Jestem 3 miesiące po zabiegu obrzezania. Wszystko w miare dobrze się goiło, szwy już dawno powychodziły, tym od strony wędzidełka w końcu pomagałem wychodzić, bo po prostu przeszkadzały, ale też bardzo ostrożnie, bo nie chciałem czegoś sobie zrobić. Natomiast całą resztę dookoła jedynie przemywałem, aby sie porozpuszczały same. Nigdy jednak za mocno nie naciągałem skóry, nawet się obawiałem, że za słabo przez to myje małego i będzie.. hmy "innej natury problem". Dopiero ostatnio odgarnałem mocniej skórke, tak żeby zobaczyć jak to tam wygląda i zobaczyłem że w dwóch miejscach, tak jakby kawałek tkanki było widać. W obu przypadkach, tak mniej wiecej 5mm wzdłuż miejsca szycia. Nie krwawi, ale jest bardzo czerwone - wygląda po prostu jak żywa tkanka.
Wydaje mi się, że tak nie powinno być? Czy to się jeszcze zagoi, czy może szwy nie do końca spełniły swoją rolę i trzeba się udać do lekarza doszyć to, albo wyciąć?
Wydaje mi się, że tak nie powinno być? Czy to się jeszcze zagoi, czy może szwy nie do końca spełniły swoją rolę i trzeba się udać do lekarza doszyć to, albo wyciąć?