• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

48h po zabiegu anastomatem (stapler)

jeinson

New member
Cześć, z racji że tematów o tym sposobie usuwania stulejki jest mało uznałem, że może warto dorzucić swoje doświadczenie dla potomnych. :)

O mnie
Aktualnie mam 23 lata. W wieku ok. 14 lat ogarnąłem, że nie mogę ściągnąć napletka w pełni - ale popróbowałem na siłę i udało się po kilku tygodniach/miesiącach. Później jakoś o temacie zapomniałem mimo, że czułem przy pełnym zwodzie dyskomfort (uciskanie). Od roku jednak napletek się zwęził do takich rozmiarów, że ściągnięcie go w momencie gdy penis był w zwodzie było nie możliwe, a jeżeli ściągnąłem go wcześniej (przed pełnym zwodem) to uciskanie było bardzo mocne.

No i tak zbierałem się do operacji od kilku miesięcy, aż ostatnio po powrocie z jednej z imprez uznałem, że dłużej czekać nie mogę. Zarejestrowałem się do najlepszego prywatnego lekarza (po opiniach) w moim mieście na najbliższy wolny termin. Nie chciałem się bawić w NFZ, bo uznałem że szkoda mi ryzykować sprzęt w zamian za zaoszczędzone pieniądze + wolę sam dobrać termin niż mieć narzucony z góry.

Wcześniej jeszcze zadzwonili do mnie z kliniki, że przed operacją muszę przejść konsultacje. Umówiłem się więc na konsultację w środę, a operację miałem mieć w piątek. Doktor zdiagnozował częściową stulejkę i przedstawił mi możliwości operacji: klasyczna vs staplerem. No i po krótkiej rozmowie, gdy okazało się, że on robi tylko staplerem (klasyk na NFZ) nie zastanawiałem się długo i wybrałem opcję staplerem. Co więcej, udało się operację przesunąć na czwartek (dzień szybciej), aby w piątek przyjść na zmianę opatrunku.

Zabieg
Co do samej operacji staplerem. Jak wspomniałem wcześniej, tematów na forum o tym jest mało więc opiszę swoje doświadczenie.
Ok. 20 minut trwało znieczulanie (tutaj doktor świetnie zagadywał, że stres całkowicie opadł :) ) - jeden zastrzyk był najbardziej bolesną częścią tego zabiegu, ale też bez przesady - trochę jak u dentysty. :) A sama operacja dosłownie 2-3 minuty. Nawet nie wiem dokładnie kiedy został wycięty napletek. Jak przyszedłem do kliniki o 10 tak o 10:40 wracałem już do domu.

Tutaj ogromny plus na rzecz tego sposobu, bo z tego co czytam doświadczenia innych to w szpitalu leżeli kilka godzin, czekali na doktorów/ w kolejkach itd. Ja mógłbym praktyczne wracać do pracy (nie bylo przeciwskazań ze strony doktora), ale uznałem że sobie zrobię czwartek i piątek wolny, aby te 4 dni wraz z weekendem sobie na spokojnie odpocząć. :)

Po zabiegu

Tego momentu obawiałem się najbardziej. Wróciłem do domu, bardzo długo odwlekałem wizytę w WC, ale finalnie okazało się, że nie ma się czego obawiać. Mały dyskomfort (z racji opatrunku dosyć mocno owiniętego) i nic więcej. Noc przespałem totalnie na luzie, bez żadnych problemów. Rano wstałem i pojechałem na zmianę opatrunku. Zajęło to dosłownie kilka minut i do domu.


Jak piszę tego posta to jestem 48h po zabiegu. Druga noc - też na spokojnie. Sikanie bez problemu. Po każdym sikaniu zmieniam opatrunek i psikam tym preparatem na "o" (co każdy, nie pamietam nazwy :p).
Zszywki ponoć mają w ciągu 2 tygodni odpaść. Niestety okazało się, że mam jakieś odparzenie na końcówce żołędzia, ale według doktora powinno to powoli zejść za niedługo.


Całość kosztowała mnie 2200 zł (2000 zabieg, 200 wizyta). Nie żałuję ani trochę. Tutaj do poczytania o tej metodzie http://www.ecomedpolska.pl/ecomed/w.../disposable-circumcision-anastomat_sgb_v1.pdf

Do ludzi przed zabiegiem: jeżeli się zastanawiacie - to nie ma nad czym! To na prawdę tylko zabieg. Głowa do góry i do lekarza! :)
 

jeinson

New member
u Dr. Andrzeja Przybyły.

Ostatni mój post na tym forum - 2 tygodnie po i całkowicie po problemie. Wszystko się elegancko zagoiło, żadnych efektów ubocznych. Blizna praktycznie niewidoczna, szycie równe (bo mechaniczne).
Jeżeli nie szkoda Wam kasy to polecam całkowicie ten sposób.
 

