Kiedyś kiedy jeszcze miałem stulejkę, obiecałem sobie bardzo uparcie, że wejdę kiedyś na to forum, i założę taki temat. O problemie nieco egoistycznie, dawno zapomniałem. Teraz się rehabilituję i stwierdziłem że zrobię coś pożytecznego dla społeczeństwa
Przede wszystkim to brawa za taką stronę. Dzięki niej dowiedziałem się o moim problemie, i gdyby nie Wy to ojeju. Wolę nie myśleć.
O mej stulejce dowiedziałem się z innego forum w wieku 14 lat. Pamiętam że buszowalem po różnych stronach dotyczacych seksu (nie pornograficznych - czysto edukacyjnych). Do dziś pamiętam moją myśl kiedy wchodziłem w temat o stulejce (wtedy nawet nie wiedziałem co to jest) - "a wejdę, pośmieje się z chorób penisa" :lol: . Jaki szok przeżyłem kiedy przeczytałem że problem dotyczy również mnie. W życiu bym się tego nie spodziewał. Co prawda widziałem że skórka nie schodzi, czasami zastanawiałem się co jest nie tak - jednak myślałem że wszystko przyjdzie z czasem.
Okazało się że mam stulejkę wg wikipedii niepełną. Z tym że to była stulejka naprawdę ''mocno'' niepełna. W stanie bez erekcyjnym potrafiłem odsłonić (zbyt duże słowo) kawałek żołędzi.
Po pierwszym szoku, stwierdziłem że kiedy skończę 18 lat, pójdę na zabieg. Powiedzenie rodzicom nie wchodziło nawet w grę. No cóż - tak mam w domu.
I tu poruszam istotę tego tematu: wszędzie czytałem - zabieg, zabieg, zabieg. Nie dawało mi to praktycznie żadnych szans na nadzieję. Wiązało się to z OGROMNYM obciążeniem psychicznym.
A ja mówię NIE! Nie od razu zabieg!
W końcu, mniej więcej dwa lata temu kiedy to miałem 16 lat, stwierdziłem że trzeba coś z tym zrobić. Rozważałem nawet powiedzenie rodzicom, lecz nadal nie wiedziałem jak to zrobić. Przejrzałem milion stron dotyczących stulejki. W końcu ujrzałem nadzieję. Ktoś gdzieś napisał że ciepła kąpiel i trenowanie napletka może naprawde pomóc.
Chwytając się brzytwy, od razu wskoczyłem pod prysznic i zacząłem trenować. Bez kitu - te kilka kluczowych dni chodziłem codziennie pod prysznic i stałem tam po 40 min, trenując się. Doszedłem mniej więcej do takiego stanu że pod prysznicem mogłem spokonie zdjąć napletek w spoczynku. W stanie erekcji też, ale już nie szło tak dobrze i powodowało ból. Dodatkową motywacją do ćwiczeń była również pewna dziewczyna z którą prawie byłem. Niestety przeżyłem zawód miłosny, i wszystkie ćwiczenia poszły się j*bać. Przestałem trenować.
Oczywiście podczas jakiś zabaw z małym czasami próbowałem go ćwiczyć, jednak to nie było tak intensywne jak kiedyś.
Problem (może nieco mniejszy) pozostawał więc dalej. Zdecydowałem się powiedzieć matce. Było trudno - powiedziałem jej przez smsa xD. Mama teoretycznie wyglądała na przejętą, jednak nie zrobiła nic w kierunku aby mi pomóc. Teraz wiem że wyszło mi to na dobre, ale to chyba była najgorsza rzecz ze strony matki jaką kiedykolwiek przeżyłem.
Wróciłem do ćwiczeń. Idąc spać, efekty naprawdę dawały nadzieje. Nadzieje studziły poranki, kiedy budziłem się z ranami (nie dużymi) i uwieraniem. Napletek schodził dość swobodnie jednak nieco z bólem i uciskiem.
Jednak trenowałem bardzo uparcie, aż w końcu doszedłem do bardzo przyzwoitej sytuacji kiedy to mogłem zdjąć napletek swobodnie zarówno w spoczynku jak i w erekcji.
Coś jednak cały czas mi przeszkadzało. Tym ''czymś'' było za krótkie wędzidełko. Tutaj podobno już nie było żadnych szans na rozciągnięcie. Ale uparłem się. Robiłem różne ćwiczenia pod wodą kiedy to ''szarpanymi'' ruchami zdejmowałem napletek tak aby obciążać wędzidełko. Pózniej smarowałem na noc wędzidełko oraz obszar który znajduje się bezpośrednio za wędzidełkiem - to też jest prawdopodobnie bardzo ważne. I co? Po jakimś czasie mogłem już ściągnąć napletek spory kawałek za żółądź a i wędzidełko nie pchało tak na dół w spoczynku. Wędzidełko da się rozciągnąć!.
Szczerze to uważam że wszystko da się zrobić. Nawet najgorszą stulejkę da sie moim zdaniem rozciągnąć, tylko potrzeba zaparcia. Nie można też się przejmować bólem (do umiaru oczywiście). Jestem teraz zdrowy. A gdybym wysłał Wam fotę te 4 lata temu - z pewnością odpowiedź byłaby jedna .
