• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Ja i moja stulejka, historia trzydziestolatka (warmińsko-mazurskie)

luxor

New member
Witam wszystkich Panów z tym samym problemem, który nas tutaj sprowadza.

O stulejce dowiedziałem lub raczej domyśliłem się jeszcze jako nastolatek gdy po treningach z kumplami z drużyny schodziło się do jednego przysznica i kolokwialnie rzecz biorąc "myło spoconą dupę po meczu/treningu". Byłem wychowany w rodzinie gdzie seks nie był tematem tabu ale też nigdy otwarcie się o nim nie rozmawiało bo wszystko było oczywiste. Nawet jak moja matka mnie nakryła w pokoju z panną gdy byłem "na niej" to przeprosiła i szybciutko wyszła. Nigdy nie musieliśmy rozmawiać na ten temat bo przecież nie popełniałem przestępstwa tylko zwykłą, naturalną rzecz. A jednak o moim penisie nie rozmawiałem z nikim!
Mój ojciec nie był partnerem do rozmowy na ten temat bo wybrał wódkę i kolegów. Nie przejmowałem się też zbytnio bo po prostu myślałem, że jestem późno dojrzewającym chłopcem (a tak właściwie było). Pierwszy seks miałem także późno - kilka miesięcy po mojej osiemnastce. Jak ja się cholernie bałem przez tą pieprzoną stulejkę. Na moje "szczęście" nie miałem tzw. pełnej stulejki tylko częściową ale o tym za chwilę. Seks jak seks, mogłem zrobić to raz czy dwa z lekkim bólem podczas wejścia ale jak już się, że tak powiem "umoczyłem i nasmarowałem" to szło jak z górki. Niestety następnego dnia miałem taką opuchniętą oponę w górnej części napletka gdy sikałem. Wiedziałem, że podczas uniesienia czułem więcej podniecenia niż bólu ale dzień po już było inaczej. Rozciągnięta skóra napletka musiała swoje odpocząć zanim... no wiecie co. Z kilka razy próbowałem następnego dnia z tą opuchniętą oponą ale ból był nie podwójny lecz potrójny, a nawet poczwórny.

Egzystowałem tak prawie 8 lat, czyli bzykanie jednego dnia i odpoczynek 1-3 dni aby opuchlizna zeszła. Przyszedł moment na zrobienie coś z tym. Rozstałem się z moją panną po takim trochę dłuższym związku i poznałem nową. Miałem do niej jechać i wprowadzić się za około 2-3 miesiące. Wiedziałem, że chcę coś z tym w końcu zrobić, poprawić jakość mojego życia i pozbyć się tych wszystkich kompleksów.

Oczytałem się na temat stulejki w Internecie co nie miara. Chyba największym źródłem wiedzy poza tym forum jest portal stulejka.com. Tam właśnie kilku gości zamieściło swoje opowieści, swoje historie dzięki którym podjąłem decyzję, że w końcu czas dać się obrzezać bo mnie to dosłownie wk***** i stresuje!

Zacząłem szukać urologów. Przeczytałem, że można na NFZ ale kolejka czasem trwa kilka tygodni albo miesięcy, a jak wiadomo chciałem za 2-3 miesiące wyjechać do nowej panny i zacząć używać mojego "majstra" :p
Prywatnie ceny zaczynały się od 600-700zł ale sięgały nawet 2000 czy 3000zł w dużych miastach i sławnych klinikach. W końcu po prostu wyszukałem frazy w Google: 'Urolog Olsztyn". Wyskoczyły mi dwa nazwiska: Michał Koziczak i Zbigniew Purpurowicz. Obaj panowie z Olsztyna. Nie wiem co zadecydowało o wyborze dr. Michała Koziczaka, może dlatego, że raz w tygodniu przyjmował w moim mieście (nie jestem z Olsztyna). Może dlatego, że wyglądał na starszego? Tak czy siak zadzwoniłem do niego w wielkanocnego Śmigusa-Dyngusa. Odebrał.

