• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Moja historia przed, w trakcie i po zabiegu.

PBB90

New member
Witam. Jestem z Bielska – Białej. Leczenie, porady i zabieg miały miejsce w klinice Pod Bukami (prywatnie). Tak pokrótce opowiem jak wyglądała u mnie historia ze stulejką, a potem jak się okazało, również z za krótkim wędzidełkiem. Długo zwlekałem z wizytą u urologa, jak zawsze strach przed tym co powie, a spodziewałem się że skończy się zabiegiem. W końcu na wczasach wziąłem się za siebie i zapisałem się na wizytę u lekarza, aby określił co z tym mam zrobić. 4 lipca byłem na wizycie nr1. Gdzie dowiedziałem się, że mam stulejkę, w nie najgorszym stanie, ale już widać, że nie jest dobrze. (objawy to przy erekcji napletek schodził z ledwością z żołędzia, żołądź robił się po kilku minutach fioletowy jak limo pod okiem, oraz po stosunku często pojawiały się mikropęknięcia które przy codziennym życiu piekły oraz utrudniona higiena). Lekarz polecił na początek spróbować maść „tridem”, która mogła pomóc. Po 2 tygodniach efekt był słaby, prawie nie do zauważenia. Więc kolejna wizyta nr2. Miała miejsce około 24 lipca. Była to krótka piłka, wejść, ściągnąć spodnie,majtki, krótkie oględziny i ocena: stulejka nie zaniknęła, za krótkie wędzidełko, jedyne wyjście to plastyka lub pełne obrzezanie. Zdecydowałem się na pełne obrzezanie (wolę raz iść pod nóż, niż za kilka lat mieć pecha i wylądować z tym samym 2 raz ) termin prywatnie albo 28 lipca albo 18 sierpnia. Decyzja poszła, ale za mało czasu na 1 termin :( zanim zrobi się badania krwi i wzw (potrzebne do znieczulenia całkowitego).
Tak, zdecydowałem się na znieczulenie całkowite, człowiek ma dość stresów w życiu, pracy i jest zbyt ciekawski, aby siedzieć i wiedzieć, co tam się dzieje za kotarką i te głosy(Siostro skalpel). No to kolejny termin 18.08 . Idę do recepcji i już nie ma odwrotu. (Koszty 700zł w znieczuleniu miejscowym, 1000 w znieczuleniu ogólnym.)
Załatwiając wszystko przychodzi ten nieunikniony zabieg (teraz cieszę się ,że się zebrałem w sobie i zdecydowałem się na zabieg, choć szkoda, że tak późno). Godzina 14:00 jestem w szpitalu, chwila moment wprowadzają mnie na „oddział łóżkowy”, gdzie mierzą ciśnienie, a następnie przypinają opaskę z nazwiskiem i nr sali, dają szpitalny przewiewny szlafroczek. Tam dostaję olśnienia, nie jestem sam z tym problemem, jak mi się na początku wydawało, krótka rozmowa z ludźmi z kliniki i okazuje się, że te zabiegi wykonują 2 razy w miesiącu po około 6-8osób dziennie(szok).
Było nas 3 na sali, po kolei brali na zabieg, rozmowa z anestezjologiem, potem stół, pierwsza igła znieczulenie miejscowe w plecy, 2 igła między kręgi (znieczulenie pod pajenczynówkowe czy jakoś tak), kroplówka i bum. Otwieram oczy a tu sala na piętrze, leże w łóżeczku, już po wszystkim, kolegi z łóżka sąsiedniego nie ma. Po takim znieczuleniu nogi odmawiają posłuszeństwa przynajmniej kilka godzin po wybudzeniu. Przy łóżku wisi kaczuszka, zakaz wstawania do dnia następnego. Stres aby zobaczyć czy coś z rodzonego przyjaciela zostało, wielki, ale trzeba się przełamać. Szybki rzut oka i uśmiech od ucha do ucha, żyje jest trochę inny, ale wiem że to on. Dnia następnego godzina 7:00 śniadanie, 8:00 wypis do ręki, zapisy na wizytę kontrolną i do domu.
W domu pierwszy dzień, strach przed wszystkim: jak leżeć, jak chodzić, co ubrać, a może nic nie ubierać, ile razy wymieniać opatrunek. Powiem tak, z mojego małego doświadczenia (to moje pierwsze obrzezanie i ostatnie:p ) pierwszy dzień najgorszy, potem z górki, bez problemów, bólu. Stosowałem tylko octanisept, bez mocowania do góry na sztywno. Niestety, jedyny problem jest z nocnymi erekcjami, wtedy ciągną szwy i trochę pobolewa. W piątą noc po zabiegu, u mnie wyrwało 1 szew na wędzidełku i zaczęło na nowo krwawić. Ale powstał strup, dezynfekcja kilka razy dziennie i się wszystko goi poprawnie . Po wizycie kontrolnej wszystko jest w porządku.
Jeszcze wszystkie szwy nie wyszły, wychodzą pojedynczo czasem zahaczą o bieliznę czy spodenki ale już po 2 tygodniach odłożyłem opatrunki na rzecz przewiewnych luźnych spodenek bez bielizny.
Dla tych co się zastanawiają, nie ma co zwlekać, same korzyści psychiczne i higieniczne a zarazem zdrowotne. Jak jest się wrażliwym, albo ciekawskim, to polecam moją opcję znieczulenia, jeżeli nie ruszają Ciebie takie rzeczy i uważasz, że dasz radę, to znieczulenie miejscowe też nie jest złe. Decyzja jest tylko twoja. Jedyne co jest nowe/ inne to odczucie, przyzwyczajanie się do chodzenia z żołędziem na wierzchu, drażni go wszystko przez kilka dni/ tygodni , zależy również od indywidualnych odczuć. Jak na razie polecam sam zabieg jak i również daną klinikę (piszę o tej klinice gdyż nie mogłem znaleźć o niej opinii w internecie). Jak wypadną wszystkie szwy, wrócę do 100%sprawności, to napiszę o odczuciach i reszcie dni po zabiegu jak to wygląda. Pozdrawiam
 

