Misiopysio123
New member
Witam.
Hmm nie wiem zabardzo jakto opisać, więc postaram się mniej więcej od początku. Mój problem jest dość nietypowy, szukałem dużo na necie i nie wiem czy ktoś z czymś podobnym się spotkał. Wiele kosztuje mnie wysiłku, żeby w końcu poruszyć ten temat ukrywany od lat... poprostu nie zwracałem uwagi, dopóki nie miałem dziewczyny i seksu, nie widziałem problemu. Postaram się opisać to tak mniej więcej chronologicznie.
Dobrze.. zacznijmy od początku...
Dowiedziałem się jakoś niedawno od mamy, że jako dziecko wykryto u mnie problemy ze zdejmowaniem napletka, więc w tedy lekarz poradził tylko ćwiczenie zdejmowania co jakiś czas, żeby członek się przyzwyczaił. Oczywiście nie zabardzo stosunkowałem się do tego, bo strasznie to było nieprzyjemne a wolałem pograć w gry komputerowe lub latać za piłką niż zastanawiać się nad tym.
Mijały lata, a ja nie utrzymywałem częstej higieny członka z powodu nieprzyjemności zdejmowania napletka. Wdarła się infekcja, czubek członka zaczął być czerwony, piekło jak oddawałem mocz więc mama dawała mi jakieś tabletki i pieczenie znikało.
Później jakoś w wieku 13-14-15-16 lat dowiadywałem się, że koledzy masturbują się, a ja w ogóle tego nie robiłem i nie miałem na to parcia, oglądałem jedynie pornosy, podniecałem się ale nigdy nie trzepałem. Co za tym idzie nigdy nie widziałem swojej spermy. Koledzy mówili, że to dziwne, więc w wieku 17 lat postanowiłem w końcu pierwszy raz się zmastrurbować. W tedy troche ćwiczyłem zdejmowanie bardziej napletka i już nie mam z tym problemu, jedynie podczas erekcji schodzi lekko boleśniej, nadodatek mam nadwrażliwą żołądź. No i zacząłem walić konia jakto się mówi i tak waliłem z pół godziny, a dojść nie mogłem, członek sam opadał. Jedyne, czego się dorobiłem, to to, że skórka na moim penisie spuchła. Pamietam przestraszyłem sie w tedy niesamowicie, poczytałem w necie, że to z powodu zbyt intensywnej masturbacji i nastepnego dnia przejdzie... i rzeczywiście przeszlo.
Pierwszy raz miałem z dziewczyna dość dziwnie, cały czas był jedynie w pół erekcji, ale w ogole jeszcze w tedy na to nie zwrociłem uwagi. Drugi raz to samo, na chwile była erekcja wszedłem ale po minucie posuwania robił się miękki i wypadał z pochwy, jednoczęsnie kondon spadał z miękkiej faji.
Mimo wszystko postanowiłem pójść do urologa z tym, że miałem opuchlizne po masturbacji i ze brak wytrysku(nie wiedziałem w ogole, że problem był z pół-sztywna erekcja) Ten wykrył u mnie za krótkie więzidełko, zbadał jądra-zdrowe, zalecił głównie codzienną higiene penisa bo łój mi osiadał i powiedział, że czerwony czubek może zniknie po tym. Kazał zgłosić się za pół roku. Podszedłem do zaleceń urologa z powagą i codziennie, czasem nawet 2 razy dziennie myłem penisa. Raz doszło do kontaktu fizycznego z inna dziewczyna, i w grze wstępnej mi stał normalnie, ale tak długo ta gra wyglądała, że poprostu opadł i już nie mogłem włożyć go do pochwy. Próbowałem w tedy odpalić XXX pornosy nawet, ale i tak nie chciał stanąć. Nie przejąłem się w tedy tym zabardzo, pomyślalem, że w sumie późna godzina była, organizm był zmęczony więc zdarza się...
Minęło troche czasu i wszedłem w związek z inną dziewczyną. Sytuacja się powtórzyła, miałem erekcje podczas gry wstępnej, gdy odsłaniałem żołędzia to jeszcze chwile stał ale zaraz opadł i nie mogłem włożyć do pochwy. Tym razem się naprawde przejąłem. W następnym kontakcie seksualnym znowu dobrze stał, tym razem gumek nie miałem więc zrobiła mi blowjob, Nie było wytrysku jak zwykle, a penis po jakimś czasie opadł bez wytrysku... Później jak ja się nią zajmowałem to na troche znowu stanął ale po jakimś czasie znowu opadł..
