Pobudka 4:40 ( szybkie śniadanie i szklanka wody) zakaz picia kawy w dniu zabiegu
5:15 ruszyłem gdyż miałem prawie 5h drogi a na 11 już musiałem być w ośrodku .
10:50 placówka, na początek formalności ( papier do podpisania , zapłata oraz faktura)
O 11:15 przyszła pielęgniarka wzięła mnie do gabinetu, powiedziała jak,gdzie i ile nasmarować maścią znieczulającą po czym udałem się do toalety nasmarować przyjaciela oraz okolice ( polecam dużo nasmarować na podbrzusze oraz mosznę -później napiszę czemu), wysmarowałem i ubrałem się czekając w poczekalni, i przyszła znowu koło 11:30 Pani Pielęgniarka , zaprosiła do zabiegowej przymierzalni zamykanej więc można tam ciuchy papiery telefon zostawic, przebrałem się w jej fartuch zostały tylko skarpety i jednorazowe laczki i poszedłem do pokoju na zabieg.
Pani doktor mnie przywitała uśmiechnięta i się położyłem , ocena stanu napletka oraz negocjacje co do stylu oraz ile uda się uratować skóry i do dzieła
Zastrzyki znieczulające ( w ogóle nic nie czułem gdyż dobrze wysmarowałem tam gdzie pisałem ) i do dzieła , zabieg miał trwać do godziny niestety trwał niecałe dwie … znieczulenie żołędzia puściło a ja chyba za słabo go wysmarowałem od strony wędzidełka więc polecam dużo lepiej tam dać!!!
Po zabiegu bolały mnie plecy musiałem rozchodzić i później opatrunek z naciskiem na naukę zakładania. Później 40 min czekania w poczekalni a później rozmowa z Panią Doktor w gabinecie oczywiście kartki do przeczytania co i jak robić a czego nie robić
Droga do domu spoko , nastawiałem się na sporo gorszy ból , ale wracałem już jako pasażer więc polecam osobę towarzyszącą
Ani razu tabletki nie brałem , dyskomfort jest ale znośnie najbardziej wkurzają zsuwające się opatrunki
Jak co proszę pytać , ile wiem tyle napiszę
Podczas operacji atmosfera mega na plus, śmiechy i żarty