Witam.
Jestem właśnie po zabiegu usunięcia stulejki, a ponieważ do decyzji o poddaniu się zabiegowi przekonało mnie to forum postanowiłem jakoś się "zrewanżować" i zachęcić tym samym innych, którzy mają opory.
Miałem stulejkę pełną ( jak to określił lekarz - "stuleja jak wół" ) spowodowaną jakąś infekcją gdzieś w wieku 10 lat. Mój penis wyglądał tak, iż w napletku był jedynie otworek średnicy 0,5cm i "główka" nigdy nie widziała światła dziennego nawet w stanie spoczynku.
W latach szkoły podstawowej nie wiedziałem jeszcze, że jest to coś nieprawidłowego więc nie mówiłem też o tym rodzicom.
W latach szkoły średniej już wiedziałem, co mi dolega lecz nieświadom zagrożenia jakie niesie stulejka oraz z powodu strachu i wstydu nie zasięgnąłem porady lekarza.
Przez całe studia natomiast ciągle powtarzałem sobie "jutro pójdę do lekarza" i też zabrakło mi chyba odwagi.
Poznałem też wtedy dziewczynę i zacząłem uprawiać sex ( nawet dość aktywnie) i o dziwo stulejka w niczym mi w tym nie przeszkadzała ani nie powodowała dyskomfortu, co tym bardziej zmniejszyło moją motywację do zrobienia z sobą porządku.
Dopiero teraz w wieku 26lat poddałem się zabiegowi właśnie za sprawą tej strony. Poczytałem konkretnie o zagrożeniach włącznie z rakiem prącia i postanowiłem nie czekać dłużej.
Zabieg wykonałem w prywatnym gabinecie Uromedica ( dr. W. Kołaczyk) we wrocławiu, gdyż mam bardzo złe doświadczenia z NFZ.
Telefon do przychodni i na drugi dzień miałem się stawić na wizytę.
Podczas wizyty konsultacyjnej dr. zobaczył mojego małego i wiele nie filozofując wpisał mnie na zabieg w następnym tygodniu.
W dniu zabiegu idąc do przychodni na każdym kroku myślałem o ucieczce i zacząłem sobie wymyślać powody rezygnacji - taki byłem zestresowany.
Przyszedłem - pani pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoiku, dała zielony "fartuszek" i przykazała rozebrać "do golasa" i przywdziać śliczny zielony płaszczyk
Następnie po chwili zostałem zaproszony do sali zabiegowej. Położyłem się na stole na wznak, zostałem przykryty zielonym płótnem w którym wycięto tylko małą dziurkę na "bohatera". Koniec płótna zawieszony był na pręcie nad klatka piersiową tak, że nie widziałem swojego małego ani tego co mi z nim robią ( całe szczęście).
Zabieg trwał niecałe 2h i wykonywany był na znieczuleniu miejscowym. Jedyne co poczułem to dwa ukłucia przy znieczulaniu a podczas zabiegu czasem mocniejsze szczypanie i nieprzyjemne "strzały" od noża elektrycznego ( coś jak "prztyknięcie" zapalniczka piezoelektryczną, ale nie było to bolesne ).
Miałem usuniętą stulejkę metodą loose&low (tak aby pozostało jak najwięcej skóry ) oraz przedłużone wędzidełko.
Po zabiegu zostałem "zapakowany" w bandaże i z instrukcjami jak postępować z małym odesłany do domu. Za trzy dni po zabiegu stawiłem się na wizytę kontrolna, która trwała dosłownie 5 minut - lekarz popatrzył na małego, "pobawił się" napletkiem po czym stwierdził, że wszystko jest pięknie i pożegnał mnie.
Najgorsze było jedynie parę godzin po samym zabiegu kiedy znieczulenie przestało działać i bolało jak cholera ale po paru godzinach przeszło.
Później nie bolało już w ogóle poza porankami kiedy poranne wzwody trochę dokuczały.
Dziś jest 10 dzień po zabiegu i czuję się świetnie, rany całkiem się zagoiły, opuchlizna zeszła - wszystko działa super.
Miałem zakładane szwy rozpuszczalne, które wypadają same po kilku tygodniach, jednak wczoraj już mnie wkurzały i zrobiłem z nimi porządek. Normalne szwy zdejmuje się po 10dniach gdyż już nie są wtedy potrzebne a wręcz przeszkadzają.
Pooglądałem więc dokładnie małego i po upewnieniu się iż rany są już dokładnie zasklepione wziąłem się do pracy.
Zdezynfekowałem dokładnie małego oraz małe nożyczki ( ze scyzoryka swiss i delikatnie precyzyjnie przecinałem i wyciągałem szewki - naliczyłem ich 30sztuk
Dzięki temu czuję się już super komfortowo i rana szybciej się zagoi oraz blizny będą mniejsze.
