Sylvestris
New member
Hej, chciałem poprosić o opinię, zapytać o coś i trochę się pochwalić
Najpierw background:
Jak w tytule, jestem 10 dni po zabiegu obrzezania. Miałem wcześniej stulejkę całkowitą.
Zabieg robiłem w Toruniu w Szpitalu Jednego Dnia Hipokrates, operował mnie dr Grzegorz Nowak.
Nie wiem do końca jaki to typ obrzezania. Kiedy rozmawiałem z lekarzem przed zabiegiem, powiedział, że plastyka napletka to w moim przypadku zły pomysł ale nie ma potrzeby pełnego obrzezania "dlatego zrobimy coś pomiędzy"
Miałem też robione coś z wędzidełkiem, lekarz powiedział że zobaczymy podczas operacji. I kiedy już mnie ciął powiedział, że mam "nawet ładne wędzidełko" ale je "trochę poprawi".
Sam zabieg minął szybko i bezproblemowo.
Potem wyjaśnili mi co mam robić. Dostałem receptę na maść z detreomycyną, którą mam smarować linię szwów dwa razy dziennie. Po każdym oddawaniu moczu mam dezynfekować octaniseptem. I przez cały czas penis ma być uniesiony.
Na początku była opuchlizna, obrzęk, ból i w ogóle tragedia. Najgorsza oczywiście nadwrażliwość, każde lekkie dotknięcie żołędzi to była seria przekleństw
Przez pierwsze dni łykałem paracetamol trzy razy dziennie. Z czasem się poprawiało.
Obecnie nadwrażliwość się już zmniejszyła - jestem w stanie delikatnie dotknąć żołędzi i nie umieram.
Krwiak od znieczulenia się wchłonął. Opuchlizna i obrzęk się zmniejszyły.
Ale tu pojawia się moje pytanie/wątpliwość:
Zalecali mi żebym cały czas miał żołądź schowaną - z nasuniętym napletkiem. Na początku tak go trzymałem w opatrunku. Zsunięcie napletka po to żeby posmarować szwy było trochę kłopotliwe (głównie przez ból i nadwrażliwość) ale się dało. Byłem też w stanie nasunąć go z powrotem, tak żeby schować prawie całą żołądź - "prawie" bo na więcej skóry mi nie starcza. [Zdjęcie 1]
Ale potem - chyba po 7 dniach - w nocy dostałem erekcji i napletek zsunął mi się pod żołądź. [Zdjęcie 2] Zauważyłem to rano, normalnie posmarowałem szwy maścią jak codziennie i nasunąłem napletek na żołądź. Tylko jakoś tak mniej, przykryłem może połowę żołędzi zamiast 3/4 jak wcześniej. [Zdjęcie 3]
W kolejnych dniach to się powtarzało i z każdym kolejnym dniem nasunięcie napletka na żołądź jest coraz trudniejsze. Tzn. samo nasunięcie nie jest problemem ale zaraz zaczyna się zsuwać. W dodatku z prawej strony (gdzie opuchliznę mam mniejszą) zsuwa się łatwiej niż z lewej.
W konsekwencji, mniej więcej połowę czasu mam napletek zasunięty pod żołądź bo poprawienie go nie pomaga na długo.
Dlatego chciałem zapytać, czy powinienem się tym martwić?
Z jeden strony nic mnie nie boli, nie sprawia dyskomfortu, a tak chyba by było gdyby to był problem.
Z drugiej strony trochę mnie to niepokoi, że na początku mogłem stosować się do zaleceń, a w miarę gojenia jest trudniej :/
Dodatkowo, przy zsuwaniu napletka pod (nad?) linią szwów pojawia się coś takiego [Zdjęcie 4] czy to ta mityczna "oponka"? Na początku było to większe, teraz się zmniejszyło.
Zdjęcia: https://imgchest.com/p/wl7l32ppx7x
Dzięki z góry za wszelkie odpowiedzi.
Najpierw background:
Jak w tytule, jestem 10 dni po zabiegu obrzezania. Miałem wcześniej stulejkę całkowitą.
Zabieg robiłem w Toruniu w Szpitalu Jednego Dnia Hipokrates, operował mnie dr Grzegorz Nowak.
Nie wiem do końca jaki to typ obrzezania. Kiedy rozmawiałem z lekarzem przed zabiegiem, powiedział, że plastyka napletka to w moim przypadku zły pomysł ale nie ma potrzeby pełnego obrzezania "dlatego zrobimy coś pomiędzy"
Miałem też robione coś z wędzidełkiem, lekarz powiedział że zobaczymy podczas operacji. I kiedy już mnie ciął powiedział, że mam "nawet ładne wędzidełko" ale je "trochę poprawi".
Sam zabieg minął szybko i bezproblemowo.
Potem wyjaśnili mi co mam robić. Dostałem receptę na maść z detreomycyną, którą mam smarować linię szwów dwa razy dziennie. Po każdym oddawaniu moczu mam dezynfekować octaniseptem. I przez cały czas penis ma być uniesiony.
Na początku była opuchlizna, obrzęk, ból i w ogóle tragedia. Najgorsza oczywiście nadwrażliwość, każde lekkie dotknięcie żołędzi to była seria przekleństw
Przez pierwsze dni łykałem paracetamol trzy razy dziennie. Z czasem się poprawiało.
Obecnie nadwrażliwość się już zmniejszyła - jestem w stanie delikatnie dotknąć żołędzi i nie umieram.
Krwiak od znieczulenia się wchłonął. Opuchlizna i obrzęk się zmniejszyły.
Ale tu pojawia się moje pytanie/wątpliwość:
Zalecali mi żebym cały czas miał żołądź schowaną - z nasuniętym napletkiem. Na początku tak go trzymałem w opatrunku. Zsunięcie napletka po to żeby posmarować szwy było trochę kłopotliwe (głównie przez ból i nadwrażliwość) ale się dało. Byłem też w stanie nasunąć go z powrotem, tak żeby schować prawie całą żołądź - "prawie" bo na więcej skóry mi nie starcza. [Zdjęcie 1]
Ale potem - chyba po 7 dniach - w nocy dostałem erekcji i napletek zsunął mi się pod żołądź. [Zdjęcie 2] Zauważyłem to rano, normalnie posmarowałem szwy maścią jak codziennie i nasunąłem napletek na żołądź. Tylko jakoś tak mniej, przykryłem może połowę żołędzi zamiast 3/4 jak wcześniej. [Zdjęcie 3]
W kolejnych dniach to się powtarzało i z każdym kolejnym dniem nasunięcie napletka na żołądź jest coraz trudniejsze. Tzn. samo nasunięcie nie jest problemem ale zaraz zaczyna się zsuwać. W dodatku z prawej strony (gdzie opuchliznę mam mniejszą) zsuwa się łatwiej niż z lewej.
W konsekwencji, mniej więcej połowę czasu mam napletek zasunięty pod żołądź bo poprawienie go nie pomaga na długo.
Dlatego chciałem zapytać, czy powinienem się tym martwić?
Z jeden strony nic mnie nie boli, nie sprawia dyskomfortu, a tak chyba by było gdyby to był problem.
Z drugiej strony trochę mnie to niepokoi, że na początku mogłem stosować się do zaleceń, a w miarę gojenia jest trudniej :/
Dodatkowo, przy zsuwaniu napletka pod (nad?) linią szwów pojawia się coś takiego [Zdjęcie 4] czy to ta mityczna "oponka"? Na początku było to większe, teraz się zmniejszyło.
Zdjęcia: https://imgchest.com/p/wl7l32ppx7x
Dzięki z góry za wszelkie odpowiedzi.