Rozmowa przeszła szybko, konkretnie i rzeczowo. Zadałem mu trzy pytania, ten nie odpowiadając na pierwsze powiedział: "następne pytanie proszę". Myślałem, że mnie olewa ale...

Oto pytania, które mu zadałem:
  1. Oczytałem się trochę w Internecie i wychodzi na to, że mam stulejkę i powinienem się oddać zabiegowi obrzezania częściowego. Czy operuje Pan takie przypadki?
  2. Jaki jest koszt takiego zabiegu?
  3. Kiedy mógłbym być zoperowany najszybciej?

Odpowiedział, że tak - operuje ale on preferuje osobiste spotkania aby mógł mnie zbadać, pouczyć o takim zabiegu itd.
Koszt wynosił 1000zł, a może mnie nawet zoperować następnego dnia jak się uprę, a on będzie miał wolny termin :)

Umówiliśmy się na następny poniedziałek - to dzień, kiedy przyjmował w moim mieście. Poszedłem na prywatną wizytę (100zł), przedstawiłem się mu jako ten gość co dzwonił tydzień temu, ten bez pytania kazał zdjąć portki i stanąć przed nim gdy on usiadł na gabinetowej kozetce. Zsunął mój napletek i powiedział, że nie jest tak fatalnie, że widział gorsze przypadki. Zaproponował mi operację w środę o 17:00-18:00 (za tydzień, za 9 dni). Przyjąłem z uśmiechem :)

Zapytałem się jeszcze ile trwa rekonwalescencja, gojenie się ran bo słyszałem (a właściwie czytałem), że niektórzy to uprawiali seks po 2 tygodniach, a niektórym to goiło się nawet do 4-6 tygodni. Oczywiście każdy okres gojenia się był dla mnie dobry zważywszy na moją sytuację ale on mi odpowiedział, że to zależy indywidualnie od organizmu. Jednym się goi szybko, drugim wolniej jednak po malutku wszyscy osiągają pełnię szczęścia. Dodał jeszcze, żebym na zabieg w Olsztynie (w jego gabinecie) przyjechał lub został odebrany przez kogoś bo mogę poczuć się słabo oraz także bym dzień przed się porządnie wyspał i zjadł solidne śniadanie. Poprosił o moje imię i nazwisko oraz numer telefonu do kontaktu i dał wizytówkę, na której odwrocie była mapka jak dojechać do jego gabinetu w Olsztynie. Wyszedłem z gabinetu zadowolony! :)


O dziwo zdarzyło się, że dwa dni później (środa, 48h po wizycie) zadzwonił do mnie, że zwolnił mu się termin w piątek rano o 8:00 i czy chciałbym się zgodzić na zmianę terminu. Oczywiście, że tak! Jednak poprosiłem o 5-10 minut abym mógł zadzwonić do osoby, która mnie odbierze po zabiegu czy akurat ma wolny czas w piątek rano. Umówiliśmy się na zabieg za około 48h więc :)

### Dzień zabiegu ###

Nadszedł ten dzień! Jeszcze wczoraj nic nie myślałem, w ogóle zero stresu ale jednak dziś nie mogę spać od 4:30 rano. Wstałem więc o piątej, wykąpałem się abym czasem stresując się nie walił jak spocona szkapa po ciężkim dniu żniw. Obżarłem się jak świnia na śniadanie zgodnie z zaleceniem doktora i pojechaliśmy na zabieg. Jadąc miałem dużo myśli na ten temat, że będzie bolało, że nie wyjdzie i trzeba będzie poprawiać, że... cholera wie co jeszcze. Wiadomo, że my faceci jak nie wiemy, że zostaliśmy postrzeleni lub wyrwało nam nogę lub rękę to nie wiemy jakiego bólu się spodziewać i najchętniej wyolbrzymiamy to do niewiadomo jakich rozmiarów. Poza tym my z reguły jesteśmy płaczkami i ja się wcale nie wyróżniam bo umieram z bólu gdy choruję na grypę bo denerwuje mnie ten rozległy ból stawów i mięśni.