Z resztą pół roku temu przesłałem tu swoje fotki bo nie byłem pewien do końca czy wędzidełko jest na pewno prawidłowe. Każdy mówił że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Da się? Da. Nie decydujcie się od razu zabieg!
Przede wszystkim to brawa za taką stronę. Dzięki niej dowiedziałem się o moim problemie, i gdyby nie Wy to ojeju. Wolę nie myśleć.
O mej stulejce dowiedziałem się z innego forum w wieku 14 lat. Pamiętam że buszowalem po różnych stronach dotyczacych seksu (nie pornograficznych - czysto edukacyjnych). Do dziś pamiętam moją myśl kiedy wchodziłem w temat o stulejce (wtedy nawet nie wiedziałem co to jest) - "a wejdę, pośmieje się z chorób penisa" :lol: . Jaki szok przeżyłem kiedy przeczytałem że problem dotyczy również mnie. W życiu bym się tego nie spodziewał. Co prawda widziałem że skórka nie schodzi, czasami zastanawiałem się co jest nie tak - jednak myślałem że wszystko przyjdzie z czasem.
Okazało się że mam stulejkę wg wikipedii niepełną. Z tym że to była stulejka naprawdę ''mocno'' niepełna. W stanie bez erekcyjnym potrafiłem odsłonić (zbyt duże słowo) kawałek żołędzi.
Po pierwszym szoku, stwierdziłem że kiedy skończę 18 lat, pójdę na zabieg. Powiedzenie rodzicom nie wchodziło nawet w grę. No cóż - tak mam w domu.
I tu poruszam istotę tego tematu: wszędzie czytałem - zabieg, zabieg, zabieg. Nie dawało mi to praktycznie żadnych szans na nadzieję. Wiązało się to z OGROMNYM obciążeniem psychicznym.
A ja mówię NIE! Nie od razu zabieg!
W końcu, mniej więcej dwa lata temu kiedy to miałem 16 lat, stwierdziłem że trzeba coś z tym zrobić. Rozważałem nawet powiedzenie rodzicom, lecz nadal nie wiedziałem jak to zrobić. Przejrzałem milion stron dotyczących stulejki. W końcu ujrzałem nadzieję. Ktoś gdzieś napisał że ciepła kąpiel i trenowanie napletka może naprawde pomóc.
Chwytając się brzytwy, od razu wskoczyłem pod prysznic i zacząłem trenować. Bez kitu - te kilka kluczowych dni chodziłem codziennie pod prysznic i stałem tam po 40 min, trenując się. Doszedłem mniej więcej do takiego stanu że pod prysznicem mogłem spokonie zdjąć napletek w spoczynku. W stanie erekcji też, ale już nie szło tak dobrze i powodowało ból. Dodatkową motywacją do ćwiczeń była również pewna dziewczyna z którą prawie byłem. Niestety przeżyłem zawód miłosny, i wszystkie ćwiczenia poszły się j*bać. Przestałem trenować.
Oczywiście podczas jakiś zabaw z małym czasami próbowałem go ćwiczyć, jednak to nie było tak intensywne jak kiedyś.
Problem (może nieco mniejszy) pozostawał więc dalej. Zdecydowałem się powiedzieć matce. Było trudno - powiedziałem jej przez smsa xD. Mama teoretycznie wyglądała na przejętą, jednak nie zrobiła nic w kierunku aby mi pomóc. Teraz wiem że wyszło mi to na dobre, ale to chyba była najgorsza rzecz ze strony matki jaką kiedykolwiek przeżyłem.
Wróciłem do ćwiczeń. Idąc spać, efekty naprawdę dawały nadzieje. Nadzieje studziły poranki, kiedy budziłem się z ranami (nie dużymi) i uwieraniem. Napletek schodził dość swobodnie jednak nieco z bólem i uciskiem.
Jednak trenowałem bardzo uparcie, aż w końcu doszedłem do bardzo przyzwoitej sytuacji kiedy to mogłem zdjąć napletek swobodnie zarówno w spoczynku jak i w erekcji.
Coś jednak cały czas mi przeszkadzało. Tym ''czymś'' było za krótkie wędzidełko. Tutaj podobno już nie było żadnych szans na rozciągnięcie. Ale uparłem się. Robiłem różne ćwiczenia pod wodą kiedy to ''szarpanymi'' ruchami zdejmowałem napletek tak aby obciążać wędzidełko. Pózniej smarowałem na noc wędzidełko oraz obszar który znajduje się bezpośrednio za wędzidełkiem - to też jest prawdopodobnie bardzo ważne. I co? Po jakimś czasie mogłem już ściągnąć napletek spory kawałek za żółądź a i wędzidełko nie pchało tak na dół w spoczynku. Wędzidełko da się rozciągnąć!.
Szczerze to uważam że wszystko da się zrobić. Nawet najgorszą stulejkę da sie moim zdaniem rozciągnąć, tylko potrzeba zaparcia. Nie można też się przejmować bólem (do umiaru oczywiście). Jestem teraz zdrowy. A gdybym wysłał Wam fotę te 4 lata temu - z pewnością odpowiedź byłaby jedna .
Z resztą pół roku temu przesłałem tu swoje fotki bo nie byłem pewien do końca czy wędzidełko jest na pewno prawidłowe. Każdy mówił że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Da się? Da. Nie decydujcie się od razu zabieg!