Cała sprawa trwa od jakiś dwóch miesięcy. Zaznaczam, że wcześniej, mimo dość małego doświadczenia seksualnego, problem kompletnie nie występował.
Wystąpiły u mnie kłopoty z erekcją. Nie ma porannych wzwodów, spontaniczne podczas dnia również zniknęły.
Na początku zignorowałem ten fakt, zrzucając to na karb zmęczenia, stresu, alkoholu etc. Ale w końcu stwierdziłem, że coś jest nie tak - wtedy właśnie zauważyłem, że po kontakcie z kobietą mam problem z erekcją, ponadto brak naturalnych odruchów takie jak właśnie poranny wzwód czy też spontaniczna erekcja.
Poszedłem do lekarza, zrobiłem badania krwi - no wszystko idealne, poza lekko podwyższoną prolaktyną (norma dla laboratorium jest w przedziale 4-15, u mnie 21), sam doktor powiedział, że dawno nie widział tak dobrych wyników (ale w sumie mam niecałe 20lat, więc ciężko aby moje wyniki były złe). Od kilku dni przyjmuję leki hormalne obniżające poziom prolaktyny, żadnych skutków ubocznych nie czuję, w sumie to nie czuję kompletnie nic - doraźnie miałem jeszcze przepisany sildenafil, wziąłem, zadziałał, ale również zero jakichkolwiek skutków niepożądanych (a wziąłem całą tabletkę 100mg).
Tak więc na podstawie tego wszystkiego mogę stwierdzić, że pod kątem fizycznym wszystko jest w porządku. Ale wciąż niepokoi mnie brak naturalnych odruchów - brak porannej erekcji czy spontanicznej podczas dnia. Druga sprawa, że jakby nie patrzeć - przy kontaktach z kobietami samoistnej erekcji również nie ma. Ponadto podczas jakiegoś bliższego zbliżenia nie czuję się tak jak zwykle - ani serce nie przyśpiesza, ani nie robi mi się gorąco, można powiedzieć zero jakiegokolwiek podniecenia. Co w sumie jest dziwne, bo przecież ochotę na seks mam, preejakulat również występuje, poziom testosteronu naprawdę dobry (norma o 2-9, u mnie 8), tak więc spadku libido chyba też nie ma.
Zastanawiam się - o co tu chodzi? Stres? Ale skąd nagle się pojawił? Czekać aż leki zaczną działać? Miał ktoś podobnie przy tego typu problemach?
Wystąpiły u mnie kłopoty z erekcją. Nie ma porannych wzwodów, spontaniczne podczas dnia również zniknęły.
Na początku zignorowałem ten fakt, zrzucając to na karb zmęczenia, stresu, alkoholu etc. Ale w końcu stwierdziłem, że coś jest nie tak - wtedy właśnie zauważyłem, że po kontakcie z kobietą mam problem z erekcją, ponadto brak naturalnych odruchów takie jak właśnie poranny wzwód czy też spontaniczna erekcja.
Poszedłem do lekarza, zrobiłem badania krwi - no wszystko idealne, poza lekko podwyższoną prolaktyną (norma dla laboratorium jest w przedziale 4-15, u mnie 21), sam doktor powiedział, że dawno nie widział tak dobrych wyników (ale w sumie mam niecałe 20lat, więc ciężko aby moje wyniki były złe). Od kilku dni przyjmuję leki hormalne obniżające poziom prolaktyny, żadnych skutków ubocznych nie czuję, w sumie to nie czuję kompletnie nic - doraźnie miałem jeszcze przepisany sildenafil, wziąłem, zadziałał, ale również zero jakichkolwiek skutków niepożądanych (a wziąłem całą tabletkę 100mg).
Tak więc na podstawie tego wszystkiego mogę stwierdzić, że pod kątem fizycznym wszystko jest w porządku. Ale wciąż niepokoi mnie brak naturalnych odruchów - brak porannej erekcji czy spontanicznej podczas dnia. Druga sprawa, że jakby nie patrzeć - przy kontaktach z kobietami samoistnej erekcji również nie ma. Ponadto podczas jakiegoś bliższego zbliżenia nie czuję się tak jak zwykle - ani serce nie przyśpiesza, ani nie robi mi się gorąco, można powiedzieć zero jakiegokolwiek podniecenia. Co w sumie jest dziwne, bo przecież ochotę na seks mam, preejakulat również występuje, poziom testosteronu naprawdę dobry (norma o 2-9, u mnie 8), tak więc spadku libido chyba też nie ma.
Zastanawiam się - o co tu chodzi? Stres? Ale skąd nagle się pojawił? Czekać aż leki zaczną działać? Miał ktoś podobnie przy tego typu problemach?