TLDR:
Obrzezanie u dr Deja, Poznań, dwa razy źle wykonane. Cztery miesiące po.
Miałem LSA, po latach leczenia zdecydowałem się na zabieg. Na pierwszej konsultacji lekarz zaproponował high and loose, mailowo zgodził się też na tight. W dniu zabiegu zaczął mnie przekonywać do loose, uległem.
Po pierwszym zabiegu mimo że blizna wyglądała okej, zostało usunięte za mało skóry, blizna zrobiła się bardzo ciasna, skóra zbierała się nierówno, były problemy funkcjonalne (ból, problemy przy erekcji, zaburzony przepływ krwi). Po zgłoszeniu problemu lekarz zaproponował poprawkę — bezpłatnie.
Po poprawce problem ciasnej blizny zniknął, ale estetycznie i funkcjonalnie jest gorzej: cięcie krzywe, skóry za dużo i nierówno rozłożona (z przodu 2,5 cm, z tyłu 1 cm), przy erekcji wędzidełko ciągnie jeszcze bardziej niż wcześniej, fałd skóry pod żołędziem pogarsza doznania. Problem, który zgłaszałem po pierwszym zabiegu, nie został uwzględniony. Zero zainteresowania lekarza po zabiegu.
Pełna wersja:
W grudniu 2024 roku odbyłem zabieg obrzezania u dr Tomasza Dei. Po raz pierwszy konsultowałem się z doktorem jesienią, po tym jak inny dermatolog zdiagnozował u mnie LSA. Po latach prób stosowania maści sterydowych i wcześniejszym usunięciu wędzidełka nie było już innej opcji niż obrzezanie. Całą sytuację omówiłem z doktorem podczas pierwszego spotkania — sprawiał wrażenie profesjonalnego, wszystko dokładnie wytłumaczył i ogólnie wydawał się dobrym wyborem. Rozważałem też zabieg u dr Tondla, ale w tamtym okresie nie mogłem się do niego dodzwonić, a że mieszkam za granicą, gdy w końcu udało mi się z nim skontaktować, nie było już możliwości spotkania. Ostatecznie więc zdecydowałem się na dr Deję. Nie wczytywałem się wtedy w forum — wydawało mi się, że skoro lekarz jest z polecenia (od znajomego, który co prawda nie był u niego obrzezany, ale mimo wszystko nie szedłem tam z ulicy ani ze Znanego Lekarza), zabieg jest prywatny, a lekarz ma dobre kwalifikacje, to nie ma sensu się rozdrabniać.
Zaznaczę na początku, że podczas pierwszej konsultacji dr Deja zaproponował styl high and loose. Skontaktowałem się z nim później mailowo, pytając, czy dałoby się zrobić high and tight albo low and tight — odpowiedział, że nie ma problemu.
W dniu zabiegu zaskoczyło mnie trochę to, że prawie od razu trafiłem na stół operacyjny. Byłem jednak już po konsultacji na żywo i miałem kontakt mailowy z lekarzem, więc uznałem, że wszystko wie. Natomiast podczas krótkiej rozmowy przed zabiegiem lekarz zaczął jednak opisywać, jakie cięcie wykona — i brzmiało to zdecydowanie jak loose, a nie tight. Zapytałem, co sądzi o wersji tight, którą przecież wcześniej omawialiśmy. Lekarz zaczął mnie przekonywać, że w moim przypadku loose da lepszy, bardziej naturalny efekt — ponieważ miałem spory nadmiar napletka, efekt końcowy miał wyglądać niemal tak, jakbym w ogóle nie był obrzezany. Pomyślałem sobie że lekarz wydaje się wiedzieć, co robi i że zaufam mu, a nie będę naciskał na wersję estetyczną która po prostu bardziej mi się podoba. Najważniejsze dla mnie było rozwiązanie problemów funkcjonalnych i stanów zapalnych. Lekarz wiedział o tych problemach (mam na myśli stany zapalne i LSA, więc pomyślałem, że może po prostu wiedzieć lepiej co ma więcej sensu w moim przypadku). Zgodziłem się więc na loose.
Gojenie przebiegło książkowo — zero krwawienia, spora opuchlizna napletka wewnętrznego, ale szwy wypadły terminowo, ból był minimalny. Wydawało mi się, że wszystko będzie w porządku. Lekarz nie proponował ani nie sugerował wizyt kontrolnych, ale jako że gojenie przebiegało gładko, to mnie to nie martwiło.
