Jestem po zabiegu, przedstawie swoje doświadczenia dla potomnych.
Wjechałem a szpital o 6:30, do "celi" dwuosobowej - obydwoje w tym samym celu. Kolega pojechał pierwszy koło 9:00 ja chodziłem w kółko i obgryzałem paznokcie, najpierw u rąk potem u nóg przez okoł 1,5 godziny zanim przyszli i po mnie.
Dostałem koszulę operacyjną i mogłem położyć się na stole we własnych majtach, także jakoś komfortowo nie zaczęli oględzin przed uśpieniem. Maska na twarz coś tam do żyły, sufi sali operacyjnej zaczął wirować a moje ciśnienie i bardzo wysoki puls uspokoiły się.
Obudziłem się już na sali po wszystkim. Trochę się kręciło i głowa mnie bolała po narkozie ale ogólnie spoczko...
Pierwsza myśl - jak to wygląda wszystko teraz na dole, ale bałem się zaglądać
Lekarz tylko przyszedł popatrz czy opatrunek nie krwawi. Wszystko było czyste. Wytłumaczył jeszcze jak tym wszystkim się zajmować, czego używać...generalnie to co pisaliście wyżej, oczywiście antybiotyk w maści.
Wyczekał tak długo jak to było możliwe...ale gdy mnie przycisnęło na siku musiałem iść i otworzyć pakunek.
Lepiej niż się spodziewałem...nie zemdlałem. Podpuchnięte, sine, krwii brak. Siku zrobiłem na siedząco oczywiście
Jak trochę stwardniał po sikaniu oczom moim ukazały się szwy, rozcięcie Y u góry (w pierwszym momencie myślałem że szwy puściły! ale to zdaje się taka technika plastyki....) i tyle grzyba ile jeszcze nie widziałem...ale nie zdejmowałem całego, niestety blokada jeszcze psychiczna. Umyłem, spiskałem octiseptem i pozwijałem....
Noc zaczęła się spoko, świeży opatrunek zrobiłem, niestety budziłem się ale chyba ze stresu...około 3 w nocy włączyłem sobie jakąś komedie bo nie mogłem spać. Niestety to był błąd, bo była tak zabawna że ze śmiechu zaczął mi twardnieć
dziwna reakcja...wtedy poczułem ból za pewne szwy które ocierały się o żołądź...szybko rozchodziłem. Potem lekki zwód budził mnie 2 razy, ból lekki znośny...Rano minimalna ilość krwii na opatrunku i ten sam rytuał. Boje się jeszcze odciągnąć całą skórę i umyć...Jak myślicie powinienem już to zrobić czy poczekać aż opuchlizna trochę zejdzie?
Podsumowując...nie taki diabeł straszny! przynajmniej na początku, chyba że najgorsze dopiero przede mną...ale skoro już jestem po zabiegu i po pierwszej nocy i po pierwszych lekkich zwodach...to może nie będzie tak źle?
Ehh trzeba było się wziąć za to wcześniej...a nie na "stare lata"