Witam.
Po długiej walce z samym sobą zdecydowałem się ostatecznie usunąć pewien drobny, ale nieprzyjemny problem, który mają lub mieli tutaj wszyscy Jestem trochę zły na siebie, że dopiero teraz, no ale mówi się trudno i żyje się dalej; 25 lat to jeszcze nie jest wiek starczy i jest szansa coś w życiu przeżyć jak należy. Szkoda, że mi to dziadostwo zatruwało potwornie psychikę przez tyle lat i doprowadziło do paru spektakularnych porażek w relacjach wiadomo jakich, ale to już przeszłość.
W niedzielę podjąłem wiekopomną decyzję i rozejrzałem się za lekarzami. W poniedziałek wybrałem się do najbliższej przychodni w której przyjmuje najlepiej oceniany urolog w mojej okolicy (tzn wnioskuję tak na bazie rozeznania internetowego), zapisałem się na środę, a w środę czyli wczoraj, byłem na badaniu. Poszło spoko, chociaż dziwnie się czułem czekając przed gabinetem, gdzie resztę pacjentów stanowili starsi panowie, mający zapewne prostaty wielkości piłek tenisowych. Do lekarza zapisałem się prywatnie.
Samo badanie ok. Trochę stresu, ale to tylko lekarz. Tak jak się spodziewałem, potwierdził moją diagnozę, czyli stulejka częściowa. Do tego okazuje się, że mam za krótkie wędzidełko. Właściwie byłem od początku skłonny do pełnego obrzezania, ale lekarz powiedział mi, że ta moja stuleja nie jest zbyt zaawansowana, a on jest zwolennikiem mało inwazyjnych metod i że proponuje plastykę. Pomyślałem chwilę: jest faktem, że w stanie spoczynku skóra schodzi w pełni i bez zarzutu, chociaż widać lekkie zwężenie (ale nie jest mocno wyczuwalne. W stanie gotowości nic oczywiście nie schodzi, ale żołądź odsłania się gdzieś do połowy, a w stanie odpowiedniego nawilżenia (wiecie, wanna, ciepła woda, te sprawy) - to i do trzech czwartych, więc jak sobie to porównałem z niektórymi przypadkami z forum, to chyba nie jest tak źle. Lekarz stwierdził, że dobrze zrobiona plastyka nie ma prawa się nie udać i grozić nawrotami, a poza tym gdyby co, to zostaje jeszcze obrzezanie.
No to się zgodziłem. Zabieg został wyznaczony na 16 września o dziesiątej rano. Gość sam z siebie mi powiedział, że, po pierwsze, takie zabiegi to on wykonuje nie w tej przychodni, tylko w innym prywatnym szpitalu, ale to nie problem, bo on mi wypisze skierowanie i załatwi cała papierologię, więc mam się niczym nie przejmować, a po drugie, że zabieg jest refundowany (ale chyba już niedługo) i mam szczęście, bo zrobią mi to za darmo. Dostałem skierowanie do tegoż szpitala, plus podstawowe zalecenia przedoperacyjne i za niecałe dwa tygodnie zgłaszam się do krojenia kutangi.
Wyszedłem od lekarza z lekkim mętlikiem w głowie, ale odnoszę wrażenie, że chyba mam farta. Wygląda na to, że zaoszczędzę 1400 złotych (powiedział, że tyle by to kosztowało gdyby nie fundusz) i pozbędę się małego, chujowego problemu.
Teraz pytania, bo jakże to tak bez pytań.
- stwierdził, że mam łagodny stan zapalny żołędzi, co jest normalne jeśli jest tak cały czas zakryta i kazał mi kupić sobie octenisept 50ml i dwa razy dziennie codziennie pryskać małego po myciu się, żeby wszystko dobrze zdezynfekować. Dwa tygodnie?! Spotkał się ktoś z czymś takim? Tzn nie żebym miał tego nie robić, ale się zdziwiłem.
