Chodzi mi o tę fałdkę pod żołędzią z lewej strony, która ciągnie się aż do miejsca po wędzidełku. Ciekawi mnie po prostu czy to jakiś nadmiar skóry, czy też może jakieś resztki opuchlizny. Ale skoro mówisz, że nic tu nie widać, to widocznie powinienem przestać o tym rozmyślać. Ważne, że penis sprawny
Abstrahując od tego, chciałbym przekazać parę słów osobom, które borykają się z problemem stulejki i boją się na poważnie pomyśleć o zabiegu. Myślę, że na forum jest sporo takich osób, a może ktoś przypadkiem odwiedzi ten temat i poczuje się zmotywowany do podjęcia najlepszej decyzji w swoim życiu.
Sam obrzezałem się tylko i wyłącznie ze względów higienicznych. Miałem problem z nawracającymi stanami zapalnymi żołędzi i napletka. Wizyty u dermatologów i urologów pomagały, ale tylko krótkotrwale. Wydałem mnóstwo pieniędzy na badania laboratoryjne, które nie wykryły niczego niepokojącego. Postanowiłem uzbierać pieniądze i poddać się zabiegowi obrzezania całkowitego. Nie zależało mi za bardzo na danym stylu obrzezania, więc lekarz zrobił tak, jak uważał za słuszne. Powiedziałem tylko, że ma być całkowite, z usuniętym wędzidełkiem. Okazało się, że wykonał mi typowe Low & Tight. Przez pierwsze dwa tygodnie nie miałem żadnych obaw. Rana goiła się książkowo, wszystkie szwy wypadły. Dostałem zalecenie od lekarza, aby powstrzymać się od seksu i masturbacji przez co najmniej 3 tygodnie i mimo, że wszystko wyglądało w porządku, postanowiłem poczekać z seksem do 4 tygodnia od zabiegu. Przez ten czas strasznie żałowałem tego, że obrzezałem się stylem low & tight. Bałem się, że zostałem pozbawiony wszystkich bodźców i będę miał problemy z odczuwaniem przyjemności. Jednak wszystkie wątpliwości poszły w zapomnienie, gdy powróciłem do aktywności seksualnej. Jeśli chodzi o stosunek oralny, według mnie jest o wiele lepiej. Doznania są, co prawda, mniej intensywne ale równie przyjemne. Można kontrolować wytrysk i dojść praktycznie wtedy, kiedy się chce. Przynajmniej tak jest u mnie. Wiadomo, że nie jest to regułą. Do tego świadomość, że penis jest zawsze czysty i bardziej podoba się partnerce sama w sobie jest silnym bodźcem. Sam seks zawsze uprawiałem w prezerwatywie, która odbierała sporo doznań, więc w tej kwestii nawet nie czuję różnicy po zabiegu. Jest przyjemnie, nie ma problemów z dojściem, a wiem, że bez gumki mogłoby być tylko lepiej. Jeśli chodzi o samą prezerwatywę, dużo łatwiej się ją zakłada i o wiele lepiej trzyma się ona na penisie. Nie ma obaw o to, że może się zsunąć.
Mnóstwo osób, nawet kilka tutaj na forum odradzało mi zabieg obrzezania mając sprawny napletek. Stwierdziłem jednak, że bez niego będzie lepiej i nie myliłem się. Podjąłem jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Problem z nawracającymi stanami zapalnymi zniknął, utrzymanie higieny jest bez porównania łatwiejsze, penis wygląda estetyczniej a seks zmienił się na lepsze. Jeśli ktoś myśli o wykonaniu tego zabiegu bez poważniejszych wskazań medycznych, to wbrew temu co napisałem, powinien się wiele razy nad tym zastanowić. Jestem w stanie zrozumieć obawy przed utratą sprawnego napletka. Nie rozumiem jednak osób, które boją się podjęcia decyzji o zabiegu cierpiąc z powodu stulejki. W takim przypadku jest to KONIECZNOŚĆ. Nie należy jednak traktować obrzezania w kategorii: zło konieczne. Moim zdaniem, penis bez sprawnego napletka jest lepszy, a co dopiero penis bez napletka, który nie działa tak jak powinien. Można oczywiście bawić się w plastykę lub obrzezanie częściowe, ale plastyka nie zawsze przynosi oczekiwane efekty, a obrzezanie częściowe nie wygląda zbyt estetycznie i niesie ze sobą ryzyko powstania uporczywej oponki.
Osobom cierpiącym na stulejkę, z czystym sercem mogę polecić obrzezanie całkowite jako sposób na pozbycie się problemu. Gwarantuję, że nie będziecie żałować a partnerki będą wniebowzięte