Witajcie!
Wczoraj (patrząc jednak, że jest już po 12 w nocy, powinienem dodać do wyrazu "wczoraj" przedrostek: "przed" ) miałem zabieg - obrzezanie całkowite - moja stulejka na szczęście nie pozostawiła mi wyboru - tak, NA SZCZĘŚCIE, gdyż na początku, kiedy jeszcze nie wiedziałem jak zostanie usunięta, miałem bardzo duży dylemat, czy plastyka, czy obrzezanie, czy high & tight, czy low and loose itd. Cieszę się, że już mam to za sobą, teraz tylko czekam na zdjęcie szwów
Muszę jednak przyznać, że nie było łatwo, ale nie będę się tutaj rozpisywał na ten temat, bo było podobnie jak w Waszych przypadkach: obawy->pokonanie strachu->zabieg->... Jednak tutaj może być nieco inaczej... Czasami po zabiegu samopoczucie lekko mi się pogarszało, prawdę mówiąc nie wiem czemu, ogólnie cieszę się, że już jestem po, ale chyba jednak sam fakt, że nie byłem od razu "idealny" jest jednak pewnym ciosem... Być może było to spowodowane także tym, że
zobaczyłem swoje przyrodzenie całe pociachane i we krwi oddając mocz, co prawie powaliło mnie na glebę (jednak dałem radę dokończyć siusiu i powiedzieć pielęgniarkom, że kiepsko się czuję ), a może, to, że po operacji, kiedy miałem pierwszy raz zmieniany opatrunek, jedna z pielęgniarek całkowicie spartoliła robotę i nie przykryła mi wszystkich szwów, co zaowocowało w nieprzespaną noc i pościel całą we krwi... Na szczęście dziewczyna cały czas mnie wspiera i już prawie wyszedłem z tego (hmm) kompleksu(?)
Tutaj nasuwa mi się pytanie: czy Wy także odczuwaliście pewien psychiczny dyskomfort związany z zabiegiem?
W zaleceniach na wypisie ze szpitala mam napisane:
higiena okolicy krocza (co jest chyba oczywiste )
Oxycort spray miejscowo po umyciu (i teraz pytanie: Czym to myć? Czy mydło nie będzie zbyt drażniące?)
dodatkowo przepisał mi Octanisept
Czy dodatkowo radzicie mi robić coś jeszcze?
Jeszcze odnośnie opatrunków - kupiłem już gaziki i plastry, jednak zastanawiam się czy nie lepiej jeżeli będę chodził codziennie do lekarza by zmieniał mi opatrunek? A jeżeli nie, to jak często go zmieniać? Czy jeden raz dziennie wystarczy? (dodam, że załatwiam się na siedząco, co umożliwia mi pozostawienie opatrunku w czystości )
No i za 14 dni mam zgłosić się na zdjęcie szwów (nie/stety są rozpuszczalne, czytając wiele wątków na waszym forum nie znalazłem chyba żadnego, w którym byście je zachwalali, no ale nic już nie poradzę )
Hmm, prawdę mówiąc miałem w planie napisać tutaj wiele więcej pytań, na które nie znalazłem odpowiedzi na forum, jednak czekając na maila aktywującego konto... Zapomniałem :/ No cóż, bywa i tak. Jeżeli coś mi się przypomni, napiszę.
----Edit---
Zapomniałem dodać (może niektórych to interesuje):
Na zabieg czekałem prawie rok, ale za to był bezpłatny, w szpitalu w Kościerzynie, planowany był na 8 stycznia, jednak w związku z przedłużeniem się zabiegu poprzedzającego mój, odbył się 9. Trwał ok godziny (miałem naprawdę konkretną stulejkę - lekarze przeprowadzający zabieg uklasyfikowali mnie na 2 miejscu w swoim "rankingu" ) na szczęście wszystko przebiegło bez problemów.
Tymczasem pozdrawiam!
