• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

obrzezanie częściowe i skrócenie wędzidełka, Certus Poznań

trinitro

New member
Obrzezanie częściowe i wydłużenie wędzidełka w CERTUSie. Poznań. Zabieg wykonał chyba lek. med. Leszek Niewęgłowski, anestezjolog - Piotr Stelmachowski.

Na pierwsze badanie pojechałem do prywatnej lecznicy LIM. Wizyta 200zł. Tam doktor mnie zbadał i potwierdził stulejkę. Powiedział, że najpierw zrobi zabieg przedłużenia wędzidełka, a jeśli to nie pomoże, no to wtedy trzeba będzie zrobić obrzezanie całkowite. Spytałem, czy nie można wtedy zrobić tzw. plastyki napletka – powiedział, że nie, tak się nie robi. Kiedy z kolei pojechałem do CERTUSu, gdzie zabieg jest refundowany z NFZ – stwierdzili, że można zrobić to 1 zabiegiem, czyli wędzidełko + obrzezanie częściowe. Warto mieć na uwadze, że w LIMie w razie 2 zabiegów lekarz miałby 2x więcej siana, ale z drugiej strony opinie 2 różnych lekarzy mogły się oczywiście po prostu różnić, bez złych intencji. Tak więc zalecam ostrożność, jeśli chodzi o wybór rodzaj zabiegu...
W CERTUSie, do którego pojechaliśmy po LIMie (dzięki tato za pomoc z tym wszystkim), zaproponowali termin za niecałe 2 miesiące, wszystko z NFZu. Zapisałem się, mimo matury ustnej tydzień po zabiegu. Chciałem to mieć jak najszybciej z głowy.

DZIEŃ 1
Przyjechałem na 6:00, jak kazali, chociaż bez sensu trochę, mogłem być bez problemu później. Badanie krwi, EKG, i przydział sali. Byłem na czczo i bez picia od wieczora, podejrzewałem, że po to, żeby mi się przypadkiem siku nie chciało. Dlatego byłem zaskoczony, kiedy założyli mi wenflon i kolejno wtłoczyli 3 kroplówki roztworu soli fizjologicznej… Okazało się, że to wszystko dla ustabilizowania ciśnienia i pulsu podczas zabiegu. Głupota, bo tuż przed zabiegiem musiałem iść sikać, tyle miałem wody w organizmie… Nadmienię, że pielęgniarki były po prostu urocze, warto tam iść nawet bez stulejki, tylko dla nich ;) Kazano mi się dokładnie ogolić – błąd, mogłem to zrobić w domu, bo nie dano mi żadnego mleczka na podrażnienia :/ Naiwnie myślałem, że nie będzie trzeba. ok. 13 na salę operacyjną. Cały drżałem z nerwów.
Chciałem porozmawiać wcześniej z anestezjologiem, nt. rodzaju znieczulenia. Nie chciałem narkozy, bałem się erekcji w czasie snu. Anestezjolog pojawił się, jak podjechaliśmy już pod salę. Wywiad przeprowadził, powiedział, że będę miał znieczulenie podpajęcze, i w związku z tym rozwiał moje wątpliwości. Miałem dostać Bupivacainę zastrzykiem w rdzeń kręgowy, co mnie czasowo sparaliżuje od pasa w dół, a poza tym coś uspokajającego, ogólnie. Wjechaliśmy, posadzili mnie, miałem się pochylić, i posmarowali miejsce zastrzyku jodyną. Przygotowałem się na igłę, kiedy przyszła pielęgniarka i szybkim ruchem wstrzyknęła mi coś w wenflon. Chciałem spytać, czy to znieczulenie, ale fruu… odleciałem baaardzo daleko. To była nie tylko najprzyjemniejsza rzecz w czasie zabiegu, ale chyba w ciągu ostatnich miesięcy :D kompletny odlot, nie wiem co to było – ketamina, tiopental, fentanyl? – i czy to był słynny „głupi jaś”. Pielęgniarka nazwała to „mądrą małgosią” ;) Czułem ogromne szczęście, poza tym oderwanie od ciała, nie czułem nawet, czy oddycham, a kiedy się budziłem – przez jakieś 5 minut patrzyłem na tę wielką lampę nad stołem operacyjnym, widząc coś ZUPEŁNIE INNEGO – halucynacje. Podpajęcze też działało bez zarzutu.
Zabieg trwał ze 2h? Chyba tak. Był parawanik, nic nie widziałem, potem zakładanie szwów i opatrunek. Paraliż nóg trzymał jeszcze ze 3h. Kiedy puszczało strasznie mi się chciało sikać, jakby mi miał pęcherz eksplodować – ale nie mogłem! Było to spowodowane tym właśnie znieczuleniem, działającym na zwieracz, albo psychiką (całkiem możliwe). W końcu na parę razy się wysikałem. Penis był strasznie spuchnięty, nie sprawdzałem jak wygląda pod napletkiem. Dezynfekcja po każdym sikaniu, i opatrunek. Wieczorem mnie trochę bolały plecy od zastrzyku – nikt mnie nie poinformował, że powinienem leżeć płasko przez 24h po podpajęczym, mogło dojść do komplikacji… wypytajcie anestezjologa o wszystko przed zabiegiem.
W nocy ze 3 razy erekcja, natychmiast się obudziłem i jej pozbyłem. Rutyna przez najbliższy tydzień. Poza erekcjami i kręgosłupem, ani dzisiaj, ani w ogóle w 1 tygodniu NIC MNIE NIE BOLAŁO. Szok :) Ale lekarz też stwierdził, że wszystko wyjątkowo ładnie u mnie wygląda. Pamiętajcie o odkażaniu po sikaniu (parę psiknięć octaniseptem, czy co wam dadzą).

