• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Wrażenia po obrzezaniu - 6 dni

BorekSedlak

New member
Siemka!

Chciałem z Wami podzielić się wrażeniami. Sam czytałem sporo na tym forum - dużo mi pomogło. Ogółem było tak, iż wiedziałem, że od dłuższego czasu wygląda to nieciekawie. W końcu, zamiast bać się, rozmyślać po nocach i czytać na necie tylko opinie na temat tego, że stulejka powoduje raka i inne takie, postanowiłem postawić kawę na ławę, powiedzieć rodzinie, że decyduje się na takie coś. Zaczęło się od urologa, skierowania, załatwienia spraw w szpitalu, na swój zabieg czekałem miesiąc :)

SZPITAL
Na początku powiedziano mi, żebym przyszedł sobie elegancko na 8 rano. Na początku izba przyjęć na parterze szpitala, tam podstawowe badania (pobierają krew, wypytują o choroby, robią ekg serca). Potem już wyżej na oddział urologii :p Tam poczekałem sobie na korytarzu, wypełniłem ankietę o chorobach, zażywanych lekach, po czym musiałem poczekać na swoje miejsce w szpitalu, bo wypisy były od południa. Trochę ogółem był stres, ale miłe pielęgniarki, lekarze i współlokatorzy (a było nas 8 na sali! :D) sprawiły, że nawet leciało.

Oczywiście, cały dzień trzeba było się nudzić bo "przygotowania do zabiegu". Obiadek, potem jeszcze robiliśmy RTG płuc, bo było potrzebne, a nigdy nie robiłem z braku właśnie nijakiej potrzeby. Powrót na sale, nudy okropne i to oczekiwanie... Ale słuchawki, kocyk, jakiś film na telefonie i zleciało. Wieczorem było standardowe sprawdzanie temperatury (miałem podwyższoną, i tutaj dla Was takie info, że operacji nie wykonują dopiero gdy ma się 39-40 stopni, ja miałem 37,5, rano 37, a było ok). Około godziny 10 dostałem jeszcze zastrzyk przeciwzakrzepowy w brzuch i to byłoby na tyle, potem trochę spania.

Następnego dnia pobudka o 5:30, dostaliśmy w kubeczkach płyn do kąpieli (dezynfekujący). Od razu pod prysznic, dostaliśmy także jednorazowe piżamki szpitalne, w które musieliśmy się przebrać (osoby do zabiegów). Szybka kąpiel, przebrać się, a potem oczekiwanie na zabieg (ja czekałem do 11:30, więc nie było źle, znowu jakiś film na telefonie). Przyszła pielęgniarka, zawołała, poszliśmy na blok operacyjny :D


PRZEBIEG OPERACJI
Przyszedłem, kazali położyć się na tym "stole" operacyjnym. Dostałem od razu kroplówkę na lewą rękę, na prawej ciśnieniomierz oraz przyssawki na klatkę piersiową. Powiedziano mi, że będę miał znieczulenie ogólne (zasypianie!), które bardzo polecam jeśli macie wybór. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, a po niecałej godzinie (ok. 45 minut) przebudziłem się na sali pooperacyjnej z resztą pacjentów :) Byłem troszkę przyćmiony, trochę bolało, ale poprosiłem o środek przeciwbólowy do kroplówki (pielęgniarki mają napisane na kartkach co zalecane dla każdego pacjenta). Zerknąłem na swój przyrząd, wydawał się ok. Miałem opatrunek uciskowy, zaliczyłem po niecałej godzinie wycieczkę do łazienki (tu muszę przyznać, że pierwszy strumień poszedł piękny i prosty, ale im mniej było, tym bardziej rozpryskiwało). I tutaj taka uwaga dla Was. Jeśli jesteście już wybudzeni, to poproście przy takim wyjściu pielęgniarkę o asystę, bądź przyniesienie kaczki. Mi pod sam koniec wizyty w łazience zaczęło robić się słabo, helikopter prawdziwy był już na korytarzu, tyle, co pomogła mi pielęgniarka dotrzeć do łóżka, ale to wynik znieczulenia.

Chwilę poleżałem, przyszedł lekarz, który mnie operował, sprawdził, powiedział, że jest OK. Zapytałem, co z tym dalej robić itd. Nie powiedział zbyt wiele. Przeciwbólowe środki (polecił pyralgine i apap na tą dolegliwość), albo to co używam, gdy mnie coś boli np. ibuprom. Jest już 6 dni po zabiegu i nie musiałem jak do tej pory nic zażywać na szczęście. Miałem opatrunek uciskowy, bardzo mocno zaciśnięty, był lekko zakrwawiony, żółtawy po tych maściach operacyjnych, ale całkiem ok. Po 3 dniach miałem zdjąć opatrunek, umyć ciepłą wodą i szarym mydłem na ile to było możliwe ranę i tyle. Żadnych więcej instrukcji :( Trochę byłem zdziwiony, wypisali mnie kilka godzin później, po 19 byłem już w domu. Czyli mój pobyt w szpitalu, trwał niecałe 2 dni. Musiałem powalczyć o dłuższe zwolnienie chorobowe, bo chcieli mi dać na 2 dni i po weekendzie do pracy... Ale udało się wywalczyć 2 :) Trzeba mówić w takich przypadkach, że pracuje się fizycznie, na dworze, na przeciągach, dużo się dźwiga etc. jeśli już byście chcieli coś załatwić.


