Mam 25 lat. Stulejkę miałem odkąd pamiętam i niedawno udało mi się ujrzeć żołądź mojego penisa po raz pierwszy w życiu. Do tej pory niedowierzam jak łatwo udało mi się pozbyć tej choroby... Nie miałem żadnych zabiegów, a cały proces który do tego doprowadził nie wyrządził mi żadnego bólu ani problemów zdrowotnych.
Zawsze myślałem że obrzezanie to jedyny sposób na wyleczenie stulejki, aż do dnia kiedy usłyszałem o leczeniu przez rozciąganie. Poczytałem o tym w internecie i napotkałem na mnóstwo wypowiedzi urologów którzy twierdzili że to nie działa i żeby nawet nie próbować tego robić, bo można zrobić sobie krzywdę. Ale nie do końca byłem przekonany do ich zdania. Przecież napletek jest zwykłą skórą, a każdą tkankę skórną da się rozciągnąć, czyż nie? Dlaczego oni twierdzą że napletka miałoby się nie dać?
Znalazłem fajnego bloga osoby która miała ekstremalną stulejkę (otwór wielkości główki szpilki) i udało mu się to wyleczyć. Wrzucił fotki z każdego tygodnia rozciągania i można zobaczyć jego postęp.
Zacząłem więc rozciąganie według jego porady przez 2 razy dziennie rano i wieczorem po 10 minut. W sposób taki jak na zdjęciu poniżej.
Przed tym procesem smarowałem sobie palce najtańszym kremem Nivea - bez nawilżenia nie da rady. Niektórzy zalecają jeszcze jakieś specjalne kremy do regeneracji tkanki, ale ja czegoś takiego nie używałem, więc bez tego też się da)
Z tygodnia na tydzień czułem efekty i po około 2 miesiącach ujrzałem po raz pierwszy żołądź. Rozciągałem kolejne 2 miesiące i teraz po stulejce nie ma nawet śladu. Przyznam że jestem wściekły, bo mało kto mówi o rozciąganiu a przecież to działa i nie trzeba sobie niczego odcinać. Tyle lat żyłem w nieświadomości, miałem kompleksy, wstydziłem się, bałem się obrzezania, a rozwiązanie problemu było tak banalne. Dlaczego tak mało się o tym słyszy? I dlaczego urolodzy twierdzą że to nie działa i jedynym sposobem jest obrzezanie? Dlaczego zwyczajnie kłamią w oczy pacjenta?
Ludzie, nie obrzezajcie się!!!
Zawsze myślałem że obrzezanie to jedyny sposób na wyleczenie stulejki, aż do dnia kiedy usłyszałem o leczeniu przez rozciąganie. Poczytałem o tym w internecie i napotkałem na mnóstwo wypowiedzi urologów którzy twierdzili że to nie działa i żeby nawet nie próbować tego robić, bo można zrobić sobie krzywdę. Ale nie do końca byłem przekonany do ich zdania. Przecież napletek jest zwykłą skórą, a każdą tkankę skórną da się rozciągnąć, czyż nie? Dlaczego oni twierdzą że napletka miałoby się nie dać?
Znalazłem fajnego bloga osoby która miała ekstremalną stulejkę (otwór wielkości główki szpilki) i udało mu się to wyleczyć. Wrzucił fotki z każdego tygodnia rozciągania i można zobaczyć jego postęp.
Zacząłem więc rozciąganie według jego porady przez 2 razy dziennie rano i wieczorem po 10 minut. W sposób taki jak na zdjęciu poniżej.
Przed tym procesem smarowałem sobie palce najtańszym kremem Nivea - bez nawilżenia nie da rady. Niektórzy zalecają jeszcze jakieś specjalne kremy do regeneracji tkanki, ale ja czegoś takiego nie używałem, więc bez tego też się da)
Z tygodnia na tydzień czułem efekty i po około 2 miesiącach ujrzałem po raz pierwszy żołądź. Rozciągałem kolejne 2 miesiące i teraz po stulejce nie ma nawet śladu. Przyznam że jestem wściekły, bo mało kto mówi o rozciąganiu a przecież to działa i nie trzeba sobie niczego odcinać. Tyle lat żyłem w nieświadomości, miałem kompleksy, wstydziłem się, bałem się obrzezania, a rozwiązanie problemu było tak banalne. Dlaczego tak mało się o tym słyszy? I dlaczego urolodzy twierdzą że to nie działa i jedynym sposobem jest obrzezanie? Dlaczego zwyczajnie kłamią w oczy pacjenta?
Ludzie, nie obrzezajcie się!!!