2 DZIEŃ
Lekarz postanowił mnie potrzymać 2. dobę. Pokazał, jak zakładać opatrunek, i już. Plecki trochę bolą.

3 DZIEŃ
Dopiero na obchodzie mnie zbadano, wszystko ładnie, penis strasznie spuchnięty (sam napletek, żołądź nieruszona dzięki znieczuleniu podpajęczemu, a nie miejscowemu). Poza tym wygląda jakby miał wszczepiony drut kolczasty, wszędzie długie szwy, masakra. Naprawdę na początku można się przestraszyć. Kazał robić okłady z kwasu bornego 3% do zejścia opuchlizny. Penisa mam trzymać pionowo, przyklejam opatrunek do ciała. Naliczyłem ze 20 szwów – cały obwód napletka, miejsce odcięcia wędzidełka od żołędzi, i na napletku od wewnątrz. Są rozpuszczalne – powinny same wypadać. Resztka będzie wyjęta za 2 tygodnie. Dostałem bon na darmową wizytę za 2 tygodnie, lub wcześniej w razie potrzeby.
Penis ciągle ma odrobinkę świeżej krwi na szwach, jak przyłożę papier toaletowy, to zostawia ślad. Higiena, odkażanie to podstawa, byle bez przesady, nie chodzi o to żeby go kąpać w spirytusie. W domu miałem ból pleców po każdej godzinie w pozycji siedzącej. Bałem się, czy nie mam PDPH, zespołu popunkcyjnego.

5 DZIEŃ
W nocy miałem luźno opatrunek – nieprzyklejony do ciała. Poza tym śpię w slipkach co noc, ale mimo to miałem dziś rano krew w 2 miejscach. Poza tym nocne erekcje nie budziły mnie tak natychmiast.
Ból pleców minął, jednak nie mam PDPH :) Naprawdę, warto pogadać z anestezjologiem, kiedy jest czas.
Po południu leciało trochę krwi z rany po wędzidełku na napletku. Końcówki szwów kłują mnie w żołądź przy nasuniętym napletku, a zsunąć przecież nie mogę. [Jak sobie dzisiaj (po roku) przypominam wygląd mojego penisa wtedy, to mnie dreszcze przechodzą. Ale wtedy tak nie reagowałem.]

7 DZIEŃ
Zeszła opuchlizna :) ale przez to szwy są luźniejsze, i każde ich poruszenie powoduje uszkodzenia i silny ból. Czekam, aż wyjdą. Pierwszy wyszedł. Bardzo fajne jest to, że poprawę widać dosłownie z dnia na dzień.

8 DZIEŃ
Sporo krwi rano miałem, szwy nadal bolą, zwłaszcza przy porannej i wieczornej higienie – zaciskam zęby, żeby zsunąć napletek. Najgorszy okres. Na szczęście wypadły kolejne 3 szwy.
A dzisiejsza matura ustna zdana na 85% :D

11 DZIEŃ
Kolejne 3 wypadły. Byłem na imprezie u kolegi, i ze względu na niemożność poprawienia penisa (śpiwór), jak i założenia opatrunku, wydaje mi się, że spałem ze zsuniętym napletkiem. Wydaje mi się również, że dzięki temu ranki zrosły się już rozciągnięte (znieczulenie alkoholem od wewnątrz :p), i ogólnie rano było duuużo lepiej. Ale nie jestem tego wszystkiego pewien, nie zalecam picia i rozwiązań siłowych z napletkiem 11 dnia :D
Aha, miałem wrażenie, że 2 szwy na napletku były od początku zerwane – nie było ich widać, i ciało wokół nich było spuchnięte. Okazało się, że były, tylko schowane. poza tym, chyba bym czuł od początku, że coś jest nie tak, a nie tylko widział. Bardzo się martwiłem, a niepotrzebnie. Wam również nie polecam się martwić na zapas, po zabiegu ma prawo pojawić się wielki krwiak albo wszystko zsinieć, choć ja tego nie miałem – dopóki nie czujesz, że masz zakażenie albo coś takiego, naprawdę wszystko jest pewnie w całkowitym porządku :)

12 DZIEŃ
Połowy szwów nie ma. Wszystko wygląda ładnie.

13 DZIEŃ
Pierwsza bezbolesna erekcja. Co za ulga.

14 DZIEŃ
W miejscach strupków pojawiła się jakby ropa – jasna ciecz. To nie jest nic złego, potem z tego powstaje pierwszy naskórek. Zostało 6 szwów. Nie noszę już opatrunku.

