Z ściągniętym napletkiem chodzę już 16 miesięcy, po tym czasie nawet jak się nasunie przypadkiem (co zdarza się bardzo rzadko, może raz na miesiąc) to jest to dla mnie jakby nie naturalne i musze go podciągnąć.
Wszystko zaczęło się kilka a nawet kilkanaście lat temu, moja żona ciągle łapała jakieś infekcje grzybicze lub stany zapalne, rodzinny mówił tylko, że jesteśmy młodzi, często uprawiamy seks i jest to normalne.
Dermatolog powiedział że jak chcemy się tego pozbyć to leki przeciwgrzybicze musimy zażywać oboje tak samo z smarowaniem maściami. Leki pomogły na jakiś czas ale i tak infekcja zawsze wracała. Doszło do tego, że żona prawie po każdym sekcie smarowała się clotrimazolum na wszelki wypadek. Dodam, że nie jesteśmy brudasami i dość mocno dbamy o higienę.
Aż pewnego razu gdzieś w necie natknąłem się na podobny przypadek ale gość opisywał, że się obrzezał i wszystko przeszło, bo najprawdopodobniej wszystkie infekcje były od niego.
Zacząłem rozważać obrzezanie ale nie było to dla nas tak bardzo uciążliwe żeby wydać 3k na zabieg.
I wtedy znalazłem to forum co już wcześniej podałem, teraz jestem 16 miesięcy z ściągniętym napletkiem i przez ten okres żadnych infekcji i żadnego smarowania clorimazolum. Wcześniej powtarzały się 2-6 razy w roku.
Jak mi się udało i co się zmieniło:
- na początku próbowałem jakieś metody z podwijaniem napletka łyżeczką albo z gumkami ale było to bardzo uciążliwe, wymagało ciągłego poprawiania. A potem znalazłem na forum metode „na papier”, generalnie chodzi o zakładanie papieru na wewnętrzną stronę podwiniętego napletka tak żeby wysuszyć skórę w tym miejscu. Wystarczyło 3 tygodnie takiego podwijania i teraz napletek utrzymuje się ściągnięty cały czas.
- Seks, wydaje mi się że mogę trochę dłużej i trochę inne odczucia są, ale generalnie mam wrażenie, że jest lepiej.
- Masturbuje się już jak osoba obrzezana, zabawa napletkiem nie sprawia mi już takiej przyjemności.
Piszę swoje doświadczenia, bo może komuś się przydadzą. Jak macie jakieś pytania to piszcie.