Witam serdecznie,
Jestem równy tydzień po zabiegu obrzezania całkowitego + wydłużeniu wędzidełka. Chciałbym po części przedstawić swoją historię, oraz zadać Wam kilka pytań, które mam nadzieję rozwieją moje wątpliwości
Słowem wstępu:
O tym, że mam problem wiedziałem od dawna.. wiedziałem też, że jest to stulejka całkowita i że konieczne będzie obrzezanie.. jednak zawsze coś mnie powstrzymywało przed podjęciem tego jedynego słusznego kroku. Obecnie mam 24 lata, wiem, że zdecydowałem się na to wszystko dosyć późno.. ale chyba lepiej późno niż wcale, jak to się mówi. Po kilku latach rozważań, rosnącego wstydu i dzięki pewnemu impulsowi postanowiłem udać się do urologa - prywatnie. Konsultacja przebiegła w porządku, lekarz wyjaśnił mi wszystko co chciałem wiedzieć, wytłumaczył na czym polegać będzie zabieg i mniej więcej jak wygląda proces gojenia.
Zabieg:
Sam zabieg przebiegł praktycznie bezboleśnie, miałem znieczulenie miejscowe, bodaj 4 leciutkie ukucia, których nawet nie poczułem.. przyznam, że dużo bardziej obawiałem się samego zabiegu, a najbardziej "monotonne" okazało się zszywanie rany i tutaj dopiero lekko odczuwałem, że coś się dzieję.. ale muszę powiedzieć, że wizyta u dentysty jest bardziej bolesna niż zabieg obrzezania.
Zaraz po zabiegu, lekarz założył opatrunek, kazał po ok 1,5h zmienić go w domu na świeży. Dostałem dodatkowo na 5 dni antybiotyk w formie tabletek oraz ketonal (w razie gdyby ból był dość mocny - dodam, że do tej pory jeszcze nie zażyłem żadnej tabletki przeciwbólowej).
Dodam tylko, iż nie dostałem żadnych maści itp, dostałem następujące zalecenia:
- zmiana opatrunku 2x dziennie po prysznicu
- prysznic brać tak, aby unikać typowo rany. Rane mogłem przemyć zwykłą wodą, bez dodatku mydła po 3 opatrunkach
- po prysznicu przetrzeć "wacka" wodą utlenioną lub octeniseptem, poczekać aż trochę wyschnie i nałożyć opatrunek. Główna część opatrunku (ta owijana wokół "wacka" miała być dodatkowo zwilżona wodą utlenioną lub octeniseptem)
- wiadomo "wacek" do brzucha + w miarę obcisła bielizna, aby nic nie latało
Pierwsze 3 dni:
Na duży plus zasługuje fakt, że nie odczuwałem praktycznie bólu, czasami coś lekko popiecze itp, ale generalnie bólu żadnego, aż jestem trochę zaskoczony. Natomiast strasznie ta rana mi krwawiła, przez pierwsze dni, zarówno z przodu (głównie po szwach), jak i z tyłu z wędzidełka. Do tego 3 krwiaki, jeden dość spory + 2 małe z lekko wyczuwalnym guzkiem, no i lekki obrzęk, ale to normalne, o tym wszystkim lekarz uprzedzał.
Dzień czwarty:
Byłem zadowolony, krwiaki zaczynały lekko schodzić, dodatkowo porobiły się strupki, więc krew przestała lecieć i wyglądało na to, że wszystko ładnie się goi i zmierza ku dobremu. Jedynie oddawanie moczu mnie irytowało, mimo, iż "wacek" był kierowany pod takim kątem, żeby teoretycznie nie móc się zasikać, zawsze coś na opatrunek szło, a na początku ciężko było te opatrunki zmieniać, więc starałem się ograniczać picie, żeby oddawać mocz 2-3 razy dziennie. Wszystko byłoby cacy, jednak ok 17 poczułem lekki ból i zauważyłem krew z okolic wędzidełka, szybko starałem się to uporządkować, przemyłem wodą utlenioną i zmieniłem opatrunek. Potem jeszcze przed snem zmieniłem opatrunek, o dziwo nic więcej nie poleciało.