Około 3–4 tygodnie po zabiegu zacząłem się jednak trochę dziwić, że blizna jest dość ciasna, i w miarę schodzenia opuchlizny zauważyłem, że rzeczywiście tego napletka zostało mnóstwo. Poczytałem jednak na forach, że to normalne, że blizna po zabiegu na początku się zaciska, i że zwykle się potem poluzowuje, jeśli da jej się trochę czasu — więc cierpliwie czekałem. Natomiast gdy minęło 1,5–2 miesiące, a ja nie widziałem poprawy, zacząłem się naprawdę martwić. W spoczynku napletek zawsze zachodził na żołądź — praktycznie nie było opcji, żeby go zsunąć i tak zostawić, ale takiego efektu się spodziewałem, więc to mnie nie niepokoiło. Natomiast im dalej w las, tym było gorzej. Przy erekcji blizna wbijała mi się w penisa, było to bolesne i niefunkcjonalne. Widać było, że zatrzymuje przepływ krwi i żołądź nabrzmiewa — nie dało się zsunąć skóry w dół, jeśli nie zrobiło się tego przed erekcją, a jeśli zsunąłem ją przed erekcją, to nie dało się jej potem z powrotem nasunąć na żołądź. Do tego z przodu zostawiono około 4 cm napletka wewnętrznego, a z tyłu ok. 2 cm — przez co z przodu skóra się zbierała , a okolice wędzidełka ciągnęły mnie w dół, bo skóry było tam mniej niż z przodu i źle się układała. Słowem — tragedia.
Wtedy skontaktowałem się z doktorem i zapytałem, co sądzi. Na początku powiedział, że trzeba czekać, że blizna z czasem się wygładzi i rozciągnie. Ale gdy po 2 tygodniach sytuacja się tylko pogarszała, napisałem ponownie i opisałem, ile to powoduje bólu i dyskomfortu, i że abstrahując od efektu estetycznego, nie widzę, żeby to miało się samo poprawić. Doktor polecił stosować na bliznę steryd — co powinno być pierwszą lampką ostrzegawczą. Odpowiedziałem, że nie jestem do tego skłonny, bo stosowałem sterydy przez lata i nie przynosiło to długotrwałych efektów. Zapytałem, co sądzi o poprawce. Na szczęście nie trzeba było się wykłócać — usłyszałem, że możemy nieodpłatnie wykonać poprawkę, i że jeśli rzeczywiście nie ma poprawy, to będzie to najlepsza opcja.
Stresowałem się przed tą poprawką, ale poza tym, że ewidentnie usunięto za mało napletka i przez to blizna się pewnie zacisnęła, to cięcie było bardzo równe i proste, wszystko się dobrze zagoiło — więc wydawało mi się, że jestem w dobrych rękach. Ufałem też, że skoro widać u mnie takie problemy, to przed poprawką odbędziemy dłuższą konsultację i lekarz wykona drugie cięcie tak, żeby problem nie wrócił.
Obecnie jestem po tej poprawce, która odbyła się na początku marca. Jestem bardzo niezadowolony z efektu. Jedyne, co powiem na plus, to że problem ciasnej blizny nie powrócił — rzeczywiście tym razem jest luz. Natomiast estetycznie i po części też funkcjonalnie to inna historia. Poprosiłem, żeby zostawić wszędzie równo trochę wewnętrznego napletka (tj. żeby nie było zupełnego low and tight, gdzie wszystko aż do żołędzi jest wycięte), ale poza tym nie zależało mi na tym, żeby było to szczególnie high — chciałem, żeby wszystko się dobrze układało i było funkcjonalne. Po 3 miesiącach mam penisa, który wizualnie pozostawia wiele do życzenia, a i funkcjonalnie nie jest dobrze. Mam coś pomiędzy low a mid/high, i pomiędzy tight a loose — skóry jest tyle, że w spoczynku można ją nasunąć na żołądź, przy erekcji się rozwija, ale nierówno. Cięcie nie jest równe (ok — to nie konkurs piękności, ale ewidentnie nie jest poprowadzone symetrycznie), a do tego blizna bardzo zgrubiała i paskudnie się zagoiła w miejscu każdego ze szwów, mimo że szwy wypadły na czas. Ale zdecydowanie najgorsze jest to, jak to cięcie zostało zaplanowane, a nie wykonane. Z tyłu został mi ok. 1 cm skóry, z przodu ok. 2,5 cm — przez co okolice wędzidełka ciągną mnie przy erekcji jeszcze bardziej niż wcześniej. Z przodu mam spory fałd skóry, który ani się nie rozciąga, ani porządnie nie daje się nawinąć na żołądź, i generalnie sprawia, że doznania podczas stosunku czy masturbacji pozostawiają wiele do życzenia — bo najbardziej wrażliwe części penisa są po prostu zakryte tą zbędną skórą, która zbiera się pod żołędziem. Dodam, że sygnalizowałem ten problem lekarzowi po pierwszym cięciu — ewidentnie nic nie zostało zrobione, żeby go zniwelować. Byłem w kontakcie z lekarzem po zabiegu, wysyłałem zdjęcia, i jedyne co usłyszałem, to że trzeba czekać, bo to się ułoży — znowu. Jestem teraz już ponad 3 miesiące po zabiegu i nawet jeśli blizna miałaby się magicznie wygładzić, to nie widzę opcji na wielkie zmiany na lepsze — bo cięcie jest po prostu źle wykonane, jest za dużo skóry i nie wiem, gdzie niby miałaby się ona podziać.