- jak to właściwie pryskać? Prysku prysku na żołądź i tyle? Na ulotce piszą, że lepiej posmarować jakąś gazą, ale smarowanie żołędzi (nadwrażliwej) gazą z jakimś specyfikiem to chyba nie jest chwilowo najlepszy pomysł. Niby napisane, że w przypadku specjalnych zaleceń lekarza można pryskać prosto na dany obszar, ale sam nie wiem, szkoda, że się nie dopytałem. No nic, jeśli nie pojawią się w temacie żadne uwagi, to będę posłusznie pryskał.
- jestem bardzo aktywny fizycznie, co lekarz mi od razu odradził, ale powiedział, że będę mógł biegać. Może nie dzień po zabiegu, ale że do biegania jest najmniej przeciwwskazań. Ma ktoś jakieś doświadczenia w bieganiu długodystansowym z plastyką? Kiedy będzie można do ego wrócić? Trzy dni po? Pięć?
- ostatnia rzecz, której się boję najbardziej. Nocne wzwody i w ogóle wzwody. Zapomniałem go o to spytać, chociaż zaznaczył, że o seksie czy masturbacji na miesiąc mogę zapomnieć. Czy istnieją jakieś skuteczne sposoby na lekkie zmniejszenie popędu? Wiem, że tego problemu i tak nie uniknę, ale wiadomo, że są różne metody. W więzieniach (a może wojsku, nie pamiętam) podawano kiedyś herbatę z bromem, żeby ludziom się nie chciało grzmocić - to raczej odpada, ale np podobno herbata z szyszek chmielu działa nieźle na zmniejszenie popędu. Ktoś coś na ten temat więcej? Na forum pewnie była o tym jakaś mowa, ale przekopanie się jest ciężkie jednak, a zapytać nigdy nie zawadzi. W szczególności interesują mnie proste, naturalne sposoby związane z dieta, ziółka itp. Jestem bardzo uwrażliwiony na to co jem/piję, więc to może działać...
Pozdrawiam. Będę wrzucał relacje na bieżąco jak już dojdzie do tego do czego ma dojść.
Po długiej walce z samym sobą zdecydowałem się ostatecznie usunąć pewien drobny, ale nieprzyjemny problem, który mają lub mieli tutaj wszyscy Jestem trochę zły na siebie, że dopiero teraz, no ale mówi się trudno i żyje się dalej; 25 lat to jeszcze nie jest wiek starczy i jest szansa coś w życiu przeżyć jak należy. Szkoda, że mi to dziadostwo zatruwało potwornie psychikę przez tyle lat i doprowadziło do paru spektakularnych porażek w relacjach wiadomo jakich, ale to już przeszłość.
W niedzielę podjąłem wiekopomną decyzję i rozejrzałem się za lekarzami. W poniedziałek wybrałem się do najbliższej przychodni w której przyjmuje najlepiej oceniany urolog w mojej okolicy (tzn wnioskuję tak na bazie rozeznania internetowego), zapisałem się na środę, a w środę czyli wczoraj, byłem na badaniu. Poszło spoko, chociaż dziwnie się czułem czekając przed gabinetem, gdzie resztę pacjentów stanowili starsi panowie, mający zapewne prostaty wielkości piłek tenisowych. Do lekarza zapisałem się prywatnie.
Samo badanie ok. Trochę stresu, ale to tylko lekarz. Tak jak się spodziewałem, potwierdził moją diagnozę, czyli stulejka częściowa. Do tego okazuje się, że mam za krótkie wędzidełko. Właściwie byłem od początku skłonny do pełnego obrzezania, ale lekarz powiedział mi, że ta moja stuleja nie jest zbyt zaawansowana, a on jest zwolennikiem mało inwazyjnych metod i że proponuje plastykę. Pomyślałem chwilę: jest faktem, że w stanie spoczynku skóra schodzi w pełni i bez zarzutu, chociaż widać lekkie zwężenie (ale nie jest mocno wyczuwalne. W stanie gotowości nic oczywiście nie schodzi, ale żołądź odsłania się gdzieś do połowy, a w stanie odpowiedniego nawilżenia (wiecie, wanna, ciepła woda, te sprawy) - to i do trzech czwartych, więc jak sobie to porównałem z niektórymi przypadkami z forum, to chyba nie jest tak źle. Lekarz stwierdził, że dobrze zrobiona plastyka nie ma prawa się nie udać i grozić nawrotami, a poza tym gdyby co, to zostaje jeszcze obrzezanie.
