Wiem, ze wielu z was może uznać że trochę panikuje boś uznać że moje niepewności za śmieszne, po ponad 10 latach będąc świadomym że mam jak to ujął lekarz, lekką stulejkę, postanowiłem poddać się zabiegowi obrzezania oraz usunięcia więzadełka. Z podjętej decyzji już się nie wycofam bo prze ostatnie 3 lata rozważałem zabieg ale finalnie się na niego nie zdecydowałem. Mam wiele obaw. Jako metodę obrzezania wybrałem stapler, jako rozwiązanie które trwa najkrócej, a linia cięcia jest stosunkowo równa. Z rzeczy które wyczytałem na różnych forach między innymi tutaj nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na pytania które najbardziej chodzą mi po głowie (jednak jest to zabieg nieodwracalny). Chodzi mi o to w jaki sposób lekarz określi ile obciąć aby nie okazało się że będzie za ciasno, jak poradzić sobie z nadwrażliwością żołędzia po zabiegu (dotychczas nie udawało mi się chodzić z ściągniętym napletkiem, przez krótki wędzidełko zaraz po kilku minutach sam napletek nachodził na żołądź), czy finalnie nie będzie różnicy w średnicy w miejscu blizny pomiędzy częścią wewnętrzną a zewnętrzną. Czy nie będę odczuwał jakiś buli po zabiegu. Wziąłem sobie na czas po zabiegu 7 dni wolnego w pracy, co prawda praca siedząca przy komputerze ale dziwne będzie wychodzenie co jakiś czas do toalety aby poprawić opatrunek. Liczę na waszą wyrozumiałość.