Witam!
Mam 29 lat i zmagam się się z zaburzeniami erekcji od około 11 lat. Moje ED zaczęło się w wieku około 18 lat i początkowo objawiało się tym, że czasami podczas stosunku nie byłem w 100% twardy ale zdarzało się to wtedy jeszcze sporadycznie. Był to okres liceum gdzie dość mocno ekspermentowałem z używkami. W zasadzie marihuanę paliłem codziennie, nawet po pare razy dziennie, prawie w każdy weekend piłem alkohol, często do urwanego filmu oraz nierzadko zdarzało mi się też zażywać narkotyki takie jak mefedron, amfetamina oraz inne pochodne z grupy stymulantów. Kiedy zauważyłem, że z moją erekcję jest naprawdę źle, zacząłem powoli odstawiać narkotyki. Zacząłem brać sildenafil, który automatycznie rozwiązał moje problemy. Początkowo nawet 25 mg sildenafilu dawało mi niesamowicie twardą erekcję i taki performance jakiego nawet nie miałem przed moim ED. Narkotyków praktycznie już nie zażywałem, marihuanę paliłem sporadycznie albo wgl ale dalej nie zauważyłem poprawy jeśli chodzi o moją erekcje.
Przez kolejne lata odwiedziłem wielu lekarzy, zrobiłem szereg badań i wszystko wydawało się być w porządku. Większość lekarzy mówiło, że to raczej coś na tle psychogennym. Przez pare kolejnych lat udawało mi się jeszcze uprawiać sex bez sildenafilu albo czasami się wspomagać małymi dawkami. Z czasem jednak coraz bardziej stałem się zależny od sildenafilu i dawki też zaczęły stopniowo wzrastać (mimo to, że już nie zażywałem narkotyków a alkohol starałem się pić rozsądnie). Po czasie poranne, nocne i spontaniczne erekcje przestały występować a na ten moment nie mam ich wgl od bardzo dawna. Problemy z erekcją są podczas seksu oraz masturbacji. W zasadzie bez leków nie jestem w stanie nawet mechanicznie sam się doprowadzić do solidnej erekcji (może max 60%, która momentalnie opada bez stymulacji)
Od paru lat widzę drastyczny spadek w działaniu sildenafilu do tego stopnia, że często nawet po zażyciu go mam problemy żeby osiągnąć erekcje. Doszło do tego że zacząłem mocno przekraczać maksymalne dawki i często mieszać z innymi lekami np. typu tadalafil. Po paru latach pojawiły się też problemy z oddawaniem moczu takie jak: osłabiony strumień, problem z oddaniem moczu oraz częstomocz. W swoim życiu miałem dużo partnerek seksualnych i ten problem pojawiał się się z większością z nich. Z reguły pierwsza inicjacja z nową partnerką seksualną była najgorsza bo dochodził czynnik psychologiczny tak zwany "performance anxiety" + często mieszałem leki z alkoholem ale na ten moment nawet ze stałą partnerką na trzeźwo mój penis działa bardzo różnie. W zasadzie to leki zaczęły działać bardzo różnie, czasami 10 mg tadalafilu daje mi dość ok efekt a czasami nawet jak wezmę 40 mg to mam słaby efekt. Zauważyłem znaczący spadek działania w ostatnim roku. Codziennie czuje jak bym miał pustkę w kroczu albo wgl nie miał penisa. Jak go dotykam to zawsze jest zwiotczały i miękki dopóki nie przyjmę leków. Przy utrzymania erekcji pomaga mi napianie Keglów z całej siły.
Warto zaznaczyć że jestem bardzo aktywną osobą - trenuje sporo na siłowni oraz uprawiam inne sporty, jem zdrowo, śpię dużo oraz nie mam dużo stresu przez pracę. Nie palę, pije z reguły tylko w weekendy ale staram się teraz nawet rzadziej.
