Odkąd pamiętam miałem stulejkę. Zawsze gdy próbowałem ściągnąć napletek - za Chiny nie dało rady. Ostatnio miałem swój "pierwszy raz" i w czasie tego napletek nie schodził. Wróciłem do domu, położyłem się. Rano wstałem i poszedłem do łazienki. Coś mnie tknęło żeby spróbować ściągnąć napletek - pyk! - udało się, napletek cały zszedł. Nie czułem przy tym bólu, ucisku, nic. Jakbym nigdy nie miał stulejki. Od tamtej pory wszystko jest w porządku, jak u zdrowego faceta. Bardzo mnie to cieszy, ale ciekawi mnie jak to się właściwie stało. Czy ktoś wie jak to w ogóle możliwe?