• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Ku przestrodze: Obrzezanie całkowite laserem - LUX MED

Roggi

New member
Postanowiłem opisać swoją historię żeby zobrazować jak ważny jest każdy szczegół w tego typu zabiegach. Od wyboru lekarza, metody wykonania, kliniki, kontaktu pooperacyjnego aż po odpowiednio dobrany sposób rehabilitacji i jego ścisłe przestrzeganie.

Miałem stulejkę w bardzo zaawansowanej postaci (około 1mm otworu). Zależało mi przede wszystkim na tym żeby było zrobione dobrze, estetycznie i bez komplikacji. Wybrałem więc jednego z najbardziej polecanych lekarzy, wizyta 300zł (bez robienia jakichkolwiek badań, wymazów) i sześć tygodni później tj. 17.11.2023 przeszedłem zabieg CO2 w znieczuleniu miejscowym po uprzednim uszczupleniu portfela o 3000zł. Wszystko przebiegło totalnie bezboleśnie i w śmiesznej atmosferze więc wróciłem razem z żoną zadowolony do domu. Wybrałem styl low & loose. Zalecenia: zmiana opatrunku 2x dziennie -> przemywanie rany wodą utlenioną-> osuszanie-> maść Betadine-> kompresy jałowe + bandaż kohezyjny. Do tego Ibuprofen, Rutinoscorbin, probiotyk i witamina D3. Pierwsze zmiany opatrunku przez brak wprawy i opuchliznę szły jak po grudzie, a wstyd mi było prosić o to swoją drugą połówkę. Do tego pozostało trochę napletka, który zakrywał rowek między żołędzią a trzonem prącia i trudno mi było aplikować tam maść. Podczas trzeciej nocy po zabiegu miałem delikatny wzwód i od tego czasu przy każdej zmianie bandaży znajdowałem na nich drobne ślady krwi wraz z dziwną mieszanką maści i jakiejś wydzieliny organizmu od góry i z lewego boku. Zgłosiłem sprawę mailowo (numeru telefonu nikomu nie podaje rzekomo przez natłok pracy) chirurgowi. Jeszcze tego samego dnia dostałem odpowiedź, że krwawienie jest mało prawdopodobne, a trzymanie prącia do góry nie ma znaczenia przy dobrze założonym opatrunku. Uspokojony taką odpowiedzią oddałem się dalej swojej nowej rutynie tym bardziej, że Pani doktor zobowiązała się obejrzeć ranę 27.11 przed zabiegami w klinice.
Dzisiaj w nocy około 2.00 jak za młodzieńczych lat miałem konkretny wzwód. O 5.00 poszedłem oddać mocz i dalej spać. Przed 8.00 zadzwonił budzik, poszedłem do łazienki żeby ogolić się jak zwykle. Nagle zauważyłem, że na podłodze zaczynają pojawiać się krople krwi. W pierwszej chwili pomyślałem, że może z nosa. Zaglądam w spodnie, a w gaciach prawdziwy krwotok. Złapałem za mojego małego przyjaciela żeby ścisnąć ranę. Po chwili krew była niemal wszędzie, normalnie jakby mi ktoś maczetą uciął. Władowałem się w szoku do pustej wanny, wolną ręką złapałem za telefon i najpierw żona, a później za jej namową 112. Gość z dyspozytorni źle pewnie zrozumiał sytuację, ponieważ kazał wyjść z wody, bo inaczej rana się nie zasklepi:D. Wziąłem ostatnią wolną rolkę bandaża, okręciłem przyrodzenie jak mumię i po ustaniu krwawienia pojechaliśmy do kliniki. W recepcji dowiedziałem się, że Pani doktor ma jakieś problemy zdrowotne, kazała odwołać część zabiegów, bo nie wie kiedy się dokładnie pojawi. Więc my ponownie w Bolta i przez całe miasto na SOR do szpitala wojewódzkiego. Na szczęście tam po opisaniu co się stało przejście od okienka przyjęć pod gabinet urologii nie trwało długo. Tu się jednak chwilowe szczęście skończyło, gdyż wszyscy dostępni chirurdzy akurat operowali i trzeba było czekać. Po dwóch godzinach dostałem telefon z LUX MED-u, że Pani doktor pojawiła się jednak w pracy i mogę przyjechać jeżeli dalej chcę. Gdy znowu tam się zjawiliśmy trwał już jakiś długi zabieg więc na stół operacyjny dostałem się dopiero około 14.00. W międzyczasie dałem znać w recepcji co myślę o całej sytuacji, jak to potrafią wziąć dużą kasę, ale jak coś się spier... to winnych nigdy nie ma i jest tylko zrzucanie odpowiedzialności. Tak odebrałem machanie głową i wskazywanie oczyma przez recepcjonistki na gabinet Pani doktor. Zanim trafiłem na zabieg kazano mi jeszcze zapłacić symboliczne 100zł za "materiały" na co w złości i rezygnacji przystałem.
Na sali operacyjnej okazało się, że puścił jeden szew, dwa obok poluzowały się, jest krwiak oraz biała wydzielina, która nie tworzy się tak z dnia na dzień. Dostałem w tym miejscu szycie grubszą nicią oraz wykład gratis jak to musiałem sam coś nawywijać, ponieważ takie przypadki nigdy się jeszcze nie zdarzyły...
Otrzymałem na receptę antybiotyk, lek poprawiający krzepnięcie krwi, hydroxyzinum przeciwko wzwodom z opcją zamiany na relanium:eek: oraz maść znieczulającą żebym mógł pielęgnować ranę po zabiegu. Aha i trzymać jednak penisa do góry...:sneaky:

Reasumując, kupa strachu, milimetr różnicy między lewą i prawą stroną wysokości cięcia, duże komplikacje po zabiegu, dłuższy czas rekonwalescencji. Gdybym miał przechodzić tą drogę jeszcze raz to nie wiem czy nie wybrałbym tego demonizowanego NFZ i poszedł na żywioł jak paru kolegów tutaj.
Tekst dedykuję mojej kochanej żonie, która wytrzymuje z takim dużym dzieckiem jak ja.

Może się komuś przyda, może nie ale będę informował o przebiegu leczenia i wrzucę fotki jak już się z tego kiedyś wyliżę.
 

Sig

Member
Myślę że miałeś po prostu pecha i kompilacje złych zdarzeń. Sam bym był wściekły ale na pewno wszystko dobrze się skończy. Zrób relacje dla potomnych bo twoja historia jest odbiegającą od normalnego gojenia z forum. Trzymaj kciuki za mnie, za trzy tygodnie idę pod laser
 

mar_get

New member
Milimetr róznicy miedzy lewą a prawą stroną cięcia? chciałbym mieć tak, mam prawie 1,5 centymetra. A zabieg robiony nie 20 lat temu a w lipcu tego roku, z high tight wyszło low losse, blizna po cięciu to masakra. Trzymaj sprzęt do góry nawet 2 tygodnie w opatrunku.
 
Ostatnia edycja:

Roggi

New member





Dzień po poprawce...
Pojawiła się w ciągu doby jakaś infekcja na czubku żołędzia, której wcześniej nie było Pomarańczowy kolor i bąbel. Oddawanie moczu jest okropnie piekące i sikam jak w tym dowcipie w filmie "Desperado" czyli wszędzie tylko nie do muszli. Trzymałem cały czas prącie uniesione do góry i miałem wrażenie jakby mocz kropelkami ciągle wypływał do góry. Mam sporo różnych medykamentów więc mam nadzieję, że to zniknie za jakiś czas?
 
Ostatnia edycja:

Likier

New member
Postanowiłem opisać swoją historię żeby zobrazować jak ważny jest każdy szczegół w tego typu zabiegach. Od wyboru lekarza, metody wykonania, kliniki, kontaktu pooperacyjnego aż po odpowiednio dobrany sposób rehabilitacji i jego ścisłe przestrzeganie.

