U mnie na początku w zwiazku było super tzn,. jeszcze jakiś rok temu
seks uprawialem praktycznie codziennie i to po kilka razy, ale to były czasy... teraz już od dłuższego czasu coraz gorzej, partnerka nie ma ochoty, jest co chwile zmeczona, i czesto z jej ust słysze, "jak zasłużysz" to coś może bedzie

jakbym musiał sobie zapracować czasem aż mnie szlak trafia, zawsze to ja mam ochote i ją musze ciągnąć a ona potrafi być nieugięta i koniec, wiec nawet przestałem sie starać i zabiegać o to
jak bedzie miala ochote to sama da znac tylko że zdarza sie to coraz rzadziej, nie wspomne już o seksie oralnym przez ten cały czas moge policzyć na palcach dwóch rąk ile razy był, ona też mnie odsuwa gdy chce sie zbliżyć w ten sposób, twierdzi że woli zwykły seks, na pytanie że może sie wstydzi mówi że nie, ale jakoś woli normalnie.
Krótko mówiąć teraz raz w tygodniu to jest norma jak sobie poćupam, jak wyjdzie czesciej to jest superr
Jeśli ona raz powie że dzisiaj nic nie bedzie, to choćbym sie przymilał 2 godziny, bedzie to na marne..
Jak juz pisałem to ja jak zawsze musze przekonywac, nie było takiego razu z mojej strony abym powiedział że "NIE" i obrócił sie dupą do tyłu, przyjemności nigdy nie odmawiam
Łazarz a jak Twoje sumienie?