Zażywam codziennie suplementy : l-arginina, l-citrulina, cynk, żeń-szeń koreański czerwony, Tribulus, Maca, Omega-3-6-9, L-Dopa, Selen
Badania jakie dotychczas zrobiłem:
- testy hormonalne/morfologia/glukoza (wielokrotnie i zawsze ok)
- USG Dopplera (wynik bardzo dobry)
- MRI - głowy, kręgosłupa, miednicy mniejszej (wszystko ok)
- USG jąder (ok)
- USG układu moczowego (ok)
- posiew nasienia/moczu (ok ale trochę powolne plemniki)
- Badanie neurologiczne Odruch Opruszkowo-Jamisty (ok)
- Badanie przerostu prostaty (ok)
- Badania kardiologiczne (wszystko ok)
Wykonałem zabiegi:
- PRP P-Shot (nie zauważyłem żadnej poprawy)
- PRP P-Shot z dodatkiem komórek macierzystych (nie zauważyłem żadnej poprawy)
- Terapie LSWT 6 sesji (nie zauważyłem żadnej poprawy)
Czy powodem moich zaburzeń erekcji mogą być uszkodzone nerwy/naczynia krwionośne przez narkotyki ? Z tego co czytałem w internecie to jest to teoretycznie możliwe ale nie ma też dużo badań/literatury na ten temat. Nie znam badań, które mogłoby to wykryć i żaden lekarz z którym rozmawiałem też nie. Jeden lekarz mi powiedział, że nawet jakby coś tam zostałoby stwierdzone to i tak na ten moment nic nie można z tym zrobić. Wiem, że skutki są na pewno poważniejsze u długotrwałych narkomanów bądź alkoholików. Jedyna substancja jaką nałogowo zażywałem to marihuana ale czy marihuana mogła wywołać aż takie spustoszenie w moim organiźmie ? Znam pełno osób, które palą od bardzo dawna i nigdy nie miały takich problemów. Dodatkowo znam pełno osób co ogólnie mają bogatszą historie zażywania substancji psychoaktywnych i nikt z nich nie miał trwałych zaburzeń erekcji. Od wielu lat też stronie od takich rzeczy a z reguły narkotyki bądź alkohol wywołują tymczasowe ED, które mijają po jakimś czasie. Czy jest szansa, że moje zaburzenia erekcji to coś wgl nie powiązanego z moją wcześniejszą historią zażywania ? Czy może to być coś genetycznego ? Albo może rzeczywiście akurat tak się złożyło że w moim organiźmie doszło do uszkodzenia przewodnictwa nerwowego bądź czegokolwiek co upośledza moją hydraulikę.
Co mogę jeszcze zrobić ? Mam wrażenie, że zbliżam się już coraz bliżej do całkowitej impotencji kiedy to leki przestaną działać. Kolejny etap to zastrzyki bądź implant prącia. Bardzo chciałbym tego uniknąć albo przynajmniej przesunąć to w czasie tak późno jak to tylko możliwe ale też staram się być w tym wszystkim pragmatyczny. Codziennie śledzę anglojęzyczne materiały w internecie żeby zobaczyć czy zbliża się rewolucja w leczeniu ED ale chyba próżno czekać na jakiś przełom z dnia na dzień.
Dziękuję za każdą pomoc!
Mam 29 lat i zmagam się się z zaburzeniami erekcji od około 11 lat. Moje ED zaczęło się w wieku około 18 lat i początkowo objawiało się tym, że czasami podczas stosunku nie byłem w 100% twardy ale zdarzało się to wtedy jeszcze sporadycznie. Był to okres liceum gdzie dość mocno ekspermentowałem z używkami. W zasadzie marihuanę paliłem codziennie, nawet po pare razy dziennie, prawie w każdy weekend piłem alkohol, często do urwanego filmu oraz nierzadko zdarzało mi się też zażywać narkotyki takie jak mefedron, amfetamina oraz inne pochodne z grupy stymulantów. Kiedy zauważyłem, że z moją erekcję jest naprawdę źle, zacząłem powoli odstawiać narkotyki. Zacząłem brać sildenafil, który automatycznie rozwiązał moje problemy. Początkowo nawet 25 mg sildenafilu dawało mi niesamowicie twardą erekcję i taki performance jakiego nawet nie miałem przed moim ED. Narkotyków praktycznie już nie zażywałem, marihuanę paliłem sporadycznie albo wgl ale dalej nie zauważyłem poprawy jeśli chodzi o moją erekcje.