Miałem stulejkę w bardzo zaawansowanej postaci (około 1mm otworu). Zależało mi przede wszystkim na tym żeby było zrobione dobrze, estetycznie i bez komplikacji. Wybrałem więc jednego z najbardziej polecanych lekarzy, wizyta 300zł (bez robienia jakichkolwiek badań, wymazów) i sześć tygodni później tj. 17.11.2023 przeszedłem zabieg CO2 w znieczuleniu miejscowym po uprzednim uszczupleniu portfela o 3000zł. Wszystko przebiegło totalnie bezboleśnie i w śmiesznej atmosferze więc wróciłem razem z żoną zadowolony do domu. Wybrałem styl low & loose. Zalecenia: zmiana opatrunku 2x dziennie -> przemywanie rany wodą utlenioną-> osuszanie-> maść Betadine-> kompresy jałowe + bandaż kohezyjny. Do tego Ibuprofen, Rutinoscorbin, probiotyk i witamina D3. Pierwsze zmiany opatrunku przez brak wprawy i opuchliznę szły jak po grudzie, a wstyd mi było prosić o to swoją drugą połówkę. Do tego pozostało trochę napletka, który zakrywał rowek między żołędzią a trzonem prącia i trudno mi było aplikować tam maść. Podczas trzeciej nocy po zabiegu miałem delikatny wzwód i od tego czasu przy każdej zmianie bandaży znajdowałem na nich drobne ślady krwi wraz z dziwną mieszanką maści i jakiejś wydzieliny organizmu od góry i z lewego boku. Zgłosiłem sprawę mailowo (numeru telefonu nikomu nie podaje rzekomo przez natłok pracy) chirurgowi. Jeszcze tego samego dnia dostałem odpowiedź, że krwawienie jest mało prawdopodobne, a trzymanie prącia do góry nie ma znaczenia przy dobrze założonym opatrunku. Uspokojony taką odpowiedzią oddałem się dalej swojej nowej rutynie tym bardziej, że Pani doktor zobowiązała się obejrzeć ranę 27.11 przed zabiegami w klinice.
Dzisiaj w nocy około 2.00 jak za młodzieńczych lat miałem konkretny wzwód. O 5.00 poszedłem oddać mocz i dalej spać. Przed 8.00 zadzwonił budzik, poszedłem do łazienki żeby ogolić się jak zwykle. Nagle zauważyłem, że na podłodze zaczynają pojawiać się krople krwi. W pierwszej chwili pomyślałem, że może z nosa. Zaglądam w spodnie, a w gaciach prawdziwy krwotok. Złapałem za mojego małego przyjaciela żeby ścisnąć ranę. Po chwili krew była niemal wszędzie, normalnie jakby mi ktoś maczetą uciął. Władowałem się w szoku do pustej wanny, wolną ręką złapałem za telefon i najpierw żona, a później za jej namową 112. Gość z dyspozytorni źle pewnie zrozumiał sytuację, ponieważ kazał wyjść z wody, bo inaczej rana się nie zasklepi:D. Wziąłem ostatnią wolną rolkę bandaża, okręciłem przyrodzenie jak mumię i po ustaniu krwawienia pojechaliśmy do kliniki. W recepcji dowiedziałem się, że Pani doktor ma jakieś problemy zdrowotne, kazała odwołać część zabiegów, bo nie wie kiedy się dokładnie pojawi. Więc my ponownie w Bolta i przez całe miasto na SOR do szpitala wojewódzkiego. Na szczęście tam po opisaniu co się stało przejście od okienka przyjęć pod gabinet urologii nie trwało długo. Tu się jednak chwilowe szczęście skończyło, gdyż wszyscy dostępni chirurdzy akurat operowali i trzeba było czekać. Po dwóch godzinach dostałem telefon z LUX MED-u, że Pani doktor pojawiła się jednak w pracy i mogę przyjechać jeżeli dalej chcę. Gdy znowu tam się zjawiliśmy trwał już jakiś długi zabieg więc na stół operacyjny dostałem się dopiero około 14.00. W międzyczasie dałem znać w recepcji co myślę o całej sytuacji, jak to potrafią wziąć dużą kasę, ale jak coś się spier... to winnych nigdy nie ma i jest tylko zrzucanie odpowiedzialności. Tak odebrałem machanie głową i wskazywanie oczyma przez recepcjonistki na gabinet Pani doktor. Zanim trafiłem na zabieg kazano mi jeszcze zapłacić symboliczne 100zł za "materiały" na co w złości i rezygnacji przystałem.
Na sali operacyjnej okazało się, że puścił jeden szew, dwa obok poluzowały się, jest krwiak oraz biała wydzielina, która nie tworzy się tak z dnia na dzień. Dostałem w tym miejscu szycie grubszą nicią oraz wykład gratis jak to musiałem sam coś nawywijać, ponieważ takie przypadki nigdy się jeszcze nie zdarzyły...
Otrzymałem na receptę antybiotyk, lek poprawiający krzepnięcie krwi, hydroxyzinum przeciwko wzwodom z opcją zamiany na relanium:eek: oraz maść znieczulającą żebym mógł pielęgnować ranę po zabiegu. Aha i trzymać jednak penisa do góry...:sneaky:

Reasumując, kupa strachu, milimetr różnicy między lewą i prawą stroną wysokości cięcia, duże komplikacje po zabiegu, dłuższy czas rekonwalescencji. Gdybym miał przechodzić tą drogę jeszcze raz to nie wiem czy nie wybrałbym tego demonizowanego NFZ i poszedł na żywioł jak paru kolegów tutaj.
Tekst dedykuję mojej kochanej żonie, która wytrzymuje z takim dużym dzieckiem jak ja.

Może się komuś przyda, może nie ale będę informował o przebiegu leczenia i wrzucę fotki jak już się z tego kiedyś wyliżę.
W żadnym wypadku nie przemywaj wodą utlenioną, tylko octenisept bo przedlużysz okres rekonwalescencji.
 
Postanowiłem opisać swoją historię żeby zobrazować jak ważny jest każdy szczegół w tego typu zabiegach. Od wyboru lekarza, metody wykonania, kliniki, kontaktu pooperacyjnego aż po odpowiednio dobrany sposób rehabilitacji i jego ścisłe przestrzeganie.

Miałem stulejkę w bardzo zaawansowanej postaci (około 1mm otworu). Zależało mi przede wszystkim na tym żeby było zrobione dobrze, estetycznie i bez komplikacji. Wybrałem więc jednego z najbardziej polecanych lekarzy, wizyta 300zł (bez robienia jakichkolwiek badań, wymazów) i sześć tygodni później tj. 17.11.2023 przeszedłem zabieg CO2 w znieczuleniu miejscowym po uprzednim uszczupleniu portfela o 3000zł. Wszystko przebiegło totalnie bezboleśnie i w śmiesznej atmosferze więc wróciłem razem z żoną zadowolony do domu. Wybrałem styl low & loose. Zalecenia: zmiana opatrunku 2x dziennie -> przemywanie rany wodą utlenioną-> osuszanie-> maść Betadine-> kompresy jałowe + bandaż kohezyjny. Do tego Ibuprofen, Rutinoscorbin, probiotyk i witamina D3. Pierwsze zmiany opatrunku przez brak wprawy i opuchliznę szły jak po grudzie, a wstyd mi było prosić o to swoją drugą połówkę. Do tego pozostało trochę napletka, który zakrywał rowek między żołędzią a trzonem prącia i trudno mi było aplikować tam maść. Podczas trzeciej nocy po zabiegu miałem delikatny wzwód i od tego czasu przy każdej zmianie bandaży znajdowałem na nich drobne ślady krwi wraz z dziwną mieszanką maści i jakiejś wydzieliny organizmu od góry i z lewego boku. Zgłosiłem sprawę mailowo (numeru telefonu nikomu nie podaje rzekomo przez natłok pracy) chirurgowi. Jeszcze tego samego dnia dostałem odpowiedź, że krwawienie jest mało prawdopodobne, a trzymanie prącia do góry nie ma znaczenia przy dobrze założonym opatrunku. Uspokojony taką odpowiedzią oddałem się dalej swojej nowej rutynie tym bardziej, że Pani doktor zobowiązała się obejrzeć ranę 27.11 przed zabiegami w klinice.
