Byłem dzisiaj u urologa na prywatnej wizycie. Wizyta kosztowała 70 złotych, ale opłacało się tyle zapłacić. Opłacało się dlatego, że poczekałem na lekarza 30 minut, wszedłem do gabinetu (bez rejestracji, po prostu przychodzisz i czekasz w kolejce), powiedziałem mu o co chodzi, popatrzył i zapytał się mnie co ja o tym sądzę przed tym zanim powiedział swoje. Powiedział, że jest to do zrobienia, nie trzeba żadnego obrzezania, tylko zwykła plastyka polegająca na poszerzeniu napletka i wydłużeniu wędzidełka. Powiedział mi jak zabieg będzie przebiegał. Rano na czczo do szpitala, robią mi badania, jak wyjdą w porządku to jeszcze przed obiadem będę miał przeprowadzany zabieg przy znieczuleniu miejscowym i popołudniu powrót do domu, a zabieg będzie wykonywał ten sam lekarz który mnie oglądał i w dodatku za darmo na NFZ
Termin zabiegu mógłbym mieć nawet w następnym tygodniu, ale mi nie pasuje więc dał mi wizytówkę i mam do niego zadzwonić i się umówić a umówię się prawdopodobnie na początek listopada. Za tą kilkuminutową wizytę zapłaciłbym nawet 200 złotych, bo jest tyle warta. Nachodziłem się jak głupi po tych wszystkich urologach i chirurgach, jak dzwoniłem i się pytałem czy mnie przyjmą bo nie mam 18 lat to mówili, że nie ma problemu, a jak przychodziłem to odsyłali mnie z kwitkiem albo nie widzieli żadnego problemu z moim napletkiem. Dzisiejsza wizyta była moją piątą, jakbym poszedł na początku prywatnie to miałbym już to dawno z głowy. Eh, nic, udało się i jestem szczęśliwy. To tyle ode mnie na razie, pozdrawiam