Cześć, z racji że tematów o tym sposobie usuwania stulejki jest mało uznałem, że może warto dorzucić swoje doświadczenie dla potomnych.
O mnie
Aktualnie mam 23 lata. W wieku ok. 14 lat ogarnąłem, że nie mogę ściągnąć napletka w pełni - ale popróbowałem na siłę i udało się po kilku tygodniach/miesiącach. Później jakoś o temacie zapomniałem mimo, że czułem przy pełnym zwodzie dyskomfort (uciskanie). Od roku jednak napletek się zwęził do takich rozmiarów, że ściągnięcie go w momencie gdy penis był w zwodzie było nie możliwe, a jeżeli ściągnąłem go wcześniej (przed pełnym zwodem) to uciskanie było bardzo mocne.
No i tak zbierałem się do operacji od kilku miesięcy, aż ostatnio po powrocie z jednej z imprez uznałem, że dłużej czekać nie mogę. Zarejestrowałem się do najlepszego prywatnego lekarza (po opiniach) w moim mieście na najbliższy wolny termin. Nie chciałem się bawić w NFZ, bo uznałem że szkoda mi ryzykować sprzęt w zamian za zaoszczędzone pieniądze + wolę sam dobrać termin niż mieć narzucony z góry.
Wcześniej jeszcze zadzwonili do mnie z kliniki, że przed operacją muszę przejść konsultacje. Umówiłem się więc na konsultację w środę, a operację miałem mieć w piątek. Doktor zdiagnozował częściową stulejkę i przedstawił mi możliwości operacji: klasyczna vs staplerem. No i po krótkiej rozmowie, gdy okazało się, że on robi tylko staplerem (klasyk na NFZ) nie zastanawiałem się długo i wybrałem opcję staplerem. Co więcej, udało się operację przesunąć na czwartek (dzień szybciej), aby w piątek przyjść na zmianę opatrunku.
Zabieg
Co do samej operacji staplerem. Jak wspomniałem wcześniej, tematów na forum o tym jest mało więc opiszę swoje doświadczenie.
Ok. 20 minut trwało znieczulanie (tutaj doktor świetnie zagadywał, że stres całkowicie opadł ) - jeden zastrzyk był najbardziej bolesną częścią tego zabiegu, ale też bez przesady - trochę jak u dentysty. A sama operacja dosłownie 2-3 minuty. Nawet nie wiem dokładnie kiedy został wycięty napletek. Jak przyszedłem do kliniki o 10 tak o 10:40 wracałem już do domu.
Tutaj ogromny plus na rzecz tego sposobu, bo z tego co czytam doświadczenia innych to w szpitalu leżeli kilka godzin, czekali na doktorów/ w kolejkach itd. Ja mógłbym praktyczne wracać do pracy (nie bylo przeciwskazań ze strony doktora), ale uznałem że sobie zrobię czwartek i piątek wolny, aby te 4 dni wraz z weekendem sobie na spokojnie odpocząć.
Po zabiegu
Tego momentu obawiałem się najbardziej. Wróciłem do domu, bardzo długo odwlekałem wizytę w WC, ale finalnie okazało się, że nie ma się czego obawiać. Mały dyskomfort (z racji opatrunku dosyć mocno owiniętego) i nic więcej. Noc przespałem totalnie na luzie, bez żadnych problemów. Rano wstałem i pojechałem na zmianę opatrunku. Zajęło to dosłownie kilka minut i do domu.
Jak piszę tego posta to jestem 48h po zabiegu. Druga noc - też na spokojnie. Sikanie bez problemu. Po każdym sikaniu zmieniam opatrunek i psikam tym preparatem na "o" (co każdy, nie pamietam nazwy ).
Zszywki ponoć mają w ciągu 2 tygodni odpaść. Niestety okazało się, że mam jakieś odparzenie na końcówce żołędzia, ale według doktora powinno to powoli zejść za niedługo.
Całość kosztowała mnie 2200 zł (2000 zabieg, 200 wizyta). Nie żałuję ani trochę. Tutaj do poczytania o tej metodzie http://www.ecomedpolska.pl/ecomed/w.../disposable-circumcision-anastomat_sgb_v1.pdf
Do ludzi przed zabiegiem: jeżeli się zastanawiacie - to nie ma nad czym! To na prawdę tylko zabieg. Głowa do góry i do lekarza!
