metalisthelaw
New member
Witam wszystkich
We wtorek miałem zrobiony zabieg plastyki napletka (mocna stulejka), pani doktor powiedziała, że przez kilka dni penis będzie wyglądał jak zmasakrowany ale po 10 dniach powinien zacząć wyglądać normalniej. Do tego zaleciła mi odciąganie napletka, mycie i spryskiwanie rany octeniseptem już kilka godzin po zabiegu i powtarzać rutynę 4 razy dziennie i wszystko powinno się goić w normalnym tempie, wszystko git ale niepokoi mnie jedna rzecz. Wczoraj obudziłem się z nocnym wzwodem i myślałem, że oszaleję z bólu ale w końcu mały opadł z sił i na tym się skończyło. Dzisiaj pomimo nocnego wzwodu obudziłem się bez bólu i zainteresowałem się trochę małym. W spoczynku mogę ściągnąć cały napletek do końca bez problemu, ale we wzwodzie... powiedzmy, że do połowy, może trochę dalej, wtedy zaczynam odczuwać lekkie szczypanie w szwach i boję się, że się pękną czy coś. Zastanawiam się czy to normalne, bo opuchlizna dookoła szwów jeszcze nie zeszła i możliwe, że to właśnie ona stoi na przeszkodzie. Czy powinienem zacząć się martwić?
PS. Bez względu na tą całą mękę pozabiegową i wątpliwy zaszczyt oglądania swojego małego w stanie jakby go ktoś włożył do sokowirówki NIE żałuję, ze zdecydowałem się na zabieg i mocno zachęcam wszystkich stulejkowiczów do wizyty u lekarza i umówienia się na zabieg!
We wtorek miałem zrobiony zabieg plastyki napletka (mocna stulejka), pani doktor powiedziała, że przez kilka dni penis będzie wyglądał jak zmasakrowany ale po 10 dniach powinien zacząć wyglądać normalniej. Do tego zaleciła mi odciąganie napletka, mycie i spryskiwanie rany octeniseptem już kilka godzin po zabiegu i powtarzać rutynę 4 razy dziennie i wszystko powinno się goić w normalnym tempie, wszystko git ale niepokoi mnie jedna rzecz. Wczoraj obudziłem się z nocnym wzwodem i myślałem, że oszaleję z bólu ale w końcu mały opadł z sił i na tym się skończyło. Dzisiaj pomimo nocnego wzwodu obudziłem się bez bólu i zainteresowałem się trochę małym. W spoczynku mogę ściągnąć cały napletek do końca bez problemu, ale we wzwodzie... powiedzmy, że do połowy, może trochę dalej, wtedy zaczynam odczuwać lekkie szczypanie w szwach i boję się, że się pękną czy coś. Zastanawiam się czy to normalne, bo opuchlizna dookoła szwów jeszcze nie zeszła i możliwe, że to właśnie ona stoi na przeszkodzie. Czy powinienem zacząć się martwić?
PS. Bez względu na tą całą mękę pozabiegową i wątpliwy zaszczyt oglądania swojego małego w stanie jakby go ktoś włożył do sokowirówki NIE żałuję, ze zdecydowałem się na zabieg i mocno zachęcam wszystkich stulejkowiczów do wizyty u lekarza i umówienia się na zabieg!