No ale dojechaliśmy. Widzę domek jednorodzinny na osiedlu takich domków na olsztyńskim Kortowie. Dzwonię używając dzwonka w bramie, doktor otwiera i wpuszcza. Jesteśmy w jakimś przedsionku i prosi mnie o poczekanie chwilę bo musi przygotować narzędzia, które dopiero co wróciły z czyszczenia. Zaproponował mi czytanie jakichś czasopism, które leżały w tym przedsionku-poczekalni. Niestety byłem tak zjedzony przez stres, że jedyne co potrafiłem dla zabicia czasu to popatrzeć na zawieszone na ścianach tablice informacyjno-edukacyjne z przekrojem penisa, gruczołu prostaty i tym podobne. Nawet uruchomiłem Pasjansa na telefonie ale zanim zdążyłem ułożyć trzecią kartę to doktor mnie zawołał do sali operacyjnej.


### Zabieg ###

Sala jak sala. Kozetka (czy też stół lub łoże operacyjne), duża wielo-ogniskowa lampa, stół z narzędziami itp. Gdzieś 4x5m. Myślałem, że będzie jakiś asystent lub pielęgniarka ale z drugiej strony nie przejmowałem się tym. Doktor prosił o zdjęcie spodni ale nie całkowicie tylko tak do kolan czy tak na 3/4 uda. Położył na mnie taką zieloną ceratę, fartuch czy jak to tam zwał z otworem na środku średnicy 10-15cm. Poinformował mnie, że najpierw opryska mnie roztworem na bazie alkoholu i to może zaszczypać lub lekko parzyć, faktycznie lekkie parzenie ale do zniesienia. Potem poinformował mnie, że wstrzyknie mi środek znieczulający w podstawę penisa, który może zaboleć, a właściwie samo ukłucie igły. No więc wstrzyknął. Lekko wzdrygnąłem bo obawiałem się jakiegoś większego bólu (bo to mój sprzęt nie? :p ) ale jednak nie było tak straszne, a właściwie znikome i ja przesadziłem z powodu stresu z tym wzdrygnięciem. Doktor powiedział, że jeszcze wstrzyknie jedną dawkę z drugiej strony ale tamtej już nie poczułem. Potem kontrolnie złapał mnie jakimś narzędziem (podobno boleśnie) pytając się czy coś czuję. Nic...

W ogóle gdy mnie dotykał to uczucie było dosłownie to samo gdy budzisz się z umarłą/drętwą ręką po nocy, niby czujesz, że coś Cię dotyka, jakieś śladowe uczucie ale zero bólu. Dosłownie było tak samo z moim majstrem - czułem, że on coś tam robi, dotyka ale zero bólu. Czułem to wszystko bardziej przy podstawie penisa niż to co się działo na czubku. Tak naprawdę to on chyba dotykał moich jąder i pachwin - tak to czułem.

Operacja trwała nie wiem ile, ze 30 lub 40 minut. Pogadaliśmy dosłownie o tzw. "dupie Maryny". O tym, że wstrzyknął mi silniejszy roztwór znieczulający bo 1% zamiast polecanego (lub stosowanego przez innych) 0,25%. Że pewien starszy pan zdecydował się na operację u niego w późnym wieku i jego stulejka była naprawdę tragiczna bo prześwit napletka był wielkości łepka od szpilki. Znowu, że niektórzy bzykają nawet po 2 tygodniach od zabiegu. I tak dalej, i tak dalej.... W ogóle się nie patrzyłem na to co robi. Patrzyłem na sufit, na regał z książkami o chirurgii, neurologii i innych medycznych "bzdurach", które nie były w moim zainteresowaniu. Parawanu nie było mimo tego nie chciałem patrzeć no bo zresztą po co?