Sepu

New member
Ja też miałem anastomatem i niestety stwierdzam że nie tylko metoda się liczy, ale też ręka która robi. Dzisiaj mijają trzy tygodnie od zabiegu. W tym okresie jedna zszywka mi wypadła, a cztery wyciągnąłem sam (nie bez problemu), dzisiaj byłem na kontroli i wyjęciu reszty zszywek, ale poprosiłem o znieczulenie i dobrze zrobiłem bo lekarz chwilę z nimi walczył. Generalnie to u nasady żołędzia mam jakąś zmianę która mi ropiała, lekarz nie był w stanie mi powiedzieć od czego to jest. Przyklejało mi się do bielizny, reszta żołędzia się hartowała a tam w dalszym ciągu mam bardzo czułą.
 

wacie

Active member
Ja też miałem anastomatem i niestety stwierdzam że nie tylko metoda się liczy, ale też ręka która robi. Dzisiaj mijają trzy tygodnie od zabiegu. W tym okresie jedna zszywka mi wypadła, a cztery wyciągnąłem sam (nie bez problemu), dzisiaj byłem na kontroli i wyjęciu reszty zszywek, ale poprosiłem o znieczulenie i dobrze zrobiłem bo lekarz chwilę z nimi walczył. Generalnie to u nasady żołędzia mam jakąś zmianę która mi ropiała, lekarz nie był w stanie mi powiedzieć od czego to jest. Przyklejało mi się do bielizny, reszta żołędzia się hartowała a tam w dalszym ciągu mam bardzo czułą.
U nasady ? Może to rana po wędzidełku ?
U prawie każdego z nas dłużej w tym miejscu się goiło i właśnie tam pojawiała się żółta limfa.
 

konrad123456789

New member
Chciałem również podzieli się swoimi doświadczeniami po zabiegu (4 tygodnie) obrzezania anastometem (stapler) bo temat nie jest do końca opisany na necie. Sam musiałem to przeżyć na własnej skórze. Ale od razu powiem że było warto !!

O mnie
29 lat. Dlaczego obrzezanie ? Klasyka stulejka.
Trochę zajęło mi ogarnięcie się i przyznanie się do problemu. Jednak stwierdziłem że to czas najwyższy bo tak się dłużej nie dało. Dwie diagnozy - potwierdzenie stulejki. Wybór prywatnej kliniki na zabieg, w życiu na nfz.... (Koszt 1800 zł za zabieg + 200 zł wizyta). Co do metody to nawet się nie zastanawiałem bo od razu wiedziałem że nie chce klasycznych szwów. Jeśli technika daje możliwości zrobienia czego lepiej i szybciej trzeba z tego korzystać.

Zabieg
Mega stres. Kilka badań zrobić wcześniej i żadnych zaleceń.
Dzień zabiegu, pojechałem (zostałem zawieziony bo uważałem że będzie mi ciężko wrócić samemu samochodem). Zabieg szybki - około 30 minut obrzezanie i wydłużenie wędzidełka. Znieczulenie miejscowe. Nic nie czułem. Wiadomo, świadomość że Ci ktoś grzebie przy "przyjacielu" nie jest miły ale zacisnąłem zęby i zanim się obejrzałem lekarz zakładał opatrunek i mówi że kończymy. Mega szok. Trochę ciśnie trochę uwiera ale jest ok. Ubrałem się, zapłaciłem, wyszedłem. Całość od wejścia do wyjścia max 40 min.

Po zabiegu
I tu zaczęła się jazda bez trzymanki :eek: - chyba dla tego że nie lubię krwi i bólu ale to chyba jak każdy. Nie stosowałem żadnych leków przeciwbólowych, może raz albo dwa łyknąłem ibuprom.
Pierwsze 24h spokojne dzień i noc. Elegancko założony opatrunek, oddawanie moczu bez problemu. Zero bólu. Następny dzień już była jazda bo trzeba było zmienić opatrunek. Odklejanie od rany masakra, trochę bólu ale zacisnąłem zęby i jakoś poszło. Tak mi się trzęsły ręce że cały proces zajął mi chyba z godzinę. Kolejne dni to już trochę lepiej. Każdy opatrunek wyglądał lepiej, zmiana dwa razy dziennie przez pierwsze 2 tygodnie. Czasami sikanie nie poszło po myśli i trzeba było zmieniać opatrunek ale tu później nawet jak zmoczyłem opatrunek to wycierałem i dezynfekowałem i nie zmieniałem opatrunku. Rada - zanim zmienisz opatrunek zmocz go woda nie przyklej się do ran - mniej bólu albo wcale. Przez pierwsze dwa tygodnie miałem dosyć duży dyskomfort (nie bolało), dziwne uczucie było. Kolejny tydzień już dużo lepiej. Zero bólu, zmiana opatrunku coraz sprawniejsza. Dużo krwi ale to lekarz mi uświadomił że tak może być. Z dnia na dzień jednak coraz mniej. Po 2,5 tygodnia zaczęły odpadać mi klamry (metalowe stemple na silikonowym pierścieniu). Jak wszystkie stemple nie wyszły to trochę uwierało ale dało sie przeżyć. Kilka sobie sam nawet wyciągnąłem. I tak po 2,5 tygodnia zacząłem w pełni odciągać napletek i myć - wskazania lekarza. Po 3,5 tygodnia udałem się na kontrole gdzie lekarz wyciągnął mi ostatni stempel i tyle.
Jestem aktualnie prawie 4 tygodnie po zabiegu. Nic nie boli nic się nie dzieje rana elegancko zagojona. "Przyjaciela" normalnie myje i pielęgnuje. Bez bólu odciągam napletek. Linia szwu prościutka. Ostatnie co zostało to zahartowanie żołędzia bo jeszcze czasami jest podrażniony.

Decyzja o zabiegu jest jedna z lepszych które podjąłem w życiu - nie ma czego się bać, zacisnąć zęby i do przodu.

 

Podobne tematy

Do góry