• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Nieoczekiwane usunięcie wędzidełka... tylko wędzidełka

opary

New member
Witam!

Minęło już 65 godzin od usunięcia wędzidełka, a 66 godzin temu byłem jeszcze nastawiony na obrzezanie. Ale po kolei:

Na 15.12.16r. miałem umówiony zabieg w klinice IATROS w Warszawie, na NFZ. Czekałem na niego aż 5,5 miesiąca. Wtedy na wizycie kontrolnej lekarz powiedział, że w grę wchodzi obrzezanie i on (z tego co zrozumiałem, tu nie jestem do końca pewien) innego rodzaju zabiegu nie przeprowadza. Właściwie to już dawno wiedziałem, że konieczne będzie obrzezanie i na to się też nastawiałem. Przenieśmy się teraz w czasie do dnia 15 grudnia, godziny około 8.15 rano.

Wchodzę do kliniki około 8-mej, po wypełnieniu wszystkich formalności idę na górę. Ze stresu nawet nie zapytałem jako który będę miał zabieg, a przede mną były już dwie osoby, więc wywnioskowałem, że jako trzeci (jak się później okazało, nie pomyliłem się). Zaproszono nas wszystkich piętro wyżej, pod gabinet i salę zabiegową. Lekarz wyczytywał wszystkich po kolei. Wyczytując mnie wezwał mnie na chwilę do siebie:
-Chciałem Pana zapytać czy usuwamy tylko wędzidełko czy robimy pełne obrzezanie? Jakbyśmy zrobili tylko wędzidełko to po trzech miesiącach, gdyby to nie było wystarczające i się nie rozćwiczyło, zrobimy już pełne.
-No nie wiem, niby problem ze schodzeniem napletka jest w pełnym wzwodzie, tak to jest ok i wydaje mi się, że to tylko wędzidełko go trzyma... a co Pan sugeruje?
-Ja nic nie sugeruję! Ja tylko pytam!
-Hmm... mam teraz niezły dylemat...
-To niech Pan się zastanowi jeszcze w poczekalni

Doktor wyszedł z gabinetu zaraz za mną i zaprosił pierwszego pacjenta na zabieg. Ja w tym czasie usiadłem z dziewczyną i zaczęliśmy dyskutować o tym co powiedział doktor. W międzyczasie buszowałem na forum, znalazłem między innymi ten wątek i tym bardziej wpędziło mnie to w zastanowienie. Z jednej strony nie chciałem iść pod skalpel dwa razy, z drugiej wszystko na tyle miałem rozćwiczone, że właśnie też chciałem uniknąć wycinania bądź co bądź czułych tkanek, zachować ich jak najwięcej. Ba, nawet w pewnym momencie myślałem, by zrezygnować, bo krótkie wędzidełko mało co mi dokuczało w seksie. Biłem się z myślami tak jeszcze przez godzinę aż nastała moja kolej. I faktycznie, tak jak to opisane jest tutaj klinika ta ma ciągły ruch, pacjenci mijają się dosłownie w drzwiach na salę zabiegową. Jest godzina 9:20, dostaję znieczulenie... z tego co wiem głośne warknięcie z bólu jeszcze bardziej wystraszyło, i tak już zestresowaną, moją lubą :p . Po dwóch pierwszych nakłuciach przestałem liczyć ale właściwie to nie było to aż tak nieprzyjemne jak inni opisują - naturalny pesymizm jednak się opłaca. W międzyczasie, gdy lekarz w ogóle przygotowywał mojego wacka do zabiegu wypytałem o wszelkie podstawowe rzeczy potrzebne do późniejszej pielęgnacji - czym przemywać, jak, kiedy, jak opatrywać itd (polecam to każdemu wybierającemu się tam, bo doktor serio przeskakuje z pacjenta na pacjenta i potem można o czymś zapomnieć zapytać). Po znieczulaniu zostałem na sali sam... na 20 minut. Niby niedługo ale miałem wrażenie jakbym przeleżał tam z godzinę. Po tym czasie wbija lekarz z pielęgniarką i oznajmił, że będzie to tylko wędzidełko, więc dylemat rozwiany. Zrobiło się luźno, cały czas trwania zabiegu rozmawiałem z nimi. Nie brakowało też dwuznacznych tekstów typu "widać, że mocno używany" :D . Samego zabiegu nie czuć jakoś bardzo, wyczuwałem tylko wyraźnie moment jak zaczęte było szycie i zajęło to zdecydowaną większość czasu. O 10 wyszedłem już z sali zabiegowej. Chwilę wcześniej wyszedł doktor, który, jak wynika z relacji mojej dziewczyny, wskazał na nią palcem i powiedział stanowczo "Przez miesiąc nic!" :D . Potem wezwałem taksówkę, dostałem też zalecenia na papierze (Dexak 2x dziennie, którego nie biorę, bo serio jest znośnie), tak to standard: przemywać wodą z mydłem, leżeć przynajmniej pierwszego dnia, nosić do góry, nosić ciasne majtki, po myciu suszyć i zawsze odprowadzać napletek.
Znieczulenie zaczęło puszczać po drodze. Wrażenie? Hmmm... jakby igła wbita wzdłuż żołędzi. Myślałem, że będzie gorzej, więc zrobiło się optymistycznie. Przeleżałem praktycznie cały dzień, bolało mnie może do 13-tej, potem puściło całkiem póki się nie ruszyłem. Z sikaniem też jest ok, najboleśniejszy moment to ściągnięcie napletka. Ze snem było trochę gorzej, 3 razy obudził mnie wzwód.