O mnie
Aktualnie mam 23 lata. W wieku ok. 14 lat ogarnąłem, że nie mogę ściągnąć napletka w pełni - ale popróbowałem na siłę i udało się po kilku tygodniach/miesiącach. Później jakoś o temacie zapomniałem mimo, że czułem przy pełnym zwodzie dyskomfort (uciskanie). Od roku jednak napletek się zwęził do takich rozmiarów, że ściągnięcie go w momencie gdy penis był w zwodzie było nie możliwe, a jeżeli ściągnąłem go wcześniej (przed pełnym zwodem) to uciskanie było bardzo mocne.
No i tak zbierałem się do operacji od kilku miesięcy, aż ostatnio po powrocie z jednej z imprez uznałem, że dłużej czekać nie mogę. Zarejestrowałem się do najlepszego prywatnego lekarza (po opiniach) w moim mieście na najbliższy wolny termin. Nie chciałem się bawić w NFZ, bo uznałem że szkoda mi ryzykować sprzęt w zamian za zaoszczędzone pieniądze + wolę sam dobrać termin niż mieć narzucony z góry.
Wcześniej jeszcze zadzwonili do mnie z kliniki, że przed operacją muszę przejść konsultacje. Umówiłem się więc na konsultację w środę, a operację miałem mieć w piątek. Doktor zdiagnozował częściową stulejkę i przedstawił mi możliwości operacji: klasyczna vs staplerem. No i po krótkiej rozmowie, gdy okazało się, że on robi tylko staplerem (klasyk na NFZ) nie zastanawiałem się długo i wybrałem opcję staplerem. Co więcej, udało się operację przesunąć na czwartek (dzień szybciej), aby w piątek przyjść na zmianę opatrunku.
Zabieg
Co do samej operacji staplerem. Jak wspomniałem wcześniej, tematów na forum o tym jest mało więc opiszę swoje doświadczenie.
Ok. 20 minut trwało znieczulanie (tutaj doktor świetnie zagadywał, że stres całkowicie opadł ) - jeden zastrzyk był najbardziej bolesną częścią tego zabiegu, ale też bez przesady - trochę jak u dentysty. A sama operacja dosłownie 2-3 minuty. Nawet nie wiem dokładnie kiedy został wycięty napletek. Jak przyszedłem do kliniki o 10 tak o 10:40 wracałem już do domu.
Tutaj ogromny plus na rzecz tego sposobu, bo z tego co czytam doświadczenia innych to w szpitalu leżeli kilka godzin, czekali na doktorów/ w kolejkach itd. Ja mógłbym praktyczne wracać do pracy (nie bylo przeciwskazań ze strony doktora), ale uznałem że sobie zrobię czwartek i piątek wolny, aby te 4 dni wraz z weekendem sobie na spokojnie odpocząć.
Po zabiegu
Tego momentu obawiałem się najbardziej. Wróciłem do domu, bardzo długo odwlekałem wizytę w WC, ale finalnie okazało się, że nie ma się czego obawiać. Mały dyskomfort (z racji opatrunku dosyć mocno owiniętego) i nic więcej. Noc przespałem totalnie na luzie, bez żadnych problemów. Rano wstałem i pojechałem na zmianę opatrunku. Zajęło to dosłownie kilka minut i do domu.
Jak piszę tego posta to jestem 48h po zabiegu. Druga noc - też na spokojnie. Sikanie bez problemu. Po każdym sikaniu zmieniam opatrunek i psikam tym preparatem na "o" (co każdy, nie pamietam nazwy ).
Zszywki ponoć mają w ciągu 2 tygodni odpaść. Niestety okazało się, że mam jakieś odparzenie na końcówce żołędzia, ale według doktora powinno to powoli zejść za niedługo.
Całość kosztowała mnie 2200 zł (2000 zabieg, 200 wizyta). Nie żałuję ani trochę. Tutaj do poczytania o tej metodzie http://www.ecomedpolska.pl/ecomed/w.../disposable-circumcision-anastomat_sgb_v1.pdf
Do ludzi przed zabiegiem: jeżeli się zastanawiacie - to nie ma nad czym! To na prawdę tylko zabieg. Głowa do góry i do lekarza!