Jak tylko były dostępne fagi w Polsce przeszedłem terapię. Sytuacja wyglądała tak, że były to preparaty doustne na tylko określone typy bakterii. Robili fagi na te najbardziej zjadliwe. Przykładowo na fecalisa akurat nie robili wtedy. U mnie był to gronkowiec złocisty i na niego dostałem fagi. Pierwsze dni dawały nadzieję na sukces, dosłownie odczuwałem mrowienie w prostacie co zapewne oznaczało, że fagi rozprawiały się z bakteriami, nie miałem też typowych dolegliwości lub miałem je ale o wiele mniejsze. Jednak w piątym lub szóstym dniu terapii zacząłem się bardzo źle czuć, tzn. dosłownie mnie zatykało jakby brakowało mi oddechu, miałem tzw. mgłę umysłową, zaczęły mi drżeć ręce, miałem odczucie jakby ktoś kłuł mnie igłami od wewnątrz w okolicach kończyn. Przestraszyłem się i odstawiłem na jeden dzień fagi. Dolegliwości przez noc minęły więc ponowiłem branie fag i choć nie było już żadnych negatywnych skutków ich brania to również odczułem brak pozytywnych działań które odczuwałem na początku. Dokończyłem o ile pamiętam półtora miesięczną kurację ale pomału bóle i dolegliwości związane z chorobą wracały. Co ciekawe później zrobiłem posiewy w których nie było już gronkowca złocistego za to miałem jakieś inne jego rodzaje, których jednak nie brano pod uwagę do typowania fagowego czyli nie mogłem ponowić terapii. Muszę jednak dodać, że u mnie zawsze robiono posiew z wymazu cewki moczowej i to był błąd Panów urologów, gdyż oczywiście w stanie zaostrzonym nie było problemu z wykryciem bakterii bo był samoistny wyciek zainfekowanej wydzieliny prostaty natomiast gdy stan się polepszał tzn. wycieku z cewki nie było to sam wymaz z cewki nie mógł być wiarygodnym testem. Wtedy trzeba było wykonać pobranie wydzieliny z prostaty po masażu , no ale takiej wiedzy wtedy nie miałem. Mimo to coraz bardziej skłaniam się do ponowienia tematu fag, ponieważ ogólnie mam problemy z żołądkiem i nie toleruję antybiotyków, być może od przebytych wcześniej źle przeprowadzonych antybiotykoterapiach.