Koszta :
Wizyta konsultacyjna - 130zł
Zabieg usunięcia stulejki - 850zł
Wizyta kontrolna - za darmo
Leki Ciprinol + detromecyna + plastry itp. - 60zł
Trochę drogo ale biorąc pod uwagę fakt, że zabieg jest w nowiutkiej czyściutkiej przychodni, pod okiem fachowca, który traktuje pacjenta miło i życzliwie jak klienta banku ( nie jakiś chamowaty rzeźnik z NFZ ), podczas zabiegu dba się o samopoczucie pacjenta i sam zabieg jest wykonany jako zabieg plastyki napletka a nie chamskim "chlast chlast" to nie żal mi ani grosza wydanych pieniędzy.
Rady :
1. Nie czekajcie ani chwili ze stulejką, dopiero po usunięciu zobaczycie jak zajebiście jest być 100% sprawnym! Teraz wiem, że byłem głupkiem czekając tyle czasu, a nie było się czego obawiać !
2. Przed zabiegiem ogolcie sobie pałkę i okolice po pierwsze ze względów higienicznych ( na włosach gromadzą się bakterie) a po drugie odklejanie plastrów z włosów nie jest przyjemne Ja zrobiłem ten błąd, że o tym nie pomyślałem.
3. Zabieg ustawcie sobie na piątek bo te 2 dni po zabiegu lepiej sobie odpocząć w domu a później można spokojnie iść do pracy/szkoły.
4. Na wizycie konsultacyjnej poproście lekarza aby wam przedstawił techniki, które możecie wybrać : High and Tight; High&Loose; Low&Tight; Low&Loose i sami zdecydujcie jak chcecie aby wasz mały wyglądał po.
5. Po zabiegu ubierajcie ciasne gatki i przyklejajcie wacka w górę do brzucha - opuchlizna szybciej zejdzie.
6. Nastawiajcie sobie budzik wcześnie rano tak aby wstać zanim zrobi to wasz mały : ) Poranne wzwody są bolesne i mogą pozrywać szwy.
7. Zapytajcie lekarza o możliwość wcześniejszego zdjęcia szwów, no chyba, że ktoś chce mnie naśladować ale nie biorę za to odpowiedzialności
Podsumowując : nie czekajcie ani chwili, stulejka jest groźna i mimo tego, że pozornie czasem w niczym nie przeszkadza to naprawdę nie wiecie co tracicie
Pozdrawiam wszystkich.
Jestem właśnie po zabiegu usunięcia stulejki, a ponieważ do decyzji o poddaniu się zabiegowi przekonało mnie to forum postanowiłem jakoś się "zrewanżować" i zachęcić tym samym innych, którzy mają opory.
Miałem stulejkę pełną ( jak to określił lekarz - "stuleja jak wół" ) spowodowaną jakąś infekcją gdzieś w wieku 10 lat. Mój penis wyglądał tak, iż w napletku był jedynie otworek średnicy 0,5cm i "główka" nigdy nie widziała światła dziennego nawet w stanie spoczynku.
W latach szkoły podstawowej nie wiedziałem jeszcze, że jest to coś nieprawidłowego więc nie mówiłem też o tym rodzicom.
W latach szkoły średniej już wiedziałem, co mi dolega lecz nieświadom zagrożenia jakie niesie stulejka oraz z powodu strachu i wstydu nie zasięgnąłem porady lekarza.
Przez całe studia natomiast ciągle powtarzałem sobie "jutro pójdę do lekarza" i też zabrakło mi chyba odwagi.
Poznałem też wtedy dziewczynę i zacząłem uprawiać sex ( nawet dość aktywnie) i o dziwo stulejka w niczym mi w tym nie przeszkadzała ani nie powodowała dyskomfortu, co tym bardziej zmniejszyło moją motywację do zrobienia z sobą porządku.
Dopiero teraz w wieku 26lat poddałem się zabiegowi właśnie za sprawą tej strony. Poczytałem konkretnie o zagrożeniach włącznie z rakiem prącia i postanowiłem nie czekać dłużej.
Zabieg wykonałem w prywatnym gabinecie Uromedica ( dr. W. Kołaczyk) we wrocławiu, gdyż mam bardzo złe doświadczenia z NFZ.
Telefon do przychodni i na drugi dzień miałem się stawić na wizytę.
Podczas wizyty konsultacyjnej dr. zobaczył mojego małego i wiele nie filozofując wpisał mnie na zabieg w następnym tygodniu.
W dniu zabiegu idąc do przychodni na każdym kroku myślałem o ucieczce i zacząłem sobie wymyślać powody rezygnacji - taki byłem zestresowany.