Dzisiaj w nocy około 2.00 jak za młodzieńczych lat miałem konkretny wzwód. O 5.00 poszedłem oddać mocz i dalej spać. Przed 8.00 zadzwonił budzik, poszedłem do łazienki żeby ogolić się jak zwykle. Nagle zauważyłem, że na podłodze zaczynają pojawiać się krople krwi. W pierwszej chwili pomyślałem, że może z nosa. Zaglądam w spodnie, a w gaciach prawdziwy krwotok. Złapałem za mojego małego przyjaciela żeby ścisnąć ranę. Po chwili krew była niemal wszędzie, normalnie jakby mi ktoś maczetą uciął. Władowałem się w szoku do pustej wanny, wolną ręką złapałem za telefon i najpierw żona, a później za jej namową 112. Gość z dyspozytorni źle pewnie zrozumiał sytuację, ponieważ kazał wyjść z wody, bo inaczej rana się nie zasklepi:D. Wziąłem ostatnią wolną rolkę bandaża, okręciłem przyrodzenie jak mumię i po ustaniu krwawienia pojechaliśmy do kliniki. W recepcji dowiedziałem się, że Pani doktor ma jakieś problemy zdrowotne, kazała odwołać część zabiegów, bo nie wie kiedy się dokładnie pojawi. Więc my ponownie w Bolta i przez całe miasto na SOR do szpitala wojewódzkiego. Na szczęście tam po opisaniu co się stało przejście od okienka przyjęć pod gabinet urologii nie trwało długo. Tu się jednak chwilowe szczęście skończyło, gdyż wszyscy dostępni chirurdzy akurat operowali i trzeba było czekać. Po dwóch godzinach dostałem telefon z LUX MED-u, że Pani doktor pojawiła się jednak w pracy i mogę przyjechać jeżeli dalej chcę. Gdy znowu tam się zjawiliśmy trwał już jakiś długi zabieg więc na stół operacyjny dostałem się dopiero około 14.00. W międzyczasie dałem znać w recepcji co myślę o całej sytuacji, jak to potrafią wziąć dużą kasę, ale jak coś się spier... to winnych nigdy nie ma i jest tylko zrzucanie odpowiedzialności. Tak odebrałem machanie głową i wskazywanie oczyma przez recepcjonistki na gabinet Pani doktor. Zanim trafiłem na zabieg kazano mi jeszcze zapłacić symboliczne 100zł za "materiały" na co w złości i rezygnacji przystałem.
Na sali operacyjnej okazało się, że puścił jeden szew, dwa obok poluzowały się, jest krwiak oraz biała wydzielina, która nie tworzy się tak z dnia na dzień. Dostałem w tym miejscu szycie grubszą nicią oraz wykład gratis jak to musiałem sam coś nawywijać, ponieważ takie przypadki nigdy się jeszcze nie zdarzyły...
Otrzymałem na receptę antybiotyk, lek poprawiający krzepnięcie krwi, hydroxyzinum przeciwko wzwodom z opcją zamiany na relanium:eek: oraz maść znieczulającą żebym mógł pielęgnować ranę po zabiegu. Aha i trzymać jednak penisa do góry...:sneaky:

Reasumując, kupa strachu, milimetr różnicy między lewą i prawą stroną wysokości cięcia, duże komplikacje po zabiegu, dłuższy czas rekonwalescencji. Gdybym miał przechodzić tą drogę jeszcze raz to nie wiem czy nie wybrałbym tego demonizowanego NFZ i poszedł na żywioł jak paru kolegów tutaj.
Tekst dedykuję mojej kochanej żonie, która wytrzymuje z takim dużym dzieckiem jak ja.

