Witam. Tydzień temu miałem zabieg obrzezania anastomatem. Wszystko się ładnie goiło, ale w 6 dniu miałem wzwód w nocy, którego nie udało mi się skontrolować. Szwy się nie rozewały, lecz gaza weszła mi pod napletek zewnętrzny. Nie wiem czy zaczepiła się o szwy czy o co, ale bardzo ciężko było to wyciągnąć, w 2 miejscach nie dałem rady i obciąłem ładnie nożyczkami, licząc, że jak przy następnej zmianie spsikam to octeniseptem to zwilżone trochę puści. Zacząłęm czuć dziwne uwieranie, zobaczyłem co się dzieje, a w miejscach w których wyciagnąłem bandaż, wyszła mi ta "oponka", która rosła z godziny na godzinę. Próbowałem się dostać prywatnie do urologa lecz każdy najbliższy termin w czwartek/piątek. Trafiłem na forum tutaj, przeczytałem kilka tematów o naciągnieciu napletka na to. Z racji tego, że nie mam w PL ubezpieczenia, nie mogłem jechać na SOR, ponieważ ostatnim razem za drenaż ropnia dostałem rachunek w tysiącach, więc nie wchodzi w gre. Postanowiłem, że zrobie to sam, po jakimś czasie męczarni udało się. Teraz panowie pytanie do Was, po jakim czasie "oponka" powinna zacząć się wchłaniać? I czy te pozostałości bandaża w środku mogą jakoś wpłynąć na leczenie? Były wymieniane wczoraj, rana już nie krwawi.