JAK RADZĘ SOBIE W DOMU
Po przyjeździe nie było najgorzej :) Trochę człowiek podłamany, zmęczony, bardzo długo spałem pierwszą noc, bez żadnych wybudzeń. Nieprzyjemnie się spało, trzeba było raczej na plecach, a pierwsze wrażenie dotyku żołędzia z bielizną... Brrr. Ale dało się znieść, w końcu jest się chłopem. Zauważyłem od razu, że trzon po prawej stronie jest dość napuchnięty, ale prawdopodobnie było to wynikiem zaciśniętego opatrunku.

Największym problemem było SIKANIE. Przy naprawdę wielkim ciśnieniu, wszystko leciało prosto, ale pierwszy strzał i sama końcówka to masakra. Albo sikałem we wszystkie strony świata, albo podwójny strumień. Musiałem dość nachylać się nad muszlą, żeby nie musieć potem sprzątać. Taki stan utrzymywał się przez 3 dni, żołądź dość wrażliwy, ale dało się wytrzymać.

Po 3 dniach poszedłem pod prysznic, umyłem się na ile się dało, odwinąłem opatrunek. Ogółem był bardzo mocno zaciśnięty, było go mnóstwo, troszkę przyschnięty. Ale nie bójcie się wziąć np. jakiejś małej szklanki, nalać wody letniej z prysznica i sobie polać. Żołądź nie jest wrażliwy aż tak na wodę, a opatrunek lepiej schodzi. Trzeba uważać żeby nie oderwać zbyt szybko, bo może boleć :) Pierwsze wrażenie - masakra, ale to tylko przez ludzki strach. Umyłem porządnie ręce szarym mydłem, spłukałem, potem namydliłem jeszcze raz i powoli cały trzon namydliłem, delikatnie żołądź (da się, a jak uraża, to tak czy owak warto delikatnie). Odciągnąłem również skórkę spod żołędzia, żeby zobaczyć jak to tam wygląda. Widać parę szwów, ale bardzo mało (muszę przyznać, że miałem bardzo dobrego chirurga, do którego wpadają ludzie z całego podkarpacia :D). Trochę przyschniętej krwi, mniej więcej namydliłem, ale było tak wrażliwe, że nie pchałem się tam jakoś bardzo. Wszystko ładnie potem wypłukałem letnią wodą, którą nalewałem do szklanki. Warto dodać, że powinniśmy spłukiwać, mając naszego kolegę skierowanego ku górze, żeby ładnie wszystko zeszło. I tak kilka razy, nie jest to złe uczucie, nawet spoko.

Po wyjściu spod prysznica, najlepiej nic nie wycierać za pierwszym razem ręcznikiem (bakterie etc.) Ja poczekałem chwilę, aż wszystko samo wyschnie. Potem z każdej strony spryskałem Octaniseptem (nie mówiono mi nic w szpitalu w ogóle, tutaj akurat pomogły mi porady z forum jak i od znajomych osób, które pracują w szpitalach). Nie ma obaw, to środek za parę złotych w aptece, a w szpitalach odkażają nim rany non stop. Nie wiedziałem też, czy trzeba opatrunek, ale patrząc na to, jak wszystko było jeszcze rozpaprane, zdecydowałem się. Polecam tutaj jałowe opatrunki (gaziki 9x9 na przykład) i zwykły bandaż. Powoli sami dojdziecie do ładu, jak zmieniać opatrunek. Pierwszy raz zeszło mi bardzo długo, ze względu na nadwrażliwość, teraz robię to w ciągu 2-3 minut.

Na początku zmieniałem opatrunek po każdym oddawaniu moczu. Zawsze przez to sikanie rozpryskujące, gdzieś zaleciało na bandaż od spodu, a po co ryzykować jakieś zakażenie... Także pewnie parę razy dziennie się z tym pomęczycie, ale potem już wchodzi w rutynę. Oczywiście zaleca się obcisłe bokserki trochę na początek, żeby nic tam nie latało i był skierowany ku górze :)