Czyli jestem po dwóch zabiegach wykonanych u tego lekarza, obu wykonanych po prostu źle, i obecnie przymierzam się do ostatecznej poprawki w Londynie — za znacznie większe pieniądze, bo temu lekarzowi już nie zaufam. Natomiast zmarnowanych miesięcy gojenia się, stresu i irytacji z powodu tego, że mój penis po prostu nie działa i nie wygląda tak, jak powinien — nikt mi nie zwróci. Trzymajcie się, panowie, z daleka od tego lekarza. Rozumiem, że można trafić na pacjenta trudnego albo specyficznie się gojącego — ale nie wmawia się mu, że wszystko będzie cacy i że osiągnie się jakiś efekt (mam na myśli to, jak dwa razy prosiłem o wersję tight), a potem nie robi się tego, do czego jest się przyzwyczajonym (czyli jakaś wariacja na temat loose którą dwa razy otrzymałem). Lekarz powinien albo wszystko dokładnie uzgodnić, albo powiedzieć, że mogę pójść do kogoś innego, jeśli nie odpowiada mi wizja pana Dei. Dołączam parę zdjęć — niech to będzie przestroga dla kogokolwiek, kto zaufa komuś innemu niż kilku sprawdzonym nazwiskom, które przewijają się przez forum.
Przed:
Po pierwszym zabiegu:
https://imagehost.pl/image/h94Xp
Po drugim:
Obrzezanie u dr Deja, Poznań, dwa razy źle wykonane. Cztery miesiące po.
Miałem LSA, po latach leczenia zdecydowałem się na zabieg. Na pierwszej konsultacji lekarz zaproponował high and loose, mailowo zgodził się też na tight. W dniu zabiegu zaczął mnie przekonywać do loose, uległem.
Po pierwszym zabiegu mimo że blizna wyglądała okej, zostało usunięte za mało skóry, blizna zrobiła się bardzo ciasna, skóra zbierała się nierówno, były problemy funkcjonalne (ból, problemy przy erekcji, zaburzony przepływ krwi). Po zgłoszeniu problemu lekarz zaproponował poprawkę — bezpłatnie.
Po poprawce problem ciasnej blizny zniknął, ale estetycznie i funkcjonalnie jest gorzej: cięcie krzywe, skóry za dużo i nierówno rozłożona (z przodu 2,5 cm, z tyłu 1 cm), przy erekcji wędzidełko ciągnie jeszcze bardziej niż wcześniej, fałd skóry pod żołędziem pogarsza doznania. Problem, który zgłaszałem po pierwszym zabiegu, nie został uwzględniony. Zero zainteresowania lekarza po zabiegu.
Pełna wersja:
W grudniu 2024 roku odbyłem zabieg obrzezania u dr Tomasza Dei. Po raz pierwszy konsultowałem się z doktorem jesienią, po tym jak inny dermatolog zdiagnozował u mnie LSA. Po latach prób stosowania maści sterydowych i wcześniejszym usunięciu wędzidełka nie było już innej opcji niż obrzezanie. Całą sytuację omówiłem z doktorem podczas pierwszego spotkania — sprawiał wrażenie profesjonalnego, wszystko dokładnie wytłumaczył i ogólnie wydawał się dobrym wyborem. Rozważałem też zabieg u dr Tondla, ale w tamtym okresie nie mogłem się do niego dodzwonić, a że mieszkam za granicą, gdy w końcu udało mi się z nim skontaktować, nie było już możliwości spotkania. Ostatecznie więc zdecydowałem się na dr Deję. Nie wczytywałem się wtedy w forum — wydawało mi się, że skoro lekarz jest z polecenia (od znajomego, który co prawda nie był u niego obrzezany, ale mimo wszystko nie szedłem tam z ulicy ani ze Znanego Lekarza), zabieg jest prywatny, a lekarz ma dobre kwalifikacje, to nie ma sensu się rozdrabniać.
