Mam wszystkie wyniki z Badbak.
Potwierdziły się Klebsiella Pneumonie i Enterococcus Faecalis. Wcześniej ograniczyłem zakażenie, ale go nie wyleczyłem do końca.
W czwartek jestem u Gołąbka po dalsze leczenie.
Moje wyniki dają odpowiedź na pytanie dlaczego tak trudno jest wyleczyć to gówno:
A. w 99% przypadków diagnostyka jest o dupę rozbić. Nie wykrywa się bakterii, więc walka z niewidzialnym wrogiem jest z góry skazana na porażkę,
B. lekarze stosują złe (fatalne) schematy antybiotykoterapii - za małe dawki, zbyt krótko - nie penetrują do prostaty i/lub nie osiągają prawidłowego stężenia. Do tego przez punkt A nie leczą tego, co trzeba.
W Gdańsku w najlepszym laboratorium ani raz nie wyszedł mi Faecalis. Lekarze przy leczeniu pomijali więc tą bakterię. Faecalis wyszedł mi metodą "na patyka" w Tarnowie, stąd wiedziałem, że go mam. Dopiero Badbak wykazał obie bakterie w różnych miejscach, a Stamey daje potwierdzenie gdzie dokładnie bytuje bakteria.
Nie ma magii w leczeniu tej choroby. Po prostu trudno o prawidłową diagnozę, więc leczenie jest z czapy. Gdy lekarz nie ma prawidłowego obrazu to zaczyna się pieprzenie kota za pomocą młota: sprawa psychiki, może fala uderzeniowa, może się Pan przechłodził, to tak musi być, urofizjoterapia, woda z Lourdes, ma Pan niebakteryjne, itd...
Strategia wyleczenia zapalenia prostaty to, jak już pisałem:
1. Diagnostyka.
2. Antybiotyki.
3. Wzmocnienie odporności.