Doktor zaczął szycie. Dopiero ostatni szew, ostatnie ukłucie mnie zabolało. I to tak na prawdę - czułem jak doktor przeciągał tą nić przez skórę i zasyczałem z bólu ale doktor mnie uspokoił i poprosił o cierpliwość bo to ostatni szew. Tak też się stało...

W tym momencie poprosił mnie abym zobaczył swój penis - nie był tak tragiczny, chyba troszkę byłem nawet w szoku bo nie zaskoczyło mnie. Pokazał mi krótki instruktaż jak zwijać gazę opatrunkową i zakładać opatrunek. Zalecił aby pierwszą zmianę opatrunku wykonać o 22:00. Zapłaciłem, podałem rękę i wyszedłem.


### W domu, po zabiegu ###

Gdzieś 2h po zabiegu dotarłem do domu. Byłem trochę zestresowany więc postanowiłem sobie zrobić drzemkę zważywszy na to, że wstałem o 4:30 rano oraz ewentualnie chciałem przedłużyć działanie znieczulenia poprzez sen. Tak też się stało i poszedłem spać aż do 16:30. Wstałem z bólem spowodowanym erekcją. Ku**a jak to szczypało! Czułem każde cięcie na skórze i szwy - szybko poleciałem do kibla i w pozycji rozkraczonej żaby odlałem się. Mój majster sflaczał... Na szczęście.

Zobaczyłem, że mój opatrunek troszkę zszedł i nie był w takiej pozycji jakiej był przedtem więc postanowiłem sobie go zdjąć, obejrzeć i ewentualnie założyć nowy. Gdy zdjąłem dosłownie czułem jak mój penis oddycha świeżym powietrzem, postanowiłem sobie siąść przed komputerem, zabić czas grając w gry, oglądając YouTube lub czytają blogi i artykuły nago. I tu rada dla wszystkich panów po zabiegu:

Jeśli masz możliwość siedzenia na kanapie, przed komputerem gdzie możesz umiejscowić swojego penisa pionowo do góry? ZRÓB TO!!!

Możecie mi wierzyć lub nie ale jak sobie siadłem przed komputerem i "oparłem" mojego majstra o brzuch to czułem przyjemny chłód i znieczulenie.

Generalnie to co widziałem na tym forum w porównaniu do mojego penisa to było zupełnie co innego! Szwy założone przez dr. Koziczaka były rzadkie. Nie takie jak widziałem na tym forum co kilka milimetrów ale założone co 8-12mm. Mój napletek był ściągnięty na dół, poniżej żołędzi żebym potem nie cierpiał ze ściąganiem/rozciąganiem go jak to musieli robić nasi koledzy na tym forum. Myślę sobie - pełna profeska kufa! :)

Czas na pierwszą noc.

### Pierwsza noc ###

Przygotowałem opatrunek zgodnie z zaleceniami doktora, odsikałem się na zaś (bo mocz powoduje erekcję) i poszedłem spać. Obudziłem się w nocy około 3:30 z erekcją, ból jak sam sk******n! Szybko do kibla, rozkraczona żaba i przeszło. Zobaczyłem, że opatrunek jest na swoim miejscu więc nie poprawiałem. Następna erekcja około piątej rano - powtórka: kibel, żaba i przeszło.

Rano zadzwonił do mnie doktor, zapytał się jak się czuję, czy są jakieś problemy. Opowiedziałem, że mam te bóle, że staram się z leciutkim uciskiem zakładać opatrunek niczym stulejka aby podczas nocnej erekcji nie rozerwać szwów czy też rozerwać tych miejsc na skórze gdzie było cięcie. Opowiedziałem też, że staram się biegać nago - doktor na to, że jest to przywilej panów, którzy mogą sobie na to pozwolić lub mieszkają sami. Owszem, zgadzam się z tym w 100%. Uważam, że nawet jak nie mieszkacie sami to pierwsza doba lub nawet dwie to powinniście się zamknąć w pokoju lub ewentualnie ostrzec rodzinę, że będziecie paradować nago. Naprawdę tak jest bardzo wygodnie.