PO 6 DNIACH OD ZABIEGU
Dopiero dzisiaj nastąpił jakiś tam widoczny postęp. Cały czas uważam z sikaniem, żeby nie zapaskudzić opatrunku, ale już ten rozprysk zdarza się coraz rzadziej. Żołądź jest lekko wrażliwy, ale próbując po dzisiejszej kąpieli nawet chodzić w samych bokserkach bez opatrunku - da się, dość szybko się przystosowałem, bo "hartowałem" od samego początku czubek w starciu z bielizną. Na początku miałem opuchliznę pod cewką moczową, taki czerwony pasek, ale dzisiaj już jest malutka, nabiera kolorów i nie uraża tak bardzo dotyk, mogę spokojnie wziąć żołądź do ręki. Niestety, na trzonie szczególnie po prawej stronie utrzymuje się spora opuchlizna, ale widzę opinie, że to trwa czasem tygodniami. Nie odciągam także za bardzo skóry od żołędzia, tylko podczas mycia i odkażania Octaniseptem, bo trochę ściąga, widać parę szwów i wolę tego nie ruszać. Oczywiście nadal przy zmianie opatrunku, szczególnie od spodniej części są małe ślady krwi i jakby żółtej wydzieliny (z tego co czytam, to tak zwana limfa). Ale nie ma z tym także większych problemów, wystarczy spłukać dobrze wodą.

Czyli NAJWIĘKSZYMI MINUSAMI na ten moment jest oddawanie moczu, chociaż z dnia na dzień to się normuje, a także niepokojąca opuchlizna, która i tak pewnie zejdzie. Mnie skierowano do poradni urologicznej na wizytę po 2 tygodniach (idę po półtorej, bo akurat tak wyszedł termin), tam zasięgnę rady co do wszystkich moich wątpliwości :)

Wielu z Was piszę także o erekcjach nocnych, polucjach itd. To pewnie sprawa indywidualna, mnie dopiero "wstawanie" kolegi zaczęło męczyć od 2 nocy w domu. Czasem zdarzy się takie 5-10 minut w środku nocy, ale raczej nad ranem. Czuć, że pewnie szwy bądź sama rana ściąga, gdy za bardzo się napręża. Tutaj indywidualne sposoby, każdy reaguje inaczej. Ja na przykład wyczytałem taką głupią metodę, że po przebudzeniu i takowym "ściąganiu z bólu" ktoś zaczyna sobie liczyć, dodawać, mnożyć, myśleć o matematyce. Na mnie akurat to działa, trochę śmieszy, ale stosuje. Inni wychodzą na balkon, odczekują chwilę i idą się wysikać, moczą nogi w zimnej wodzie, stosują jakieś leki uspokajające. Ale próbujcie sami, każdemu co innemu pasuje.


Prawdopodobnie to byłoby na tyle na ten moment. Mogę Wam tylko powiedzieć, że jak jesteście w wieku tych 20, czy 20 paru lat, to nie czekajcie, nie wstydźcie się, tylko zróbcie sobie z tym porządek. To nic strasznego, bardziej denerwuje samo załatwianie i oczekiwanie, niż pobyt w szpitalu i zabieg. Potem pomęczycie się 2-4 tygodnie, ale będziecie mieć spokój na całe życie. Zdrowotny, ale przede wszystkim ten psychiczny, że nie siedzisz i nie zastanawiasz się, czy nie zachorujesz na jakiegoś raka, czy nie zarazisz czymś swojej partnerki poprzez bakterie, które Ci się tam zbierają itd. Ja na przykład miałem okres, że często oddawałem mocz. Nie robiłem badań, ale stało się to uciążliwe. Lekarz powiedział, że mogę mieć częste zapalenia przez to, że wszystko zbiera się pod skórą.

Jeśli macie jakieś pytania, walcie śmiało. Może o czymś zapomniałem :rolleyes:
 

Zegar123

New member
Jaki to był Lekarz? Bo też jestem z podkarpacia. Najlepiej imie i nazwisko i gdzie przyjmuje. Jaką używasz antykoncepcie? I czy podoba się penis partnerce? Jeżeli już doszło do zbliżenia.Jaki typ obrzezania wybrałeś? Jeżeli miałeś wogóle taką możliwość? I czy skóra schodzi ci do końca członka? Czy jak? Sorka że tak dużo pytań ale i tak na dużo odpowiedziałeś w tym wątku. Pytam się z powodu, gdyż najprawdopodobniej sam będę miał taki zabieg i chcę sie jak najwięcej dowiedzieć
 

aussleitner

New member
Jak to czytam mam wrażenie, że ten zabieg w twoim szpitalu traktowali naprawdę poważnie. U mnie nie było żadnego obowiązku bycia na czczo. badań krwi, a co dopiero RTG płuc. Mój doktor chociaż był bardzo mną zainteresowany w szpitalu, to podczas operacji cały czas uspokajał mnie, że robi tych zabiegów kilkaset na rok, zwykła rutyna. Od mojej wizyty u urologa (doktora, który mnie operował) do zabiegu minęła niespełna godzina (doktor ustalił mi zabieg w najbliższym możliwym terminie - czyli za godzinę, mogłem to oczywiście odwlec, ale bardzo chciałem mieć to za sobą). Po około 40 minutowym zabiegu godzina leżenia, opatrunek - i do domu. Być może różnica tkwi w tym, że robiłeś zabieg na NFZ, a ja prywatnie. Wcale też nie uważam, że to źle - najważniejsze, że fachowo podeszli do sprawy.
 

Podobne tematy

Do góry