Może się komuś przyda, może nie ale będę informował o przebiegu leczenia i wrzucę fotki jak już się z tego kiedyś wyliżę.
Ta odpowiedź jest przekazana od Pana operatora:
1. Każda operacja może wiązać się z komplikacjami i nie ma 100% gwarancji że one nie wystąpią, niezależnie czy płaci pacjent czy płaci NFZ
2. Większość komplikacji wynika z nieprzestrzegania zaleceń - skoro jest tak wielka różnica w tym co pisze Pan tutaj a co mówi w gabinecie to prawdopodobnie nie był Pan też szczery odnośnie przestrzegania zaleceń. Inne mogą wystąpić np podczas silnego wzwodu. Zerwanie 2 szwów to nie jest wielki problem zwłaszcza gdy zostały założone i zwykle nie ma to wpływu na efekt końcowy
3. Po obrzezaniu gojenie trwa około miesiąc, skoro doszło do niewielkiego rozerwania rany na wyjątkowo silnym nocnym wzwodzie przy być może źle założonym opatrunku to może potrwać ciut dłużej - efekt estetyczny i ogólnie wizualny można oceniać po zagojeniu a nie w połowie gojenia gdy występuje obrzęk, a razie się goi więc nie można oceniać nierówności.
4. Szkoda, że nie dodał Pan że otrzymał kilka bezpłatnych porad po zabiegu od lekarza, nawet dziś, i że cierpliwe odpisuje na Pana maile prawie codziennie choć nie umawia Pan wizyt i ich nie opłaca.
5. Owszem, założenie szwów generuje koszty, skoro zapłacił Pan luxmedowi 100 zł to nie pokryło nawet kosztu nici, narzędzi a lekarz zrobiła to za darmo, ponieważ założenie szwów to koszt około 500 zł, opłatę 100 zł zaproponowała lekarz ponieważ już Pan zapłacił za zabieg, ze zwykłej empatii i lx się zgodził. Pan również był zapytany czy takie koszty mogą być, odrzekł Pan" oczywiście, nie ma problemu
6. Lekarz też może zachorować, może mieć wypadek, bądź inną nagłą sytuację która stanie na przeszkodzie dotarciu do pracy. W tym wypadku członek rodziny trafił do szpitala i po opanowaniu sytuacji lekarka, która miała prawo odwołać pracę, tak jak i Pan ma prawo odwołać zabieg, zadecydowała przyjechać specjalnie dla Pana i jeszcze drugiego pacjenta z daleka, ale rozumiem że to również wzbudziło Pana niezadowolenie. Szkoda, bo w gabinecie Pan podziękował.
7. Rozumiem że uważa Pan iż lekarka (ja) coś "spier..." szkoda że nie miał odwagi Pan tego powiedzieć na wizycie po założeniu kilku szwów (standardową nicią do zakładania szwów, nie była gruba). Ani dzisiaj gdy w wolnym czasie cierpliwie odpisuje na Pana maile bo nie zostawiam pacjentów samych bez pomocy po operacji. Zapomniał Pan też że cały zabieg poświęcono Panu masę uwagi i rozmów by rozładować nadmierny i niepotrzebny stres.
8. Domyślam się, że po tym wpisie poszuka Pan innego lekarza, bo będzie Panu niezręcznie, ale jeśli decyduje się Pan publicznie tak nieuczciwie opisać sytuację to musi Pan liczyć się z możliwością uzyskania odpowiedzi. Należy też odróżnić opinię czy prywatne odczucia od napisania nieprawdy i naruszenia wizerunku. Niemniej życzę powodzenia i zdrowia, mam nadzieję że znajdzie Pan lekarza na NFZ, który także mimo tragicznej sytuacji osobistej do Pana przyjedzie i w razie potrzeby poszyje za darmo, będzie odpisywać w wolnym czasie cierpliwie na prywatne maile, uspokajać i wielokrotnie tłumaczyć to samo, może być trudno zarówno na NFZ jak i prywatnie ponieważ nie zapłacił Pan za to, otrzymał Pan to za darmo. Natomiast nie widzę możliwość utrzymania prawidłowej osi lekarz- pacjent przy tak drastycznym braku szczerości z Pana strony, braku zaufania i bezrefleksyjnego atakowania lekarza, który chciał Panu pomoc.

