Jestem z woj. zachodniopomorskiego. Stulejkę zdiagnozowałem kilka miesięcy temu. Z pierwszą wizytą byłem u urologa przyjmującego w tym dużym szpitalu na Pomorzanach. Jakiś stary dziad tam przyjmował, kompletny konował, powiedział że skoro mogę zdjąć napletek (bez wzwodu mogłem, we wzwodzie już nie; oczywiście mu to mówiłem) to nic mi nie jest i przepisał tylko jakiś roztwór Natrii Chlorati 10% + gaziki niby na nadwrażliwość żołędzi. Odnoszę wrażenie, że ledwo co wiedział co to jest stulejka. Oczywiście te okłady w niczym mi nie pomogły.
Potem byłem u lekarza nazwiskiem Mahaczek w szpitalu MSWiA. Druga tragedia. Gość wprawdzie młodszy i bardziej kumaty, ale za to cham i skur*iel. Powiedział, że mogę sobie zrobić plastykę napletka jak chcę, że on może zrobić zabieg i prywatnie i na NFZ bezpłatnie, ale że nie odpowiada za jakość zabiegu przez NFZ. Co za ch*uj! Poza tym ogólnie cwaniak, gbur i nie da się z nim pogadać ani o nic zapytać. Za żadne skarby nie dałbym się mu pociąć.
Te dwie beznadziejne wizyty i ogólny brak czasu zniechęciły mnie do kolejnych wizyt. Jednak parę dni temu się przemogłem i poszedłem tym razem na prywatną wizytę do Medicusa, do dra Andrzeja Gołubińskiego. Miły gość, z doświadczeniem (mówił, że wykonuje 4-5 zabiegów stulejek miesięcznie), a jednocześnie młody, zwłaszcza jak na doktora nauk medycznych. Zapisałem się na zabieg dwa dni później.
Zabieg odbył się wczoraj, zdecydowanie nie był miły. Wydałem na niego + na wizytę pół tysiaka, więc mogliby się postarać o profesjonalizm. Ale nic z tych rzeczy. Drzwi sali operacyjnej cały czas otwarte, raz w tle słyszałem gdy jakaś baba włazi do pomieszczenia obok sali i coś tam się umawia z jakąś pielęgniarką. Po zabiegu tak dennie założyli mi opatrunek, że zsunął się zanim się ubrałem. Musiałem sam sobie go niezdarnie (było parę chwil po zabiegu) poprawiać, horror. Oczywiście nikt mi nie powiedział bym sobie wziął ciaśniejsze gacie. Potem mnie stojącego pan doktor obsługiwał, wypisywał recepty, na prośbę dał zwolnienie. Niby ciągle był miły, ale traktował mnie jako zło konieczne, odpowiadał tylko na to co sam zapytałem, sam mnie prawie o niczym nie informował. Gdyby nie to forum to nawet bym nie wiedział, że trzeba zmieniać opatrunki. W zabiegu pomagały dwie babki, jedna z nich to była sanitariuszka, nie wiem która. Starsza była strasznie nieżyczliwa. Wierzę jednak w umiejętności tego doktora, sam zabieg przeprowadził mam nadzieję poprawnie. To jest chyba najważniejsze. I mimo obsługi jak w zakładzie publicznej opieki zdrowotnej albo gorzej (czułem się jak cięty wieprz w chlewni podczas zabiegu i po nim) to jednak mam nadzieję na dobre zakończenie. Ale do MEDICUSa mam nadzieję nigdy już nie będę musiał zaglądać.
Ogólnie, jeśli ktoś ma czas (uczeń, student) niech postara się o znalezienie sobie bardziej profesjonalnego miejsca, Szczecin to chyba nie jest dobre lokum na takie zabiegi. Ja nie miałem na to czasu, jestem niedługo po studiach, non stop pracuję, nie miałem czasu na szukanie po Polsce dobrej kliniki i nie miałem czasu na wyjazdy.