Ciaoo
Wczoraj (patrząc jednak, że jest już po 12 w nocy, powinienem dodać do wyrazu "wczoraj" przedrostek: "przed" ) miałem zabieg - obrzezanie całkowite - moja stulejka na szczęście nie pozostawiła mi wyboru - tak, NA SZCZĘŚCIE, gdyż na początku, kiedy jeszcze nie wiedziałem jak zostanie usunięta, miałem bardzo duży dylemat, czy plastyka, czy obrzezanie, czy high & tight, czy low and loose itd. Cieszę się, że już mam to za sobą, teraz tylko czekam na zdjęcie szwów
Muszę jednak przyznać, że nie było łatwo, ale nie będę się tutaj rozpisywał na ten temat, bo było podobnie jak w Waszych przypadkach: obawy->pokonanie strachu->zabieg->... Jednak tutaj może być nieco inaczej... Czasami po zabiegu samopoczucie lekko mi się pogarszało, prawdę mówiąc nie wiem czemu, ogólnie cieszę się, że już jestem po, ale chyba jednak sam fakt, że nie byłem od razu "idealny" jest jednak pewnym ciosem... Być może było to spowodowane także tym, że
zobaczyłem swoje przyrodzenie całe pociachane i we krwi oddając mocz, co prawie powaliło mnie na glebę (jednak dałem radę dokończyć siusiu i powiedzieć pielęgniarkom, że kiepsko się czuję ), a może, to, że po operacji, kiedy miałem pierwszy raz zmieniany opatrunek, jedna z pielęgniarek całkowicie spartoliła robotę i nie przykryła mi wszystkich szwów, co zaowocowało w nieprzespaną noc i pościel całą we krwi... Na szczęście dziewczyna cały czas mnie wspiera i już prawie wyszedłem z tego (hmm) kompleksu(?)
Tutaj nasuwa mi się pytanie: czy Wy także odczuwaliście pewien psychiczny dyskomfort związany z zabiegiem?
W zaleceniach na wypisie ze szpitala mam napisane:
higiena okolicy krocza (co jest chyba oczywiste )
Oxycort spray miejscowo po umyciu (i teraz pytanie: Czym to myć? Czy mydło nie będzie zbyt drażniące?)
dodatkowo przepisał mi Octanisept
Czy dodatkowo radzicie mi robić coś jeszcze?
Jeszcze odnośnie opatrunków - kupiłem już gaziki i plastry, jednak zastanawiam się czy nie lepiej jeżeli będę chodził codziennie do lekarza by zmieniał mi opatrunek? A jeżeli nie, to jak często go zmieniać? Czy jeden raz dziennie wystarczy? (dodam, że załatwiam się na siedząco, co umożliwia mi pozostawienie opatrunku w czystości )
No i za 14 dni mam zgłosić się na zdjęcie szwów (nie/stety są rozpuszczalne, czytając wiele wątków na waszym forum nie znalazłem chyba żadnego, w którym byście je zachwalali, no ale nic już nie poradzę )
Hmm, prawdę mówiąc miałem w planie napisać tutaj wiele więcej pytań, na które nie znalazłem odpowiedzi na forum, jednak czekając na maila aktywującego konto... Zapomniałem :/ No cóż, bywa i tak. Jeżeli coś mi się przypomni, napiszę.
----Edit---
Zapomniałem dodać (może niektórych to interesuje):
Na zabieg czekałem prawie rok, ale za to był bezpłatny, w szpitalu w Kościerzynie, planowany był na 8 stycznia, jednak w związku z przedłużeniem się zabiegu poprzedzającego mój, odbył się 9. Trwał ok godziny (miałem naprawdę konkretną stulejkę - lekarze przeprowadzający zabieg uklasyfikowali mnie na 2 miejscu w swoim "rankingu" ) na szczęście wszystko przebiegło bez problemów.
Tymczasem pozdrawiam!
Ciaoo