15 DZIEŃ
5 szwów, jedyny ból czuję tylko przy lekkim uderzeniu. Wieczorem – zostały tylko 2 szwy, w tym miejscu, w którym myślałem, że są zerwane.

16 DZIEŃ
Wizyta kontrolna u lekarza. Trochę pobłądziłem i poczekałem, ale w końcu się dostałem. Pielęgniarka (ta od „mądrej małgosi”) wyjęła 2 pozostałe szwy (prawie bez bólu), stwierdziła, że wszystko jest bardzo ładnie, seks można już uprawiać :) ale kiedy przyszedł lekarz, wypytałem się, powiedział, że za 2 tygodnie będzie już raczej w 100% wygojone. Powiedziałem, że jak zsunę napletek, to w miejscu cięcia nadal jest trochę ciasny, na pewno nie na erekcję. Zbadał mnie, i powiedział, że to jeszcze blizna nie jest całkiem utworzona, za wcześnie, by oceniać. W razie czego mogę smarować Cepanem lub Contractubexem, żeby się nie wytworzył twardy bliznowiec. Spytałem o ćwiczenia, odpowiedział, że można ćwiczyć. Podziękowałem za wszystko.

17 DZIEŃ
Codziennie rozciągam napletek w gorącej kąpieli (wędzidełko nie, jest ok.), i 2x dziennie smaruję Contractubexem (35zł za tubkę, z której zużyłem chyba 1/3).

18 DZIEŃ
Zmieniłem zdanie, rozciąganie powoduje, że wolniej się goi. Rzadko rozciągam, ale smaruję codziennie wieczorem.

20 DZIEŃ
Na miejscu cięcia napletka, gdzie była przecięta jedna z żył, ciężko cię goi, i jest trochę niebieskawe. Martwiłem się tym, i nawet chciałem iść do lekarza, ale w końcu po paru dniach zaczęło się ładnie zrastać.

23 DZIEŃ
W 90% wygojone rany – zero krwi.

30 DZIEŃ
Maść pomaga – coraz mniej widać blizny, końcówka napletka zaczyna wyglądać normalnie.

365 DZIEŃ ;)
Jeśli chodzi o wygląd: widać bardzo delikatne blizny w miejscach, gdzie były szwy na napletku, są to jednak tylko przebarwienia – nie są wypukłe albo twarde, tylko mięciutkie. Na żołędzi od spodu, tam, gdzie zostało odcięte wędzidełko – jest tylko kreseczka.
Wyjątkiem jest linia cięcia na napletku od samej góry penisa. Tuż przed zagojeniem troszkę mi się tam pobabrało (tam jest największe napięcie skóry) i zrobił się delikatny bliznowiec, niestety. Zamiast delikatnej, cienkiej skórki jest to… jakby w skórę na linii cięcia był wszyty miękki, sylikonowy pręcik, długości ok. 1cm, grubości 1mm. Sorry, to najlepsze porównanie, jakie mi przychodzi do głowy :D ledwo czuć i ledwo widać, ale jednak jest takie zgrubienie.
Największą wadą zabiegu jest to, że mimo obrzezania częściowego (napletek jest, więc np. masturbacja jest możliwa), niestety napletek sam się zsuwa, nawet kiedy penis jest całkowicie miękki, niezależnie od pozycji itp. Nie jest to zbyt wygodne, ale cóż. Zsuwa się i nic z tym się nie da zrobić, no, może ewentualnie go nasunąć i zakleić plastrem :p
W konsekwencji zawsze zsuniętego napletka, zmniejsza się wrażliwość żołędzi, co ma taką wadę, że trudniej mi dojść. Ma to jednak też istotną zaletę – trudniej mi dojść. (jeśli nie rozumiesz, to za parę lat na pewno zajarzysz)
Rozwijając wątek seksu – napletek się zsuwa bez problemu, przy pełnej erekcji nie ma najmniejszego ucisku, ciągnięcia ani nic. Po prostu pełen sukces zabiegu. Dziewczynie się podoba.

Jestem dumny z tego, że zdecydowałem się na zabieg, i była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Było znacznie mniej bólu i niewygody, niż się spodziewałem. Polecam.
 

dzonydep

New member
Re: obrzezanie częściowe i skrócenie wędzidełka, Certus Pozn

Miałeś długi napletek przed zabiegiem? W stanie wzwodu skóra całkowicie rozciąga się na trzonie penisa?
 

trinitro

New member
Re: obrzezanie częściowe i skrócenie wędzidełka, Certus Pozn

Fakt, nie napisałem. Przed zabiegiem napletek miałem dosyć długi, w spoczynku zsuwał się z lekkim oporem, we wzwodzie nie było szans. Obecnie we wzwodzie napletek zsuwa się całkowicie do samego końca.
 

Podobne tematy

Do góry