Witajcie, to mój pierwszy post na tym forum, ale śledzę je od dość dawna. To ono przekonało mnie, że trzeba coś zdziałać z moim problemem, tj. za krótkim wędzidełkiem.
Chciałem obrzezanie całkowite, jednak lekarz na jakiego trafiłem uparł się że należy wykonać przecięcie wędzidełka i to wystarczy. Zabieg refundowany z nfz, więc pomyślałem "ok, spróbujmy, najwyżej się poprawi ".
Lekarz nie był zbyt miły ani pomocny podczas pierwszej wizyty, jednak przed zabiegiem zadzwonili do mnie i podali konkrety i nazwisko lekarza, inne niż tego urologa który mnie przyjmował.
Na miejscu okazało się, ze to jednak ten sam będzie mnie operował, ale zdecydowałem się zostać, bo wiedziałem że jak wyjdę to szybko tam nie wrócę ;]
A teraz sedno sprawy - wszystko i wszyscy gotowi, odkażenie itp itd
Po podaniu znieczulenia miejscowego czuję trochę dziwne oklapnięcie penisa, ale cóż, (ok 5 ukłuć, 2 pierwsze na maxa bolały) czekamy z minutę i lekarz zaczyna ciąć...
Pierwsze cięcie, a ja zaczynam się drzeć!!! Ja pi******, ból niesamowity, czuję jak mnie tnie!
Doktor pyta czemu krzyczę? (wtf?!)
bo mnie ***** boli ? bo czuję cięcie?
"Pan to jakiś dziwny jest, na wszystkich jakoś działa..."
0_o
I dalej ciąć! A ja znowu, nawet mięsem rzuciłem parę razy chyba, na co on trochę odczekał i dokończył zabieg, mimo moich uwag że i tak mam czucie w penisie. Wykonał ok 5-6 cięć, kolejne po tamtych zabójczych też czułem, ale już słabiej, ale jednak!!
Fakt, że zakładanie szwów nie bolało, ale i tak czułem jak szyje...
Po zabiegu byłem jakiś taki otumaniony, pewnie coś w końcu zaskoczyło z tego znieczulenia, i nawet nie nawrzucałem lekarzowi za krojenie mnie praktycznie na żywca, a w myślach już planowałem dla niego tortury...
Całość zrobiona czysto, ale przy główce bardzo nierówno. Jak się zagoi i wybadam jak działa, zapewne wybiorę się prywatnie na obrzezanie całkowite. Jestem zadowolony z tego że zdecydowałem się na zabieg, ale gdybym wiedział że dr O. jest taki fajny, to bym zrezygnował z jego usług.
A teraz pytanie do Was - czy znieczulenie miejscowe to konieczne tortury czy miałem pecha ?
Chciałem obrzezanie całkowite, jednak lekarz na jakiego trafiłem uparł się że należy wykonać przecięcie wędzidełka i to wystarczy. Zabieg refundowany z nfz, więc pomyślałem "ok, spróbujmy, najwyżej się poprawi ".
Lekarz nie był zbyt miły ani pomocny podczas pierwszej wizyty, jednak przed zabiegiem zadzwonili do mnie i podali konkrety i nazwisko lekarza, inne niż tego urologa który mnie przyjmował.
Na miejscu okazało się, ze to jednak ten sam będzie mnie operował, ale zdecydowałem się zostać, bo wiedziałem że jak wyjdę to szybko tam nie wrócę ;]
A teraz sedno sprawy - wszystko i wszyscy gotowi, odkażenie itp itd
Po podaniu znieczulenia miejscowego czuję trochę dziwne oklapnięcie penisa, ale cóż, (ok 5 ukłuć, 2 pierwsze na maxa bolały) czekamy z minutę i lekarz zaczyna ciąć...
Pierwsze cięcie, a ja zaczynam się drzeć!!! Ja pi******, ból niesamowity, czuję jak mnie tnie!
Doktor pyta czemu krzyczę? (wtf?!)
bo mnie ***** boli ? bo czuję cięcie?
"Pan to jakiś dziwny jest, na wszystkich jakoś działa..."
0_o
I dalej ciąć! A ja znowu, nawet mięsem rzuciłem parę razy chyba, na co on trochę odczekał i dokończył zabieg, mimo moich uwag że i tak mam czucie w penisie. Wykonał ok 5-6 cięć, kolejne po tamtych zabójczych też czułem, ale już słabiej, ale jednak!!
Fakt, że zakładanie szwów nie bolało, ale i tak czułem jak szyje...
Po zabiegu byłem jakiś taki otumaniony, pewnie coś w końcu zaskoczyło z tego znieczulenia, i nawet nie nawrzucałem lekarzowi za krojenie mnie praktycznie na żywca, a w myślach już planowałem dla niego tortury...
Całość zrobiona czysto, ale przy główce bardzo nierówno. Jak się zagoi i wybadam jak działa, zapewne wybiorę się prywatnie na obrzezanie całkowite. Jestem zadowolony z tego że zdecydowałem się na zabieg, ale gdybym wiedział że dr O. jest taki fajny, to bym zrezygnował z jego usług.
A teraz pytanie do Was - czy znieczulenie miejscowe to konieczne tortury czy miałem pecha ?