Wiem, że trochę nagnę regulamin, ale trudno...
... wybacz stary, ale "lekarz" który Cię "obsługiwał" powinien zostać wykastrowany, by więcej takich idiotów na świecie nie przybywało. Ja miałem chyba jeden z najsolidniejszych problemów na całym tym forum - stulejka całkowita z "zlepami" (czyli złączeniami żołędzi z napletkiem, trzeba było to "skalpować"). Lekarz założył mi, co prawda opatrunek z gazy, który za pierwszym razem schodził strasznie. Ale potem zalecił ściągnięcie napletka na max (i tak też zszył, by napletek był łatwy do umiejscowienia za rowkiem) oraz trzymanie go w takiej pozycji za pomocą opatrunku nieprzywierającego do rany (20x10 cm ucinasz jeden bok zawierający klej i tak sobie "opatulasz"). Dzięki temu krew na początku z tych zlepów ładnie wchodziła w opatrunek, a dzięki temu że był jałowy i nieprzywierający to jego zdjęcie było praktycznie bezbolesne.
Takie samo coś powinno zostać zastosowane w Twoim przypadku - szwy zrobione tak, by napletek był odciągnięty.
Lekarz jaki Ci to zrobił powinien zostać zgłoszony do prokuratury, a jego "umiejętności" zweryfikowane przez policję, bo to co widzę po zdjęciach jest jakimś absurdem. Z drugiej jednak strony powinieneś zapytać sam siebie, czy aby na pewno robisz wszystko, co w swojej mocy by zachować tam higienę i zmienianie opatrunku. Bo mam też solidne wrażenie, jakbyś go w ogóle nie zmienił, ani razu. Pierwsze zdjęcie boli jak diabli, ale potem jak mówię - odpowiednia maść, opatrunek nieprzywierający, naciągnięcie napletka i gitara.
Ja po 10 dniach od zabiegu wręcz oskalpowania żołędzi z przyrośniętego napletka żyję, ruszam się, nie mam żadnych zaczerwień, ropy czy czegokolwiek negatywnego.