Czy to jest może impotencja? Czy może krótkie więzidełko tak zaciska mocno przy erekcji się na penisie że nie dochodzi do pełnego dokrwienia? Czy spotkał się ktoś z taką sytuacją? Czy to normalne, że nie masturbuje się?
Co o tym wszystkim sądzicie...? Naprawde mnie to wkurza i obniża moje poczucie męskości. Prosze o wartościowe feedbacki, dodam jeszcze, że mam 19 lat.
Czy może to być stulejka? Taka wystepujaca w erekcji? Żołedzia moge całego odsłonic, ale skóra dośc opornie i boleśnie schodzi, a jak juz zejdzie to czuje ucisk.
Kurde, dzisiaj to już totalnie popadłem w depresję.. Nie chce żyć, jestem taką pizdą, moje poczucie wartości jest zerowe... Dzisiaj z dziewczyną znowu zaczęliśmy się pieścić, niby coś tam mi stanął, nie wiem czy 100% czy znowu pół erekcja, nie podwijałem jeszcze napletka, nie zdjąłem spodni, ale jak zacząłem ją rozbierać to powiedziała
,,Nie, bo będzie tak jak zawsze. Rozpalisz mnie i nie bedziemy mogli"..
Powiedziała to pół żartem, ale dotknęło mnie to niesamowicie... Po jakimś czasie dotykania się powiedziała mi, żebym obiecał jej że w końcu do łóżka pójdziemy.. może za rok...
ja p***, nienawidze tego, mam ochote nafaszerować się wiagrą i dać jej w końcu ten seks, bo jestem j***ą cipą której fujara nie stoi.. Leżała obok mnie prawie naga a ja bałem się zdjąć spodnie bo wiedzialem ze tak samo będzie, nadodatek popęd minął i mi się nawet nei chciało...
Wizyte u urologa dopiero mam na początek kwietnia zapisaną, nie wiem czy dotrwam i nie obetne sobie tą j***ą miekką faję... I nie wiem czy usunięcie tej stulejki usunie problem, popęd wróci, zechce mi się masturbować i nie bede musiał obawiać się o erekcje jak normalny człowiek.... O co tu chodzi?
Hmm nie wiem zabardzo jakto opisać, więc postaram się mniej więcej od początku. Mój problem jest dość nietypowy, szukałem dużo na necie i nie wiem czy ktoś z czymś podobnym się spotkał. Wiele kosztuje mnie wysiłku, żeby w końcu poruszyć ten temat ukrywany od lat... poprostu nie zwracałem uwagi, dopóki nie miałem dziewczyny i seksu, nie widziałem problemu. Postaram się opisać to tak mniej więcej chronologicznie.
Dobrze.. zacznijmy od początku...
Dowiedziałem się jakoś niedawno od mamy, że jako dziecko wykryto u mnie problemy ze zdejmowaniem napletka, więc w tedy lekarz poradził tylko ćwiczenie zdejmowania co jakiś czas, żeby członek się przyzwyczaił. Oczywiście nie zabardzo stosunkowałem się do tego, bo strasznie to było nieprzyjemne a wolałem pograć w gry komputerowe lub latać za piłką niż zastanawiać się nad tym.
Mijały lata, a ja nie utrzymywałem częstej higieny członka z powodu nieprzyjemności zdejmowania napletka. Wdarła się infekcja, czubek członka zaczął być czerwony, piekło jak oddawałem mocz więc mama dawała mi jakieś tabletki i pieczenie znikało.
Później jakoś w wieku 13-14-15-16 lat dowiadywałem się, że koledzy masturbują się, a ja w ogóle tego nie robiłem i nie miałem na to parcia, oglądałem jedynie pornosy, podniecałem się ale nigdy nie trzepałem. Co za tym idzie nigdy nie widziałem swojej spermy. Koledzy mówili, że to dziwne, więc w wieku 17 lat postanowiłem w końcu pierwszy raz się zmastrurbować. W tedy troche ćwiczyłem zdejmowanie bardziej napletka i już nie mam z tym problemu, jedynie podczas erekcji schodzi lekko boleśniej, nadodatek mam nadwrażliwą żołądź. No i zacząłem walić konia jakto się mówi i tak waliłem z pół godziny, a dojść nie mogłem, członek sam opadał. Jedyne, czego się dorobiłem, to to, że skórka na moim penisie spuchła. Pamietam przestraszyłem sie w tedy niesamowicie, poczytałem w necie, że to z powodu zbyt intensywnej masturbacji i nastepnego dnia przejdzie... i rzeczywiście przeszlo.