moraj

Member
Hej ale się kolega rozpisał :) najważniejsze, że masz za sobą też robiłem zabieg w Bielsku tyle, że na nfz i nie musiałem zostać w szpitalu po zabiegu wypis i do domu :) jest opisane w moim temacie co i jak gdybys był ciekawy. Pozdrawiam i życzę żeby wszystko dobrze się goiło
 

PBB90

New member
To ile byłem w szpitalu(nocleg), był uzależniony od tego, jakie znieczulenie dostałem. kolega z łóżka obok, wyszedł po 2 godzinach po zabiegu, bo miał znieczulenie miejscowe, ja w rdzeń i tak jak pisałem, w nogach odzyskałem czucie całkowite dopiero w nocy. Myślę, że to był powód. A rozpisałem się :p bo dzięki Wam i Waszym historiom, przekonałem się do wykonania zabiegu. Też chciałbym aby ktoś czytając moją historię, przekonał się, że nie ma w tym nic strasznego oraz, że warto podjąć tą decyzję. Dzięki:)
 

PBB90

New member
Powiem tak, w moim przypadku po 2 dniach czasami można było zapomnieć, że coś jest nie tak. Oczywiście, jak się chodziło zaraz po, to odczuwało się lekki dyskomfort, ale nie przytłaczał on. Potem trochę szwy zahaczały o opatrunki, ale jak się dobrze opatrunek zrobi nie ma z tym wielu problemów. teraz mija 16 dzień po zabiegu jestem od kilku dni bez jakichkolwiek opatrunków kilka szwów zostało ale ja już o tym nie myślę już często zapominam o zmianie. przyzwyczaiłem się już, choć wzwody jeszcze trochę ciągną na szwach i obawiam się wtedy aby nie rozerwać tego co się zagoiło. Pozdrawiam.
 

moraj

Member
To ile byłem w szpitalu(nocleg), był uzależniony od tego, jakie znieczulenie dostałem. kolega z łóżka obok, wyszedł po 2 godzinach po zabiegu, bo miał znieczulenie miejscowe, ja w rdzeń i tak jak pisałem, w nogach odzyskałem czucie całkowite dopiero w nocy. Myślę, że to był powód. A rozpisałem się :p bo dzięki Wam i Waszym historiom, przekonałem się do wykonania zabiegu. Też chciałbym aby ktoś czytając moją historię, przekonał się, że nie ma w tym nic strasznego oraz, że warto podjąć tą decyzję. Dzięki:)

no tak jakoś brałem pod uwagę tego znieczulenia a w tym przypadku racja trzeba zostać :) dobrze że wszystko ok zobaczymy jak efekt koncowy czy będzie Pan zadowolony :D bo różnie bywa. Masz jakąś część napletka czy wszystko wycięte?
 

PBB90

New member
Wszystko wycięte, poprosiłem, aby zostało jak najmniej się da, patrząc na szew i to miejsce gdzie jest blizna, jest tak wąska i nie tworzy się się blizna wypukła, więc jest to szerokość nawet nie milimetra :D . Zobaczymy jak to będzie, jak już skończy się gojenie całkowicie, ale jestem dobrej myśli. Zdam relacje jak tylko się zagoi wszystko :)
 

Podobne tematy

Do góry