym myśleć, ale czy to będzie trudne?
- z lewej strony napletek jest mocno opuchnięty/siny (penis wygląda jak maczuga). Długo trwa taki stan?
- czuję nadwrażliwość główki - takie nieprzyjemne kłucie. Wiem, że to normalne, ale po jakim czasie to się uspokaja?
Dzięki za wsparcie - i jeśli ktoś potrzebuję pogadać to śmiało, chętnie opowiem wszystko ze szczegółami.