Pierwszy raz miałem z dziewczyna dość dziwnie, cały czas był jedynie w pół erekcji, ale w ogole jeszcze w tedy na to nie zwrociłem uwagi. Drugi raz to samo, na chwile była erekcja wszedłem ale po minucie posuwania robił się miękki i wypadał z pochwy, jednoczęsnie kondon spadał z miękkiej faji.
Mimo wszystko postanowiłem pójść do urologa z tym, że miałem opuchlizne po masturbacji i ze brak wytrysku(nie wiedziałem w ogole, że problem był z pół-sztywna erekcja) Ten wykrył u mnie za krótkie więzidełko, zbadał jądra-zdrowe, zalecił głównie codzienną higiene penisa bo łój mi osiadał i powiedział, że czerwony czubek może zniknie po tym. Kazał zgłosić się za pół roku. Podszedłem do zaleceń urologa z powagą i codziennie, czasem nawet 2 razy dziennie myłem penisa. Raz doszło do kontaktu fizycznego z inna dziewczyna, i w grze wstępnej mi stał normalnie, ale tak długo ta gra wyglądała, że poprostu opadł i już nie mogłem włożyć go do pochwy. Próbowałem w tedy odpalić XXX pornosy nawet, ale i tak nie chciał stanąć. Nie przejąłem się w tedy tym zabardzo, pomyślalem, że w sumie późna godzina była, organizm był zmęczony więc zdarza się...
Minęło troche czasu i wszedłem w związek z inną dziewczyną. Sytuacja się powtórzyła, miałem erekcje podczas gry wstępnej, gdy odsłaniałem żołędzia to jeszcze chwile stał ale zaraz opadł i nie mogłem włożyć do pochwy. Tym razem się naprawde przejąłem. W następnym kontakcie seksualnym znowu dobrze stał, tym razem gumek nie miałem więc zrobiła mi blowjob, Nie było wytrysku jak zwykle, a penis po jakimś czasie opadł bez wytrysku... Później jak ja się nią zajmowałem to na troche znowu stanął ale po jakimś czasie znowu opadł..
Czy to jest może impotencja? Czy może krótkie więzidełko tak zaciska mocno przy erekcji się na penisie że nie dochodzi do pełnego dokrwienia? Czy spotkał się ktoś z taką sytuacją? Czy to normalne, że nie masturbuje się?
Co o tym wszystkim sądzicie...? Naprawde mnie to wkurza i obniża moje poczucie męskości. Prosze o wartościowe feedbacki, dodam jeszcze, że mam 19 lat.
Czy może to być stulejka? Taka wystepujaca w erekcji? Żołedzia moge całego odsłonic, ale skóra dośc opornie i boleśnie schodzi, a jak juz zejdzie to czuje ucisk.
Kurde, dzisiaj to już totalnie popadłem w depresję.. Nie chce żyć, jestem taką pizdą, moje poczucie wartości jest zerowe... Dzisiaj z dziewczyną znowu zaczęliśmy się pieścić, niby coś tam mi stanął, nie wiem czy 100% czy znowu pół erekcja, nie podwijałem jeszcze napletka, nie zdjąłem spodni, ale jak zacząłem ją rozbierać to powiedziała
,,Nie, bo będzie tak jak zawsze. Rozpalisz mnie i nie bedziemy mogli"..
Powiedziała to pół żartem, ale dotknęło mnie to niesamowicie... Po jakimś czasie dotykania się powiedziała mi, żebym obiecał jej że w końcu do łóżka pójdziemy.. może za rok...
ja p***, nienawidze tego, mam ochote nafaszerować się wiagrą i dać jej w końcu ten seks, bo jestem j***ą cipą której fujara nie stoi.. Leżała obok mnie prawie naga a ja bałem się zdjąć spodnie bo wiedzialem ze tak samo będzie, nadodatek popęd minął i mi się nawet nei chciało...
Wizyte u urologa dopiero mam na początek kwietnia zapisaną, nie wiem czy dotrwam i nie obetne sobie tą j***ą miekką faję... I nie wiem czy usunięcie tej stulejki usunie problem, popęd wróci, zechce mi się masturbować i nie bede musiał obawiać się o erekcje jak normalny człowiek.... O co tu chodzi?