Pozdrawiam.
 
Ostatnia edycja:

Likier

New member
O Panie Roggi nie ładnie tak oczerniać lekarza, nam piszesz jedno a Pani Doktor mówisz coś innego. I to jeszcze Pani doktor Chomicz, jedna z najlepszych lekarek w tej dziedzinie.
Wstydziłbyś się dzieciaku.
 
No tak szczerze to z opinii ludzi to najlepszy możliwy lekarz Ci się trafił. Dziwię się tobie, bo są lekarze którzy na rozejście szwów odpowiadają że się zrośnie samo a potem masz bliznę 0,5 centa . W świetle tego że wyrosło Ci to coś to wkurwienie Pani Doktor to lekkie harakiri . Rozumiem nerwy bo to jednak Penis , ale po co naciągać rzeczywistość ? dodatkowa opłata za szycie nawet symboliczna była niepotrzebna , no chyba że to forma "mandatu" za rażące nieprzestrzeganie zaleceń
 

Matador

Member
Ja chciałem tylko zauważyć, że Roggi w żadnym miejscu nie podał nazwiska lekarki. Luxmedów w Polsce są dziesiątki.
Nie jest dla mnie więc zrozumiałe postępowanie użytkownika Planeta Mężczyzn (Kim on zresztą jest? Głosem rzeczonej lekarki, którą nazywa "Panem (sic!) operatorem"?)
Poza tym stwierdzenie "wstydziłbyś się dzieciaku" jest według mnie nie na miejscu, gdyż naprawdę nie wiadomo, co , gdzie, kto, kiedy komu mówił. Chyba że Likier był świadkiem tej rozmowy 🙄
 
Ja chciałem tylko zauważyć, że Roggi w żadnym miejscu nie podał nazwiska lekarki. Luxmedów w Polsce są dziesiątki.
Nie jest dla mnie więc zrozumiałe postępowanie użytkownika Planeta Mężczyzn (Kim on zresztą jest? Głosem rzeczonej lekarki, którą nazywa "Panem (sic!) operatorem"?)
Poza tym stwierdzenie "wstydziłbyś się dzieciaku" jest według mnie nie na miejscu, gdyż naprawdę nie wiadomo, co , gdzie, kto, kiedy komu mówił. Chyba że Likier był świadkiem tej rozmowy 🙄
"Pana operatora " było napisane w dopełniaczu (przypadki - dopełniacz- kogo, czego) czyli inaczej "Pańskiego operatora". W tym sensie.
Co do nazwiska wystarczy sprawdzić ile lekarek w Polsce wykonuje laserowe obrzezanie w Luxmed - jedna, także post pozwala na identyfikację.
Natomiast rozerwanie szwu się zdarza i reakcja autora była nieproporcjonalna ale też niestety nieuczciwa.
P.s. stulejki nie diagnozuje się wymazami ( otwór 1mm to stanowczo stulejka).

Planeta mężczyzn jest użytkownikiem tego forum podobnie jak Pan.
 

Podobne tematy

Do góry