Przygotowując się do drugiej nocy przeczytałem kartkę od doktora, którą dostałem po zabiegu, żebym robił okłady z Azulanu. Udałem się do apteki. Nie było Azulanu (roztworu z kwiatu rumianka) ale farmaceutka sprzedała mi "Nalewkę z koszyczka Arniki" mówiąc, że to jest to samo. koszt chyba 7 czy 8zł. W drodze do domu przeczytałem ulotkę, że to około 70% roztwór alkoholowy z koszyczka arniki, który rozrabia się z przegotowaną aczkolwiek chłodną wodą w proporcji jeden-do-dziesięciu. Tak też zrobiłem więc powstał około 7% roztwór alkoholu. umoczyłem swoją gazę opatrunkową i opatrzyłem penisa na noc. Efekt?

PANOWIE! Azulan lub Nalewka z koszyczka Arniki KONIECZNIE! To dosłownie uśmierza każdy ból!

Chłodne, wilgotne... Po prostu magiczny sposób na te nocne erekcje bo jak wiadomo w chłodzie nasz majster raczej nie staje. Dlaczego ja tego nie stosowałem pierwszej nocy!? Ehhh głupi ja... Albo może po prostu zestresowany? Tak czy siak polecam te środki na znieczulenie bez dwóch zdań!


Noc trzecia, czwarta i kolejna to nawet nie wiem czy miałem erekcje - chyba były lekkie bóle ale nie musiałem wstawać do sikania w środku nocy. Nalewka z Arniki mi po prostu pomogła - zrobiłem jeden roztwór, który używałem przez 3-4 dni maczając (nawilżając) opatrunek, który pachniał jak taki ziołowy ekstrakt, a samo nałożenie opatrunku na obolały penis? O mój Panie! Ulga jak zimne piwo w upalny dzień lata!

Jeszcze jedna porada panowie, a właściwie dwie.

Pierwsza to:
Nie okładajcie gazy nawilżonej Azulanem/Arniką bezpośrednio na penisa, użyjcie chusteczki higienicznej lub ręcznika papierowego pod gazę. Dlaczego? Czasem te nasze szwy, ta nasza nić potrafi się zaplątać w tą rzadką strukturę gazy opatrunkowej. Poza tym ta wydzielina ropna (doktor powiedział, że to białe krwinki budujące ochronę przeciwbakteryjną) potrafi się czasem związać z gazą jak dosłownie klej. Oderwanie opatrunku od takiego wiązania? Można podskoczyć z bólu. Natomiast chusteczka higieniczna lub ręcznik papierowy może być oderwany/odcięty wokół tego wiązania, a my możemy potem umoczyć swojego majstra w tym roztworze, który uwolni te sklejone związanie i będziemy mogli założyć nowy opatrunek beż żadnego bólu spowodowanego odrywaniem.

Druga rada:

Na noc wiadomo, że musimy "zamontować" swojego małego do góry. Najlepiej jest wypchać nasze gacie papierem toaletowym, ręcznikiem papierowym itp. Zróbcie sobie takiego hot-doga gdzie Wasz majster nie będzie miał ruchu i będzie siedział w pozycji pionowej. Przed ułożeniem go w takim swoistym sarkofagu spróbujcie się doprowadzić do stanu takiej pół erekcji abyście wiedzieli ile potrzeba miejsca dla niego w tym hot-dogu :)


### Tydzień po ###

Trzy szwy zrobiły się luźne. Dosłownie pętla miała 300% długości. Podtrzymałem leciutko szpilką tą pętelkę i nożyczkami do paznokci ją uciąłem, wyciągnąłem tak trzy szwy. Dzień później zrobiłem tak z kolejnymi dwoma. Dziś jestem trzy tygodnie po zabiegu i zostały mi tylko dwa szwy, uparcie dość ciasne ale nie przeszkadza mi to - są one rozpuszczalne i w końcu puszczą albo ja sam je rozetnę i wyciągnę gdy staną się luźne. Dziś już nawet nie oglądam swojego majstra. Gojenie przebiega znakomicie, linia cięcia jak dla mnie jest znakomita, rzadkie szwy doktora Koziczaka na bank ułatwią gojenie się. Właściwie myślę, że już dziś mógłbym uprawiać seks, może jakiś delikatny ale chyba już :)