Przyszedłem - pani pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoiku, dała zielony "fartuszek" i przykazała rozebrać "do golasa" i przywdziać śliczny zielony płaszczyk
Następnie po chwili zostałem zaproszony do sali zabiegowej. Położyłem się na stole na wznak, zostałem przykryty zielonym płótnem w którym wycięto tylko małą dziurkę na "bohatera". Koniec płótna zawieszony był na pręcie nad klatka piersiową tak, że nie widziałem swojego małego ani tego co mi z nim robią ( całe szczęście).
Zabieg trwał niecałe 2h i wykonywany był na znieczuleniu miejscowym. Jedyne co poczułem to dwa ukłucia przy znieczulaniu a podczas zabiegu czasem mocniejsze szczypanie i nieprzyjemne "strzały" od noża elektrycznego ( coś jak "prztyknięcie" zapalniczka piezoelektryczną, ale nie było to bolesne ).
Miałem usuniętą stulejkę metodą loose&low (tak aby pozostało jak najwięcej skóry ) oraz przedłużone wędzidełko.
Po zabiegu zostałem "zapakowany" w bandaże i z instrukcjami jak postępować z małym odesłany do domu. Za trzy dni po zabiegu stawiłem się na wizytę kontrolna, która trwała dosłownie 5 minut - lekarz popatrzył na małego, "pobawił się" napletkiem po czym stwierdził, że wszystko jest pięknie i pożegnał mnie.
Najgorsze było jedynie parę godzin po samym zabiegu kiedy znieczulenie przestało działać i bolało jak cholera ale po paru godzinach przeszło.
Później nie bolało już w ogóle poza porankami kiedy poranne wzwody trochę dokuczały.
Dziś jest 10 dzień po zabiegu i czuję się świetnie, rany całkiem się zagoiły, opuchlizna zeszła - wszystko działa super.
Miałem zakładane szwy rozpuszczalne, które wypadają same po kilku tygodniach, jednak wczoraj już mnie wkurzały i zrobiłem z nimi porządek. Normalne szwy zdejmuje się po 10dniach gdyż już nie są wtedy potrzebne a wręcz przeszkadzają.
Pooglądałem więc dokładnie małego i po upewnieniu się iż rany są już dokładnie zasklepione wziąłem się do pracy.
Zdezynfekowałem dokładnie małego oraz małe nożyczki ( ze scyzoryka swiss i delikatnie precyzyjnie przecinałem i wyciągałem szewki - naliczyłem ich 30sztuk
Dzięki temu czuję się już super komfortowo i rana szybciej się zagoi oraz blizny będą mniejsze.
Koszta :
Wizyta konsultacyjna - 130zł
Zabieg usunięcia stulejki - 850zł
Wizyta kontrolna - za darmo
Leki Ciprinol + detromecyna + plastry itp. - 60zł
Trochę drogo ale biorąc pod uwagę fakt, że zabieg jest w nowiutkiej czyściutkiej przychodni, pod okiem fachowca, który traktuje pacjenta miło i życzliwie jak klienta banku ( nie jakiś chamowaty rzeźnik z NFZ ), podczas zabiegu dba się o samopoczucie pacjenta i sam zabieg jest wykonany jako zabieg plastyki napletka a nie chamskim "chlast chlast" to nie żal mi ani grosza wydanych pieniędzy.
Rady :
1. Nie czekajcie ani chwili ze stulejką, dopiero po usunięciu zobaczycie jak zajebiście jest być 100% sprawnym! Teraz wiem, że byłem głupkiem czekając tyle czasu, a nie było się czego obawiać !
2. Przed zabiegiem ogolcie sobie pałkę i okolice po pierwsze ze względów higienicznych ( na włosach gromadzą się bakterie) a po drugie odklejanie plastrów z włosów nie jest przyjemne Ja zrobiłem ten błąd, że o tym nie pomyślałem.
3. Zabieg ustawcie sobie na piątek bo te 2 dni po zabiegu lepiej sobie odpocząć w domu a później można spokojnie iść do pracy/szkoły.
4. Na wizycie konsultacyjnej poproście lekarza aby wam przedstawił techniki, które możecie wybrać : High and Tight; High&Loose; Low&Tight; Low&Loose i sami zdecydujcie jak chcecie aby wasz mały wyglądał po.
5. Po zabiegu ubierajcie ciasne gatki i przyklejajcie wacka w górę do brzucha - opuchlizna szybciej zejdzie.
6. Nastawiajcie sobie budzik wcześnie rano tak aby wstać zanim zrobi to wasz mały : ) Poranne wzwody są bolesne i mogą pozrywać szwy.
7. Zapytajcie lekarza o możliwość wcześniejszego zdjęcia szwów, no chyba, że ktoś chce mnie naśladować ale nie biorę za to odpowiedzialności
Podsumowując : nie czekajcie ani chwili, stulejka jest groźna i mimo tego, że pozornie czasem w niczym nie przeszkadza to naprawdę nie wiecie co tracicie
Pozdrawiam wszystkich.