Jak dotąd trzymam się ściśle zaleceń. Po sikaniu przemywam octeniseptem, mydłem raczej w trakcie kąpieli albo jak po prostu zaglądam czy wszystko jest ok. Osuszam gazą 9x9, a w usunięciu pozostałości krwi pomagają mi nawilżane chusteczki antybakteryjne dla dzieci. Na noc i wyjście poza dom owijam 3 warstwami gazy w połowie penisa, zaklejam to na leciutki ścisk i przyklejam do podbrzusza na długie skrawki (nieogolenie się tam przed zabiegiem to był błąd), bo jednak majtki nie są zawsze w stanie go utrzymać. A teraz to, czego się tu zwykle szuka - zdjęcia efektów końcowych:

Imgur: The most awesome images on the Internet

Jak to według Was wygląda? Według mnie nie jest jakoś idealnie ale na pewno lepiej niż w niektórych przypadkach, które tu widziałem. Opuchlizna jest mała, więc znacznie ułatwia to higienę i obniża ryzyko powstania oponki. A nie jest idealnie dlatego, że jakoś tak średnio wygląda szew na żołędzi i trochę momentami jeszcze przepuszczają (są rozpuszczalne, ponoć po miesiącu mają wypaść). Macie dla mnie jakieś rady? Bo mam jednak kilka wątpliwości:
-treningi na rozciąganie zacząć już po ustaniu wszelkich krwawień czy dopiero po wypadnięciu szwów?
-kiedy mogę zacząć używać czegoś na blizny (no właśnie, czego?)?
-zastanawia mnie też ta biała plamka na samym dole (ostatni szew od góry), była już od początku, wygląda jak jakiś bąbel - co to może być?

Dziękuję z góry :)
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Ciachneli tylko wędzidełko a ty postępujesz jak po pełnym obrzezaniu. Bez sensu. Po co ci gazy jak masz napletek który zasłania wszystko? Przecież nie chodzisz caly czas z odciagnietym i rana nie jest na zewnątrz, by ja oslaniac gazami. Wystarczy czesta higiena po napletkiem. Mycie po laniu, odkażanie i tyle roboty. Jaka oponka skoro napletka nawet nie drasneli?
Jak chcesz ćwiczyć napletek? Skoro w spoczynku schodzi bez problemu a skora nie jest napieta. Zeby cos rozciagac to pierw musi byc napięte, czyli albo wsadzasz palce w otwór napletka i rozciagasz aby sie poszerzył albo wywołujesz wzwod i wtedy starasz sie ściągać napletek.


Ciekawe czy w twoim przypadku pomoże samo wycięcie wedzidelka...
 
Ostatnia edycja:

opary

New member
Zapomniałem wyszczególnić - to nie jest opatrunek w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko robię sobie pierścień z gazy żeby nie przyklejać plastra bezpośrednio na penisa. Jak mam w pobliżu toaletę żeby sobie w razie czego poprawić ułożenie to zostawiam to wszystko swobodnie, bez plastrów i gazy.

A co do tego czy pomoże sam jestem ciekaw, bo nie byłem w 100% przekonany do takiego rozwiązania.
 
Chłopie, w środę miałem zabieg częściowego, w pt biegałem po boisku ponieważ lekarz nie dał mi zwolnienia, a w sobotę cały dzień na nogach. Przeżyłem. Ty z wędzidełkiem tym bardziej przeżyjesz, możesz biegać, skakać i latać. Jedyne co to załóż ciasna bieliznę żeby członek był nieruchomy i możesz robić wszystko.
 

opary

New member
Minęło 6 dni od zabiegu, sytuacja prezentuje się następująco:

fotki

Mam wrażenie, że chyba postęp jest. Na pewno wszystko jest mniej opuchnięte i bolesne, a odprowadzanie napletka łatwiejsze. Zdarzają się jeszcze malutkie krwawienia w dwóch miejscach ale to głównie po wzwodach. W tych miejscach też wyraźnie czuję szczypanie traktując go tam wodą z mydłem.

@akustyk1000 - z natury jestem przesadnie pedantyczny, a jak nie muszę biegać i skakać to wolę zadbać o swojego ptaka :D

A wy widzicie coś niepokojącego na zdjęciach czy raczej wszystko ok?
 

Podobne tematy

Do góry