Witam, 2h temu miałem zabieg plastyki, wszystko fajnie, ale... mam ból w momencie kiedy chce zdjąć napletek po prostu jest taki moment że aż ciary mnie przechodzą (ale nie przyjemne, tylko z bólu) z tego jakby "pocierania" między zółędziem a napletkiem (kiedy ten ma przejść), da się to zrobić na maxa przeciągajac szybko ale ból jest za każdym razem. Zdejmowanie napletka za każdym razem przy sikaniu wydaje się być po prostu KUREWSKO trudne i męczące. Lekarz mi gadał że normalnie jak chce sikać to zdejmuje napletek i sikam, i tyle. W necie zacząłem o tym czytać i wiele osób pisze żeby napletka nie ruszać odrazu po zabiegu tylko kilka dni po, co robić?! Mam oddawać mocz jak ze stulejką (w sensie bez ściągania napletka?). Czy musze się męczyc z tym zdejmowaniem za każdym razem? Lekarz dodał jeszcze ze tylko teraz jest tak ciasno, a z czasem się zrobi lżej, no ale... to jest za ciasno chyba.
Drugi problem, typ mi nic nie mówił o bliźnie ani o czymś żeby zakażenia nie było, po prostu mam czekać aż się zagoi, za 10 dni mam przyjechać na usuniecie reszty szwów jakby któraś została. Tak moze byc? Dodam ze na pierwszy rzut oka nawet nie widać żeby coś robione było (ale spokojnie, było na 100% bo jak mówiłem da sie na siłe napletek zdjąc) wcześniej nie było opcji.
Drugi problem, typ mi nic nie mówił o bliźnie ani o czymś żeby zakażenia nie było, po prostu mam czekać aż się zagoi, za 10 dni mam przyjechać na usuniecie reszty szwów jakby któraś została. Tak moze byc? Dodam ze na pierwszy rzut oka nawet nie widać żeby coś robione było (ale spokojnie, było na 100% bo jak mówiłem da sie na siłe napletek zdjąc) wcześniej nie było opcji.