Zaznaczę na początku, że podczas pierwszej konsultacji dr Deja zaproponował styl high and loose. Skontaktowałem się z nim później mailowo, pytając, czy dałoby się zrobić high and tight albo low and tight — odpowiedział, że nie ma problemu.
W dniu zabiegu zaskoczyło mnie trochę to, że prawie od razu trafiłem na stół operacyjny. Byłem jednak już po konsultacji na żywo i miałem kontakt mailowy z lekarzem, więc uznałem, że wszystko wie. Natomiast podczas krótkiej rozmowy przed zabiegiem lekarz zaczął jednak opisywać, jakie cięcie wykona — i brzmiało to zdecydowanie jak loose, a nie tight. Zapytałem, co sądzi o wersji tight, którą przecież wcześniej omawialiśmy. Lekarz zaczął mnie przekonywać, że w moim przypadku loose da lepszy, bardziej naturalny efekt — ponieważ miałem spory nadmiar napletka, efekt końcowy miał wyglądać niemal tak, jakbym w ogóle nie był obrzezany. Pomyślałem sobie że lekarz wydaje się wiedzieć, co robi i że zaufam mu, a nie będę naciskał na wersję estetyczną która po prostu bardziej mi się podoba. Najważniejsze dla mnie było rozwiązanie problemów funkcjonalnych i stanów zapalnych. Lekarz wiedział o tych problemach (mam na myśli stany zapalne i LSA, więc pomyślałem, że może po prostu wiedzieć lepiej co ma więcej sensu w moim przypadku). Zgodziłem się więc na loose.
Gojenie przebiegło książkowo — zero krwawienia, spora opuchlizna napletka wewnętrznego, ale szwy wypadły terminowo, ból był minimalny. Wydawało mi się, że wszystko będzie w porządku. Lekarz nie proponował ani nie sugerował wizyt kontrolnych, ale jako że gojenie przebiegało gładko, to mnie to nie martwiło.
Około 3–4 tygodnie po zabiegu zacząłem się jednak trochę dziwić, że blizna jest dość ciasna, i w miarę schodzenia opuchlizny zauważyłem, że rzeczywiście tego napletka zostało mnóstwo. Poczytałem jednak na forach, że to normalne, że blizna po zabiegu na początku się zaciska, i że zwykle się potem poluzowuje, jeśli da jej się trochę czasu — więc cierpliwie czekałem. Natomiast gdy minęło 1,5–2 miesiące, a ja nie widziałem poprawy, zacząłem się naprawdę martwić. W spoczynku napletek zawsze zachodził na żołądź — praktycznie nie było opcji, żeby go zsunąć i tak zostawić, ale takiego efektu się spodziewałem, więc to mnie nie niepokoiło. Natomiast im dalej w las, tym było gorzej. Przy erekcji blizna wbijała mi się w penisa, było to bolesne i niefunkcjonalne. Widać było, że zatrzymuje przepływ krwi i żołądź nabrzmiewa — nie dało się zsunąć skóry w dół, jeśli nie zrobiło się tego przed erekcją, a jeśli zsunąłem ją przed erekcją, to nie dało się jej potem z powrotem nasunąć na żołądź. Do tego z przodu zostawiono około 4 cm napletka wewnętrznego, a z tyłu ok. 2 cm — przez co z przodu skóra się zbierała , a okolice wędzidełka ciągnęły mnie w dół, bo skóry było tam mniej niż z przodu i źle się układała. Słowem — tragedia.
Wtedy skontaktowałem się z doktorem i zapytałem, co sądzi. Na początku powiedział, że trzeba czekać, że blizna z czasem się wygładzi i rozciągnie. Ale gdy po 2 tygodniach sytuacja się tylko pogarszała, napisałem ponownie i opisałem, ile to powoduje bólu i dyskomfortu, i że abstrahując od efektu estetycznego, nie widzę, żeby to miało się samo poprawić. Doktor polecił stosować na bliznę steryd — co powinno być pierwszą lampką ostrzegawczą. Odpowiedziałem, że nie jestem do tego skłonny, bo stosowałem sterydy przez lata i nie przynosiło to długotrwałych efektów. Zapytałem, co sądzi o poprawce. Na szczęście nie trzeba było się wykłócać — usłyszałem, że możemy nieodpłatnie wykonać poprawkę, i że jeśli rzeczywiście nie ma poprawy, to będzie to najlepsza opcja.
