Dostalem pare prive'ek, wiec opisze tutaj.
Mam 34 lata, z ta sama partnerka przeszlo 12 lat (tak, zonaty i 2 dzieci). Nigdy nie mialem problemow w kwestiach intymnych. Zabieg bo stulejka wtorna. Jeszcze w sieprniu 2020 bylo ok, zaczelo niepokoic z tego co pamietam przelom wrzesnia/pazdziernika 2020. Ale dalo sie trzepac i wspolzyc. Niemniej dyskomfort narastal. Nie mam zdjec sprzed, ale mialem tak ze w spoczynku wszystko ok, a we wzwodzie trudno bylo zsunac napletek i jak juz sie zsunal to uwieral w rowku zazalednym. Powstalo prawdopodobnie bo byla infekacja czy stan zapalny. Polecialo schematem wzwod-mikrourazy-gojenie-blizowacenie i tak wkolo. Na kutasie niestety blizna za kazdym razem robi sie grubsza - a to dlatego ze, nie ma "twardego", tj. skora sie moze kurczyc i kurczyc. Tak to mniej wiecej bylo mi tlumaczone. Przeczekalem do nowego roku. Byla proba leczenia antybiotykiem, kremem i przeciwgrzybicznym ale chuja to dalo.
Do Tura trafilem na poczatku lutego. Potwierdzil diagnoze z LuxMed. BTW, w LuxMed mogelm robic laserem, ale jakos stapler mnie bardziej urzekl a i chcialem miec troche zasloniety zoledz
4 marca zabieg. Przed tabletka ketonalu i pierwsza dawka antybiotyku. Kutas i przyleglosci przeleciane trymerem. Najwiekszy bol, i nie jest to przesadzone, to 3x uklucia w sirurka celem podania znieczulenia - cos jak przy wizycie u dentysty. Czesto widac tu to porownanie i ja sie z tym zgadzam. A potem juz nie czuc nic, poza dotykiem - bo inne komorki przewodza bol i cieplo, inne dotyk. Takze tyle. Wchodzilem o 18, a o 19:10 wychodzilem. W trakcie zabiegu opis co i i jak i dlaczego - Tur wie co robi i robi to pewnie, a tlumaczy jak debilowi. Do domu odwiozla mnie Zona, ale wrocilby spokojnie - niemniej nie ma co ryzykowac.
Pierwszej nocy sie balem, ale o dziwo bol nie nastapil. Bardziej uczucie sciagniecia czy pociagniecia, takie dziwne ale nie bol. Pilem malo, rano dopiero sie odlalem i ok. Zaszczalem opatrunek ale nie ruszalem. Tur zrobil scisly i kazal po 24h poluzowac - tak zrobilem. Druga noc ok. A i spalem na plecach. Jakis wsypany nie bylem, wiadomo, bo to taki tryb czuwania, ale i bez dramatu. Pracowalem juz nastepnego dnia, ale praca z domu wiec wiecie... Po 48h zmiana opatrunku. Sporo najebalem octenispetu zeby zeszlo, ale tez nie bylo problemu. Po prostu musial byc opatrunek mokry i sam odszedl. Bylo sporo krwi, nie ukrywam ale takiej juz wsiaknietej i zasschnietej. Aha, nie uzywalem nic poza octenispetem. Zadnego rivanolu czu mydla szarego.
Nocne wzwody. Mnie jakos szczegolnie nie meczyly, aczkolwiek byly i wstawalem zeby rozchodzic. Nie zauwazylem, zeby mi rozrywalo szmine czy cos podobnego
Kolejne dni w zasadzie podobne. 2x dziennie, rano i wieczorem zmiana opatrunku. Noszenie Freda w ciasnych szortach w miare do gory. Ja nie podklejalem. Spalem caly czas na plecach.
W poniedzialek po 4 dniach Tur nacial mi pierscien ze zszywkami na 4 czy 5 czesci (chyba 4), w piatek po 8 dniach wypadl caly. Rano na grzbiecie kutacza, wieczorem pod wedzidelkiem. Nastpene dni do tez w zasadzie zmiana opatrunkow, higienia itd. Najdluzej siedzial zwykly szew pod wedzidelkiem - bo bylo pare zwyklych szwow, zalozone celem podtrzymania czegos, ale nie wiem dokladnie czego. Moze faldu skory? Saczyc i mazac przestalo po okolo 2 tygodniach chyba, ale nie jestem pewien (aczkolwiek ten zwykly szew siedzial, tyle ze nie cieklo nic przez niego). Stad mozna powiedziec, ze rana sie zasklepila po 2 tyg... Tak mysle.
I to chyba tyle.
Koszty: 300zl pierwsza wizyta, 2200 zabieg i 3 x 200 wizyty kontrole. Do tego koszt rzeczy do higieny.
Ktos pytal czy jestem zadowolony? Poki co tak, ale to sie ocenia z czasu...
Estetyka? No jak wyglada widac - zlaczony z dwoch cial Frankenstein
Ale to z czasem sie moze wyrowna. Ja nie narzekam, ale jesli ktos pyta to wolalem fiuta z napletkiem.
Czy bolalo? Nie, zdecydowanie nie. Tyle co znieczulenie. Aczkolwiek Tur zaznaczyl, ze raczej bylem szczesciarzem odnosnie braku bolu i szybkosci gojenia.
Czy bedzie nawrot? Nie wiem, jest ryzyko jakies pewnie. Ale jak pisalem - to czas pokaze.
Odczucia/wzwody - staje jak dawniej. Mam to szczescie, ze mimo lat nadal jara mnie moja Zona i nic sie nie zmienilo.
Polerowanie peryskopu - mozna zjechac na sucho, po prostu lapie sie nieco nizej i jazda. Tu mam obawy cze bede mogl dluzej wspolzyc... Natomiast z oliwka to poezja!
Skrocenia pracia nie zauwazylem.
Jak cos to pytajcie tu a nie na priv.