Jako najbardziej świeży w znieczuleniach opiszę to po swojemu.
Jako wielki panikarz strasznie się bałem "naciągania" i badania nie mówiąc już o wbiciu igły. Po pierwsze zrobiłem błąd i ogoliłem się w ten sam dzień, a środek, najpierw odkażającym nakładany na uda, brzuch i okolice intymne rozgrzał mnie tak, że miałem ochotę wyć. Samo ukłucie pierwszej igły nie było tragiczne - naprawdę. Drugie i trzecie także nie bolało mocno, da się wytrzymać. A mówi Wam to człowiek, który boi się igły jak ognia. Nie czułem także rozpierania, takiego jak w przypadku znieczuleni zębów. Po prostu delikatne ścierpnięcie. U mnie zabieg trwał dość długo, ok 1 godziny (plastyka napletka) i po ok 40 minutach zacząłem czuć ból - więc otrzymałem dawkę kolejną znieczulenia. Niby nie bolało, ale do końca zabiegu czułem delikatnie wszystko, ale powtarzam, bardzo delikatnie (jak łaskotanie).
Po zbiegu i dużej dawce znieczulenia - zawroty głowy i czułem się 15 - 20 minut wczorajszy. Lekarz czuwał, żebym nie omdlał, ale wszystko potoczyło się ok.
Reasumując:
- ból był znośny przy samym znieczuleniu,
-szybko działa, a ja w tym czasie czytałem na smartfonie wiadomości.
Pozdrawiam