Stresowałem się przed tą poprawką, ale poza tym, że ewidentnie usunięto za mało napletka i przez to blizna się pewnie zacisnęła, to cięcie było bardzo równe i proste, wszystko się dobrze zagoiło — więc wydawało mi się, że jestem w dobrych rękach. Ufałem też, że skoro widać u mnie takie problemy, to przed poprawką odbędziemy dłuższą konsultację i lekarz wykona drugie cięcie tak, żeby problem nie wrócił.
Obecnie jestem po tej poprawce, która odbyła się na początku marca. Jestem bardzo niezadowolony z efektu. Jedyne, co powiem na plus, to że problem ciasnej blizny nie powrócił — rzeczywiście tym razem jest luz. Natomiast estetycznie i po części też funkcjonalnie to inna historia. Poprosiłem, żeby zostawić wszędzie równo trochę wewnętrznego napletka (tj. żeby nie było zupełnego low and tight, gdzie wszystko aż do żołędzi jest wycięte), ale poza tym nie zależało mi na tym, żeby było to szczególnie high — chciałem, żeby wszystko się dobrze układało i było funkcjonalne. Po 3 miesiącach mam penisa, który wizualnie pozostawia wiele do życzenia, a i funkcjonalnie nie jest dobrze. Mam coś pomiędzy low a mid/high, i pomiędzy tight a loose — skóry jest tyle, że w spoczynku można ją nasunąć na żołądź, przy erekcji się rozwija, ale nierówno. Cięcie nie jest równe (ok — to nie konkurs piękności, ale ewidentnie nie jest poprowadzone symetrycznie), a do tego blizna bardzo zgrubiała i paskudnie się zagoiła w miejscu każdego ze szwów, mimo że szwy wypadły na czas. Ale zdecydowanie najgorsze jest to, jak to cięcie zostało zaplanowane, a nie wykonane. Z tyłu został mi ok. 1 cm skóry, z przodu ok. 2,5 cm — przez co okolice wędzidełka ciągną mnie przy erekcji jeszcze bardziej niż wcześniej. Z przodu mam spory fałd skóry, który ani się nie rozciąga, ani porządnie nie daje się nawinąć na żołądź, i generalnie sprawia, że doznania podczas stosunku czy masturbacji pozostawiają wiele do życzenia — bo najbardziej wrażliwe części penisa są po prostu zakryte tą zbędną skórą, która zbiera się pod żołędziem. Dodam, że sygnalizowałem ten problem lekarzowi po pierwszym cięciu — ewidentnie nic nie zostało zrobione, żeby go zniwelować. Byłem w kontakcie z lekarzem po zabiegu, wysyłałem zdjęcia, i jedyne co usłyszałem, to że trzeba czekać, bo to się ułoży — znowu. Jestem teraz już ponad 3 miesiące po zabiegu i nawet jeśli blizna miałaby się magicznie wygładzić, to nie widzę opcji na wielkie zmiany na lepsze — bo cięcie jest po prostu źle wykonane, jest za dużo skóry i nie wiem, gdzie niby miałaby się ona podziać.
Czyli jestem po dwóch zabiegach wykonanych u tego lekarza, obu wykonanych po prostu źle, i obecnie przymierzam się do ostatecznej poprawki w Londynie — za znacznie większe pieniądze, bo temu lekarzowi już nie zaufam. Natomiast zmarnowanych miesięcy gojenia się, stresu i irytacji z powodu tego, że mój penis po prostu nie działa i nie wygląda tak, jak powinien — nikt mi nie zwróci. Trzymajcie się, panowie, z daleka od tego lekarza. Rozumiem, że można trafić na pacjenta trudnego albo specyficznie się gojącego — ale nie wmawia się mu, że wszystko będzie cacy i że osiągnie się jakiś efekt (mam na myśli to, jak dwa razy prosiłem o wersję tight), a potem nie robi się tego, do czego jest się przyzwyczajonym (czyli jakaś wariacja na temat loose którą dwa razy otrzymałem). Lekarz powinien albo wszystko dokładnie uzgodnić, albo powiedzieć, że mogę pójść do kogoś innego, jeśli nie odpowiada mi wizja pana Dei. Dołączam parę zdjęć — niech to będzie przestroga dla kogokolwiek, kto zaufa komuś innemu niż kilku sprawdzonym nazwiskom, które przewijają się przez forum.
Przed:

Po pierwszym zabiegu:


https://imagehost.pl/image/h94Xp

Po drugim:





Ostatnia edycja: