DLA TYCH CO MAJĄ STULEJKĘ.
Lat 30. 3 dzieci. Stulejka wrodzona - od zawsze (po tatusiu). Nie leczona nigdy. Napletek zsuwał się w ok. 30%.
Sex - dało się radę, skóra schodziła tyle, ile się dało i uważałem, że to wystarcza. Dziewczyna - zaakceptowała, wcześniejsze (różnie, jednej nie robiło różnicy, innej przeszkadzało)
Dzieci - dało radę, z sexem nie było problemu, ale:
Z prezerwatywą - żaden problem.
BEZ - musiał być lubrykant - inaczej mogło dojść do bolesnego zerwania napletka i wtedy nagle stajesz się mniejszy i jeszcze mniejszy i najmniejszy i...boli.
Myślę, stary chłop (30 lat) - po co mi to operować. Mogę żyć jak dawniej - spokojnie.
Styczeń 2017. Godzina 7 rano - ból PENISA przeszywał mnie tak, jakby ktoś wbijał igłę. Pierwsze dni - istne PIEKŁO. Po kilku dniach wizyta w POZ - lekarz stwierdza początkową fazę grzybicy.
ANTYBIOTYKI + MAŚCI. 2 tygodnie.
Po 2 tygodniach przeszło, ale wizyta iw PORADNI UROLOGICZNEJ była zaplanowana, więc poszedłem.
Doktor (mężczyzna) - traktuje jak kolega kolegę, stres minął. Wywiad 5 minut i badanie.
ZERO STRESU (A MYŚLAŁEM, ZE SIĘ NIE ROZBIORĘ, że ze stresu się stanie taki mały...)
KOZETKA. Leże z gaciami w dole, PENIS spokojnie leży pod brzuchem. Lekarz myje ręce, "bawi" się napletkiem po czym swoim sposobem ściągą skórę do dołu. W spoczynku da radę, we wzwodzie - NIGDY.
I TU PRZEŻYŁEM PIERWSZY SZOK. CZYTAJCIE UWAŻNIE.
Zawsze się myłem - 2 razy dziennie prysznic + minimum 2 razy bidet i mycie penisa. Odciągałem skórę ile się dało (30%) i myłem żelem dla mężczyzn !!!!!!!!!!!!!!!! Uważałem, że to wszystko jest wystarczające.
ALE POD NAPLETKIEM, OD SPODU - Z TYLU WĘDZIDEŁKA - był CZOP MASTKI - resztki spermy, nazwijmy rzeczy po imieniu - BRUDU, którego nigdy nie byłem w stanie zlokalizować i umyć. Mimo mojego pedantycznego trybu życia - był tam syf.
TEGO BYŁO ZA WIELE. Przeraziłem się nie SAM SOBĄ, ale że dziewczynie, matce moich dzieci, serwuję taki syf.
Nie minęło 7 dni i o 8 rano umówiłem się na ZABIEG PLASTYKI NAPLETKA.
Jako, że częściowo schodził, nie było problemu - aby zastosować plastykę.
STRES - od rana na MELISIE. O 7 rano wyjechałem.
7:30 - dojechałem pod przychodnię.
7:31 na maszynie do ważenie - jest pomiar ciśnienia, za 2 zl wychodzi 190 x 105, PULS 139
7:35 - Piję wodę i uspokajam się, oddychając przez NOS, zaczerpuję powietrza
7:55 - lekarz, jak kolega kolegę woła, wita się, każe się uspokoić i mówi (oryginale słowa) Nie bój się kurw*, duży jesteś, jak będziesz pajacował to Cię opierdo***. STRES MINĄŁ - poczułem się nagle lepiej.
8;15 Spodnie i majty w dół. Leżę na łóżko, "mały" okryty specjalnym "kocem" z dziurką.
8:16 - Opiernicz od lekarza, że wygoliłem się rano, a nie dzień wcześniej,
8:18 ODKAŻANIE PENISA płynem, dzięki "goleniu w ten sam dzień" boli, jakby na ranę wylać spirytus
8:20 - WIDZĘ IGŁĘ. lekarz delikatniutko wbija w penisa. BÓL JAK DLA MNIE (A JESTEM PANIKARZ) LEKKI, MNIEJ BOLAŁO JAKO ZNIECZULENIE U DENTYSTY.
8:23 NIE CZUJĘ ŻADNEGO ROZPIERANIA, CIERPNIĘCIA. KOMPLETNIE NIC. PO CHWILI 2 ZASTRZYK. NIC NIE BOLI.
8:25 - SKALPEL, NOŻYCZKI, UROLOG ZACZYNA "ZABAWĘ"
8: 45 - "ZABAWA TRW NADAL" - LEKARZ ZAGADUJE, ROZŚMIESZA, JA CZYTAM WIADOMOŚCI NA TELEFONIE W INTERNECIE NIE PATRZĘ
8: 55 - PRZY CIĘCIU - AŻ PODSKOCZĘ, BÓL WZRASTA, CZUJĘ KAŻDE CIĘCIE, PRZEJŚCIE IGŁY,
8:56 - UROLOG APLIKUJE KOLEJNĄ DAWKĘ ZNIECZULENIA
8:57 - BÓL MIJA, WRACAMY DO ZABIEGU (PRAWDOPODOBNIE MÓJ WZROST 206 CM I WAGA - SPOWODOWAŁY, ŻE ZNIECZULENIE SZYBCIEJ PRZESTAŁO DZIAŁAĆ - INNYM SIĘ NIGDY TO NIE ZDARZYŁO.
9:10 - LEKARZ ZAKŁADA OPATRUNEK, OWIJA PENISA DOKŁADNIE
9:20 - PRÓBA WSTANIA ZE STOŁU - ZAWROTY W GŁOWIE JAK NA KACU, ALE Z POMOCĄ LEKARZA UBIERAM SIĘ I SIADAM.
9:25 - ZALECENIA - ANTYBIOTYK + MAŚCI + OCTANISEPT ITP.
9:30 WRACAM SAM !!!!!!!!!!!!! SAMOCHODEM DO DOMU.
14 - NIE BOLI, A PODOBNO MIAŁO BOLEĆ. DELIKATNIE PODSZCZYPUJE, NAJWIĘCEJ PO SIKANIU, DEZYNFEKCJA RANY OCTANISEPTEM I TAK KILKA RAZY DZIENNIE.
3:00 NOC - WZWÓD - BÓL SIĘ NASILA I WZWÓD MIJA
8:00 - NAPLETEK PODCZAS KOLEJNEGO NIEUDANEGO WZWODU - NASUWA SIĘ.
8:05 - TELEFON DO LEKARZ - JEST OK. TAK MA BYĆ.
I TERAZ ZACZYNA SIĘ.
NIE MOGŁEM NAWET PO TYGODNIU ŚCIĄGAĆ NAPLETKA, WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE UMRĘ Z BÓLU.
WIZYTA ZNOWU:
LEKARZ PRZEPISUJE MAŚĆ ZE STERYDEM - 2 TYGODNIE STOSOWANIA I ĆWICZENI - NAPLETEK DZIAŁA.
WSZYSTKO SIĘ ŁADNIE ZAGOIŁO, PROCES GOJENIA TRWAŁ 6 DNI (POWRÓT DO PRACY) A PO MIESIĄCU ODPADŁ OSTATNI SZEW
DZIŚ:
- MINA DZIEWCZYNY - BEZCENNA,
- CZYSTOŚĆ PENISA - IDEALNA.
- NAPLETEK DZIAŁA, PRZY WZWODZIE SAM SCHODZI BEZ PROBLEMU.
KONIEC:
NIE CZEKAJCIE CHŁOPY - POD FAŁDĄ SKÓRY MACIE STRASZNY BRUD, ZROZUMCIE TO, NIGDY BEZ ŚCIĄGNIĘCI NIE DA SIĘ TEGO UMYĆ. Z TEGO DO GRZYBICY BLISKO, POTEM ZAPALENIE PĘCHERZ NIE MÓWIĄC JUŻ O INNYCH GORSZYCH SYFACH.
A PRZYJEMNOŚĆ Z SEXU - BEZ PORÓWNANIA. PRZECIEŻ RECEPTORY ZNAJDUJĄ SIĘ NA 'GLÓWCE" A NIE NA SKÓRZE.
NIE ZASTANAWIAJCIE SIĘ NIGDY - TO JEST WASZ OBOWIĄZEK.
CHWILA BÓLU I POTEM LAT PIĘKNEGO 'WACUSIA"
NIE WSTYDŹCIE SIĘ, ŻE MACIE 18, 20 CZY 35 LAT. LEKARZ JAK LEKARZ - WIDZIAŁ JUŻ WSZYSTKO.
Lat 30. 3 dzieci. Stulejka wrodzona - od zawsze (po tatusiu). Nie leczona nigdy. Napletek zsuwał się w ok. 30%.
Sex - dało się radę, skóra schodziła tyle, ile się dało i uważałem, że to wystarcza. Dziewczyna - zaakceptowała, wcześniejsze (różnie, jednej nie robiło różnicy, innej przeszkadzało)
Dzieci - dało radę, z sexem nie było problemu, ale:
Z prezerwatywą - żaden problem.
BEZ - musiał być lubrykant - inaczej mogło dojść do bolesnego zerwania napletka i wtedy nagle stajesz się mniejszy i jeszcze mniejszy i najmniejszy i...boli.
Myślę, stary chłop (30 lat) - po co mi to operować. Mogę żyć jak dawniej - spokojnie.
Styczeń 2017. Godzina 7 rano - ból PENISA przeszywał mnie tak, jakby ktoś wbijał igłę. Pierwsze dni - istne PIEKŁO. Po kilku dniach wizyta w POZ - lekarz stwierdza początkową fazę grzybicy.
ANTYBIOTYKI + MAŚCI. 2 tygodnie.
Po 2 tygodniach przeszło, ale wizyta iw PORADNI UROLOGICZNEJ była zaplanowana, więc poszedłem.
Doktor (mężczyzna) - traktuje jak kolega kolegę, stres minął. Wywiad 5 minut i badanie.
ZERO STRESU (A MYŚLAŁEM, ZE SIĘ NIE ROZBIORĘ, że ze stresu się stanie taki mały...)
KOZETKA. Leże z gaciami w dole, PENIS spokojnie leży pod brzuchem. Lekarz myje ręce, "bawi" się napletkiem po czym swoim sposobem ściągą skórę do dołu. W spoczynku da radę, we wzwodzie - NIGDY.
I TU PRZEŻYŁEM PIERWSZY SZOK. CZYTAJCIE UWAŻNIE.
Zawsze się myłem - 2 razy dziennie prysznic + minimum 2 razy bidet i mycie penisa. Odciągałem skórę ile się dało (30%) i myłem żelem dla mężczyzn !!!!!!!!!!!!!!!! Uważałem, że to wszystko jest wystarczające.
ALE POD NAPLETKIEM, OD SPODU - Z TYLU WĘDZIDEŁKA - był CZOP MASTKI - resztki spermy, nazwijmy rzeczy po imieniu - BRUDU, którego nigdy nie byłem w stanie zlokalizować i umyć. Mimo mojego pedantycznego trybu życia - był tam syf.
TEGO BYŁO ZA WIELE. Przeraziłem się nie SAM SOBĄ, ale że dziewczynie, matce moich dzieci, serwuję taki syf.
Nie minęło 7 dni i o 8 rano umówiłem się na ZABIEG PLASTYKI NAPLETKA.
Jako, że częściowo schodził, nie było problemu - aby zastosować plastykę.
STRES - od rana na MELISIE. O 7 rano wyjechałem.
7:30 - dojechałem pod przychodnię.
7:31 na maszynie do ważenie - jest pomiar ciśnienia, za 2 zl wychodzi 190 x 105, PULS 139
7:35 - Piję wodę i uspokajam się, oddychając przez NOS, zaczerpuję powietrza
7:55 - lekarz, jak kolega kolegę woła, wita się, każe się uspokoić i mówi (oryginale słowa) Nie bój się kurw*, duży jesteś, jak będziesz pajacował to Cię opierdo***. STRES MINĄŁ - poczułem się nagle lepiej.
8;15 Spodnie i majty w dół. Leżę na łóżko, "mały" okryty specjalnym "kocem" z dziurką.
8:16 - Opiernicz od lekarza, że wygoliłem się rano, a nie dzień wcześniej,
8:18 ODKAŻANIE PENISA płynem, dzięki "goleniu w ten sam dzień" boli, jakby na ranę wylać spirytus
8:20 - WIDZĘ IGŁĘ. lekarz delikatniutko wbija w penisa. BÓL JAK DLA MNIE (A JESTEM PANIKARZ) LEKKI, MNIEJ BOLAŁO JAKO ZNIECZULENIE U DENTYSTY.
8:23 NIE CZUJĘ ŻADNEGO ROZPIERANIA, CIERPNIĘCIA. KOMPLETNIE NIC. PO CHWILI 2 ZASTRZYK. NIC NIE BOLI.
8:25 - SKALPEL, NOŻYCZKI, UROLOG ZACZYNA "ZABAWĘ"
8: 45 - "ZABAWA TRW NADAL" - LEKARZ ZAGADUJE, ROZŚMIESZA, JA CZYTAM WIADOMOŚCI NA TELEFONIE W INTERNECIE NIE PATRZĘ
8: 55 - PRZY CIĘCIU - AŻ PODSKOCZĘ, BÓL WZRASTA, CZUJĘ KAŻDE CIĘCIE, PRZEJŚCIE IGŁY,
8:56 - UROLOG APLIKUJE KOLEJNĄ DAWKĘ ZNIECZULENIA
8:57 - BÓL MIJA, WRACAMY DO ZABIEGU (PRAWDOPODOBNIE MÓJ WZROST 206 CM I WAGA - SPOWODOWAŁY, ŻE ZNIECZULENIE SZYBCIEJ PRZESTAŁO DZIAŁAĆ - INNYM SIĘ NIGDY TO NIE ZDARZYŁO.
9:10 - LEKARZ ZAKŁADA OPATRUNEK, OWIJA PENISA DOKŁADNIE
9:20 - PRÓBA WSTANIA ZE STOŁU - ZAWROTY W GŁOWIE JAK NA KACU, ALE Z POMOCĄ LEKARZA UBIERAM SIĘ I SIADAM.
9:25 - ZALECENIA - ANTYBIOTYK + MAŚCI + OCTANISEPT ITP.
9:30 WRACAM SAM !!!!!!!!!!!!! SAMOCHODEM DO DOMU.
14 - NIE BOLI, A PODOBNO MIAŁO BOLEĆ. DELIKATNIE PODSZCZYPUJE, NAJWIĘCEJ PO SIKANIU, DEZYNFEKCJA RANY OCTANISEPTEM I TAK KILKA RAZY DZIENNIE.
3:00 NOC - WZWÓD - BÓL SIĘ NASILA I WZWÓD MIJA
8:00 - NAPLETEK PODCZAS KOLEJNEGO NIEUDANEGO WZWODU - NASUWA SIĘ.
8:05 - TELEFON DO LEKARZ - JEST OK. TAK MA BYĆ.
I TERAZ ZACZYNA SIĘ.
NIE MOGŁEM NAWET PO TYGODNIU ŚCIĄGAĆ NAPLETKA, WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE UMRĘ Z BÓLU.
WIZYTA ZNOWU:
LEKARZ PRZEPISUJE MAŚĆ ZE STERYDEM - 2 TYGODNIE STOSOWANIA I ĆWICZENI - NAPLETEK DZIAŁA.
WSZYSTKO SIĘ ŁADNIE ZAGOIŁO, PROCES GOJENIA TRWAŁ 6 DNI (POWRÓT DO PRACY) A PO MIESIĄCU ODPADŁ OSTATNI SZEW
DZIŚ:
- MINA DZIEWCZYNY - BEZCENNA,
- CZYSTOŚĆ PENISA - IDEALNA.
- NAPLETEK DZIAŁA, PRZY WZWODZIE SAM SCHODZI BEZ PROBLEMU.
KONIEC:
NIE CZEKAJCIE CHŁOPY - POD FAŁDĄ SKÓRY MACIE STRASZNY BRUD, ZROZUMCIE TO, NIGDY BEZ ŚCIĄGNIĘCI NIE DA SIĘ TEGO UMYĆ. Z TEGO DO GRZYBICY BLISKO, POTEM ZAPALENIE PĘCHERZ NIE MÓWIĄC JUŻ O INNYCH GORSZYCH SYFACH.
A PRZYJEMNOŚĆ Z SEXU - BEZ PORÓWNANIA. PRZECIEŻ RECEPTORY ZNAJDUJĄ SIĘ NA 'GLÓWCE" A NIE NA SKÓRZE.
NIE ZASTANAWIAJCIE SIĘ NIGDY - TO JEST WASZ OBOWIĄZEK.
CHWILA BÓLU I POTEM LAT PIĘKNEGO 'WACUSIA"
NIE WSTYDŹCIE SIĘ, ŻE MACIE 18, 20 CZY 35 LAT. LEKARZ JAK LEKARZ - WIDZIAŁ JUŻ WSZYSTKO.