Panowie, przed 2 godzinami miałem operację.
Było lekko skomplikowanie.
Wprowadzono mnie na salę operacyjną, pielęgniarka mnie ułożyła na stole (jakieś małe te stoły, nawiasem mówiąc, myślałem że spadnę), rozebrała. Jeden lekarz oczyścił, zdezynfekował, drugi ocenił że albo robimy teraz wędzidełko a obrzezanie za dwa miesiące, albo naraz. Zdecydowałem się naraz, metodą Gasińskiego. Lekarz spytał, czy wiem że efekt będzie, cytuję, "taki jak u naszych przyjaciół z Izraela". Ok, doc.
Lekarz podał znieczulenie, sprawdził czy działa, podał więcej i wyszedł an jaw problem- nie działo. Dostałem 15ml lidokainy, potem w sumie 20ml. Lekarz stwierdził ciągle silną reakcję bólową i spytał:
albo odstępujemy, albo znieczulenie ogólne (2500zł), albo wytrzymam i operujemy tak jak jest. Wybrałem trzecie. Lekarz powiedział że niewrażliwość na znieczulenie zdarza się ok. 1 na 10 pacjentów.
Bolało jak cholera, szycie tak samo jak cięcie. Robiono też coś co nazywano koagulacją, to nie było zbyt bolesne, chyba chodziło o termiczne zamykanie naczyń krwionośnych. Ale dało się znieść. W sumie operacja trwała ok. godziny. Starałem się skupić na aparaturze w sali i zgadywać do czego służy. Nie patrzyłem w sufit bo były nade mną panele z polerowanej stali w których odbijało się wszystko co działo się na stole.
Potem widziałem prącie przez chwilę przed założeniem opatrunku, potem lekarz oczyścił znowu prącie, krocze i smarował je jakąś maścią. Byłem w lekkim szoku z bólu i właściwie niewiele do mnie docierało, słyszałem i rozumiałem wszystko ale zapominałem po sekundzie i nie mówiłem wyraźnie. Lekarz założył opatrunek, zrobił w nim klapkę do oddawania moczu i polecił zdjąć go po 48h i nie zakładać nowego.
Żadnych maści, moczenia etc. Szwy maja się rozpuścić za ok. 2 tygodnie, powinienem nosić obcisłą bieliznę. Uprzedził o nadwrażliwości i zakazał pływać przez miesiąc, unikać pocenia się i sportu przez 2-3 tygodnie. To trochę fatalnie, bo jestem maniakiem, myślę że za kilka dni pójdę już na siłownię. Zobaczymy.
Po wyjściu z kliniki myślałem że właściwie mógłbym wrócić do domu na rowerze ale głoś rozsądku przeważył na nie.
Bardzo lekki ból, trochę dyskomfort, wziąłem 400mg ibuprofenu, to samo zrobię na noc. Na opatrunku widać tylko trochę krwi.
Nie mam odwagi go zdejmować i oglądać dzieła, posłucham lekarza i poczekam.
Jutro dalszy ciąg relacji.
Było lekko skomplikowanie.
Wprowadzono mnie na salę operacyjną, pielęgniarka mnie ułożyła na stole (jakieś małe te stoły, nawiasem mówiąc, myślałem że spadnę), rozebrała. Jeden lekarz oczyścił, zdezynfekował, drugi ocenił że albo robimy teraz wędzidełko a obrzezanie za dwa miesiące, albo naraz. Zdecydowałem się naraz, metodą Gasińskiego. Lekarz spytał, czy wiem że efekt będzie, cytuję, "taki jak u naszych przyjaciół z Izraela". Ok, doc.
Lekarz podał znieczulenie, sprawdził czy działa, podał więcej i wyszedł an jaw problem- nie działo. Dostałem 15ml lidokainy, potem w sumie 20ml. Lekarz stwierdził ciągle silną reakcję bólową i spytał:
albo odstępujemy, albo znieczulenie ogólne (2500zł), albo wytrzymam i operujemy tak jak jest. Wybrałem trzecie. Lekarz powiedział że niewrażliwość na znieczulenie zdarza się ok. 1 na 10 pacjentów.
Bolało jak cholera, szycie tak samo jak cięcie. Robiono też coś co nazywano koagulacją, to nie było zbyt bolesne, chyba chodziło o termiczne zamykanie naczyń krwionośnych. Ale dało się znieść. W sumie operacja trwała ok. godziny. Starałem się skupić na aparaturze w sali i zgadywać do czego służy. Nie patrzyłem w sufit bo były nade mną panele z polerowanej stali w których odbijało się wszystko co działo się na stole.
Potem widziałem prącie przez chwilę przed założeniem opatrunku, potem lekarz oczyścił znowu prącie, krocze i smarował je jakąś maścią. Byłem w lekkim szoku z bólu i właściwie niewiele do mnie docierało, słyszałem i rozumiałem wszystko ale zapominałem po sekundzie i nie mówiłem wyraźnie. Lekarz założył opatrunek, zrobił w nim klapkę do oddawania moczu i polecił zdjąć go po 48h i nie zakładać nowego.
Żadnych maści, moczenia etc. Szwy maja się rozpuścić za ok. 2 tygodnie, powinienem nosić obcisłą bieliznę. Uprzedził o nadwrażliwości i zakazał pływać przez miesiąc, unikać pocenia się i sportu przez 2-3 tygodnie. To trochę fatalnie, bo jestem maniakiem, myślę że za kilka dni pójdę już na siłownię. Zobaczymy.
Po wyjściu z kliniki myślałem że właściwie mógłbym wrócić do domu na rowerze ale głoś rozsądku przeważył na nie.
Bardzo lekki ból, trochę dyskomfort, wziąłem 400mg ibuprofenu, to samo zrobię na noc. Na opatrunku widać tylko trochę krwi.
Nie mam odwagi go zdejmować i oglądać dzieła, posłucham lekarza i poczekam.
Jutro dalszy ciąg relacji.