### Podsumowanie ###

Panowie! Koszt zabiegu to 1100zł (1000 zabieg + 100 wizyta). Mam 30 lat, będę bzykać jeszcze przynajmniej 10 jak nie 30. Mam gdzieś kompleksy, jestem szczęśliwy i mam gdzieś ten lekki ból ukłucia na początku zabiegu, ostatniego szwu czy tych nocnych erekcji. Teraz to jest życie! :)

Osobom, które mieszkają w warmińsko-mazurskim (i nie tylko) polecam doktora Michała Koziczaka. Oby takich lekarzy było więcej!

Zresztą zobaczcie opinie o nim...
 
Ostatnia edycja:

krzyche

New member
Dzięki za bardzo wyczerpującą relację z zabiegu.
Ja miałem zabieg wczoraj o 8:00 rano (w sumie cieszę się że to było rano, bo tak to cały dzień chodziłbym zestresowany) a poza tym przez dzień trochę się zaczęło goić, a jakbym miał zabieg o 15 czy 16 to już by się aż tak nie zagoiło..
Stosuję od dzisiaj Azulan, wprawdzie lekarz mi nic o tym nie mówił, ale przykładanie suchej gazy do niego to chyba nie był najlepszy pomysł. Wilgotny okład z roztworu Azulany jest super ;)
Martwi mnie tylko jedna rzecz - dzisiaj rano jak się obudziłem miałem oponkę powyżej linii szwów. Czy to normalne? Też tak miałeś? Jeśli tak, to jak długo to schodzi.??
 

mzhelp

New member
Kiedy miałeś zabieg? Ja miałem 2 tygodnie temu u Koziczaka. Jestem ciekawy jak to u ciebie wyglada
 

mzhelp

New member
Jak to się kolego skończyło? Jakieś powikłania?
Po przeczytaniu wpisu Luxor-a w końcu zdecydowałem się na interwencję (częściowa stulejka + wędzidełko). Mam już umówioną wizytę u dr Koziczaka.

Kiedy miałeś zabieg? Ja miałem 2 tygodnie temu u Koziczaka. Jestem ciekawy jak to u ciebie wygląda
 

ananasek

New member
Kiedy miałeś zabieg? Ja miałem 2 tygodnie temu u Koziczaka. Jestem ciekawy jak to u ciebie wygląda

Zaraz miną 2 tygodnie i goi się to nieźle. Zdecydowanie lepiej niż zaprezentował to u siebie bigshrek. Praktyczne sam już zdjąłem większość szwów które się jeszcze trzymały. Zostały jedynie te na wędzidełku.
Zakupiłem już maść na bliznę, ale muszę ze smarowaniem czekać do całkowitego zagojenia. Wędzidełko potrafi jeszcze czasami delikatnie krwawić.
Stosowałem się nie tylko do rad doktora, ale i kolegów z forum (dezynfekowałem Octeniseptem). Po za tym miałem ten komfort, że mogłem o niego zadbać przez okres gojenia.
A jak u Ciebie? :)

Ps. Mam jakieś foty jak to wyglądało w trakcie (jakoś 6 dzień). Aktualne to raczej dopiero wieczorem ;)
 

Jonathan

New member
Miałem zabieg stulejki wczoraj w prywatnej klinice. Poczułem lekkie ukłucia podczas znieczulenia a później zero bólu. Przy wypisie dostałem receptę na maść i leki przeciwbólowe, wykupiłem je patrząc na te opinie że będzie boleć a tutaj rozczarowanie bo prawie nic nie boli. Tylko trochę martwi mnie to że nie widzę szwów, są podwinięte pod fałdą skóry
 

Podobne tematy

Do góry