No to się zgodziłem. Zabieg został wyznaczony na 16 września o dziesiątej rano. Gość sam z siebie mi powiedział, że, po pierwsze, takie zabiegi to on wykonuje nie w tej przychodni, tylko w innym prywatnym szpitalu, ale to nie problem, bo on mi wypisze skierowanie i załatwi cała papierologię, więc mam się niczym nie przejmować, a po drugie, że zabieg jest refundowany (ale chyba już niedługo) i mam szczęście, bo zrobią mi to za darmo. Dostałem skierowanie do tegoż szpitala, plus podstawowe zalecenia przedoperacyjne i za niecałe dwa tygodnie zgłaszam się do krojenia kutangi.
Wyszedłem od lekarza z lekkim mętlikiem w głowie, ale odnoszę wrażenie, że chyba mam farta. Wygląda na to, że zaoszczędzę 1400 złotych (powiedział, że tyle by to kosztowało gdyby nie fundusz) i pozbędę się małego, chujowego problemu.
Teraz pytania, bo jakże to tak bez pytań.
- stwierdził, że mam łagodny stan zapalny żołędzi, co jest normalne jeśli jest tak cały czas zakryta i kazał mi kupić sobie octenisept 50ml i dwa razy dziennie codziennie pryskać małego po myciu się, żeby wszystko dobrze zdezynfekować. Dwa tygodnie?! Spotkał się ktoś z czymś takim? Tzn nie żebym miał tego nie robić, ale się zdziwiłem.
- jak to właściwie pryskać? Prysku prysku na żołądź i tyle? Na ulotce piszą, że lepiej posmarować jakąś gazą, ale smarowanie żołędzi (nadwrażliwej) gazą z jakimś specyfikiem to chyba nie jest chwilowo najlepszy pomysł. Niby napisane, że w przypadku specjalnych zaleceń lekarza można pryskać prosto na dany obszar, ale sam nie wiem, szkoda, że się nie dopytałem. No nic, jeśli nie pojawią się w temacie żadne uwagi, to będę posłusznie pryskał.
- jestem bardzo aktywny fizycznie, co lekarz mi od razu odradził, ale powiedział, że będę mógł biegać. Może nie dzień po zabiegu, ale że do biegania jest najmniej przeciwwskazań. Ma ktoś jakieś doświadczenia w bieganiu długodystansowym z plastyką? Kiedy będzie można do ego wrócić? Trzy dni po? Pięć?
- ostatnia rzecz, której się boję najbardziej. Nocne wzwody i w ogóle wzwody. Zapomniałem go o to spytać, chociaż zaznaczył, że o seksie czy masturbacji na miesiąc mogę zapomnieć. Czy istnieją jakieś skuteczne sposoby na lekkie zmniejszenie popędu? Wiem, że tego problemu i tak nie uniknę, ale wiadomo, że są różne metody. W więzieniach (a może wojsku, nie pamiętam) podawano kiedyś herbatę z bromem, żeby ludziom się nie chciało grzmocić - to raczej odpada, ale np podobno herbata z szyszek chmielu działa nieźle na zmniejszenie popędu. Ktoś coś na ten temat więcej? Na forum pewnie była o tym jakaś mowa, ale przekopanie się jest ciężkie jednak, a zapytać nigdy nie zawadzi. W szczególności interesują mnie proste, naturalne sposoby związane z dieta, ziółka itp. Jestem bardzo uwrażliwiony na to co jem/piję, więc to może działać...
Pozdrawiam. Będę wrzucał relacje na bieżąco jak już dojdzie do tego do czego ma dojść.