Przez kolejne lata odwiedziłem wielu lekarzy, zrobiłem szereg badań i wszystko wydawało się być w porządku. Większość lekarzy mówiło, że to raczej coś na tle psychogennym. Przez pare kolejnych lat udawało mi się jeszcze uprawiać sex bez sildenafilu albo czasami się wspomagać małymi dawkami. Z czasem jednak coraz bardziej stałem się zależny od sildenafilu i dawki też zaczęły stopniowo wzrastać (mimo to, że już nie zażywałem narkotyków a alkohol starałem się pić rozsądnie). Po czasie poranne, nocne i spontaniczne erekcje przestały występować a na ten moment nie mam ich wgl od bardzo dawna. Problemy z erekcją są podczas seksu oraz masturbacji. W zasadzie bez leków nie jestem w stanie nawet mechanicznie sam się doprowadzić do solidnej erekcji (może max 60%, która momentalnie opada bez stymulacji)
Od paru lat widzę drastyczny spadek w działaniu sildenafilu do tego stopnia, że często nawet po zażyciu go mam problemy żeby osiągnąć erekcje. Doszło do tego że zacząłem mocno przekraczać maksymalne dawki i często mieszać z innymi lekami np. typu tadalafil. Po paru latach pojawiły się też problemy z oddawaniem moczu takie jak: osłabiony strumień, problem z oddaniem moczu oraz częstomocz. W swoim życiu miałem dużo partnerek seksualnych i ten problem pojawiał się się z większością z nich. Z reguły pierwsza inicjacja z nową partnerką seksualną była najgorsza bo dochodził czynnik psychologiczny tak zwany "performance anxiety" + często mieszałem leki z alkoholem ale na ten moment nawet ze stałą partnerką na trzeźwo mój penis działa bardzo różnie. W zasadzie to leki zaczęły działać bardzo różnie, czasami 10 mg tadalafilu daje mi dość ok efekt a czasami nawet jak wezmę 40 mg to mam słaby efekt. Zauważyłem znaczący spadek działania w ostatnim roku. Codziennie czuje jak bym miał pustkę w kroczu albo wgl nie miał penisa. Jak go dotykam to zawsze jest zwiotczały i miękki dopóki nie przyjmę leków. Przy utrzymania erekcji pomaga mi napianie Keglów z całej siły.
Warto zaznaczyć że jestem bardzo aktywną osobą - trenuje sporo na siłowni oraz uprawiam inne sporty, jem zdrowo, śpię dużo oraz nie mam dużo stresu przez pracę. Nie palę, pije z reguły tylko w weekendy ale staram się teraz nawet rzadziej.
Zażywam codziennie suplementy : l-arginina, l-citrulina, cynk, żeń-szeń koreański czerwony, Tribulus, Maca, Omega-3-6-9, L-Dopa, Selen
Badania jakie dotychczas zrobiłem:
- testy hormonalne/morfologia/glukoza (wielokrotnie i zawsze ok)
- USG Dopplera (wynik bardzo dobry)
- MRI - głowy, kręgosłupa, miednicy mniejszej (wszystko ok)
- USG jąder (ok)
- USG układu moczowego (ok)
- posiew nasienia/moczu (ok ale trochę powolne plemniki)
- Badanie neurologiczne Odruch Opruszkowo-Jamisty (ok)
- Badanie przerostu prostaty (ok)
- Badania kardiologiczne (wszystko ok)
Wykonałem zabiegi:
- PRP P-Shot (nie zauważyłem żadnej poprawy)
- PRP P-Shot z dodatkiem komórek macierzystych (nie zauważyłem żadnej poprawy)
- Terapie LSWT 6 sesji (nie zauważyłem żadnej poprawy)
Czy powodem moich zaburzeń erekcji mogą być uszkodzone nerwy/naczynia krwionośne przez narkotyki ? Z tego co czytałem w internecie to jest to teoretycznie możliwe ale nie ma też dużo badań/literatury na ten temat. Nie znam badań, które mogłoby to wykryć i żaden lekarz z którym rozmawiałem też nie. Jeden lekarz mi powiedział, że nawet jakby coś tam zostałoby stwierdzone to i tak na ten moment nic nie można z tym zrobić. Wiem, że skutki są na pewno poważniejsze u długotrwałych narkomanów bądź alkoholików. Jedyna substancja jaką nałogowo zażywałem to marihuana ale czy marihuana mogła wywołać aż takie spustoszenie w moim organiźmie ? Znam pełno osób, które palą od bardzo dawna i nigdy nie miały takich problemów. Dodatkowo znam pełno osób co ogólnie mają bogatszą historie zażywania substancji psychoaktywnych i nikt z nich nie miał trwałych zaburzeń erekcji. Od wielu lat też stronie od takich rzeczy a z reguły narkotyki bądź alkohol wywołują tymczasowe ED, które mijają po jakimś czasie. Czy jest szansa, że moje zaburzenia erekcji to coś wgl nie powiązanego z moją wcześniejszą historią zażywania ? Czy może to być coś genetycznego ? Albo może rzeczywiście akurat tak się złożyło że w moim organiźmie doszło do uszkodzenia przewodnictwa nerwowego bądź czegokolwiek co upośledza moją hydraulikę.
Co mogę jeszcze zrobić ? Mam wrażenie, że zbliżam się już coraz bliżej do całkowitej impotencji kiedy to leki przestaną działać. Kolejny etap to zastrzyki bądź implant prącia. Bardzo chciałbym tego uniknąć albo przynajmniej przesunąć to w czasie tak późno jak to tylko możliwe ale też staram się być w tym wszystkim pragmatyczny. Codziennie śledzę anglojęzyczne materiały w internecie żeby zobaczyć czy zbliża się rewolucja w leczeniu ED ale chyba próżno czekać na jakiś przełom z dnia na dzień.
Dziękuję za każdą pomoc!