Dzień piąty:
Pobudka po godzinie 3, pozornie myślałem, że chodzi o oddanie moczu, jednak to co zauważyłem troszkę mnie przeraziło. Opatrunek był praktycznie cały świeżo zakrwawiony, oczywiście nie było mowy, żeby całość przemyć chociażby samą wodą, więc to co się dało przetarłem gazikiem z wodą utlenioną i założyłem nowy opatrunek, który po chwili był cały "czerwony", ale w takim stanie położyłem się dalej. W południe zauważyłem, że wszystko musiało stosunkowo szybko ustać, ponieważ opatrunek był sklejony i twardy, nawet troszkę jak gips.. Zdejmowanie go było masakryczne, bardzo długo się z tym męczyłem, jednak ku uciesze, nic więcej nie poleciało, a na wędzidełku zauważyłem kolejny strupek.
Ogólnie rzecz biorąc stan mojego "przyjaciela" nie za bardzo mi się podobał, porobiła się twarda "skórka" na żołędziu, jedynie cewka była w miarę normalna, do tego lekki obrzęk/opuchlizna na samym żołędziu. Samo wędzidełko też nie wyglądało za ciekawie, ale po "tylu przejściach" widocznie tak musiało być. W godzinach po południowych miałem jeszcze wizytę kontrolną u urologa, niestety nie zdjął on całego opatrunku, bo na wędzidełku ciężko odchodziło, a kiepsko by było, jakby znowu coś poleciało.. ale lekarz stwierdził, że: "nie wygląda to źle i że się goi". Wróciłem do domu, przed snem zmieniłem opatrunek, bez żadnych niespodzianek położyłem się spać. Dodam, że wcześniej używałem cały czas ciasnych bokserek, jednak po tej feralnej nocy gdzie poszło tak dużo krwi, zmieniłem bokserki na zwykłe majtki, co prawda trzeba częściej poprawiać "wacka", aczkolwiek aż tak wszystko nie uciska, a bałem się, że może przez ten ucisk na szwie od bokserek (który de facto jest na środku) coś idzie nie tak..
Dzień szósty:
Praktycznie bez żadnych niespodzianek. Dzień wyglądał standardowo, pobudka, prysznic z uważaniem, żeby mydło nie poleciało w wrażliwe okolice + przemywanie "wacka" samą wodą, następnie czyszczenie gazikiem z octeniseptem + opatrunek (również z octeniseptem). W okolicach godziny 16 podczas "drzemki" czułem jakby jeden ze szwów mnie kuł, no i chyba miałem rację, bo tym razem z przodu poleciało troszkę krwi... nie za dużo, ale zawsze. Szybko się to zatamowało i założyło nowy opatrunek, a przed snem przy zmianie już wszystko wydawało się ok..
TYDZIEŃ PO ZABIEGU:
Teraz jestem już tydzień po zabiegu, dzisiaj nie było żadnych problemów z krwią, krwiaki znikają, praktycznie pozostał jeden. Mam nadal lekkie wypuklenie na żołędziu przy cewce.. oraz białe naloty w okolicach wędzidełka jak i na samym wędzidełku. Dla lepszego zobrazowania jak to wygląda u mnie po tygodniu dorzucam zdjęcia:
Co mnie martwi + pytania:
1. Jestem niestety panikarzem - lekarz uprzedzał, że u niektórych krew znika po 2-3 dniach, a niektórzy noszą opatrunek nawet przez 2 tygodnie, niby kwestia organizmu. Czy ktoś z Was, miał również może tak długie problemy z krwawieniem? Jeżeli tak, po jakim czasie zaczęły ustępować i jak to mniej więcej wyglądało?
2. Mam trochę strupków na szwach, oraz na wędzidełku... może to głupie, ale zastanawiam się, czy one po prostu po jakimś czasie "same" bezboleśnie i bez większych problemów - tak po prostu zejdą? (Założone szwy są rozpuszczalne).
3, Czy możliwe jest, że szew na środku bokserek, spowodował jakiś większy ucisk, który doprowadził do krwawienia? Przyznam, że zwykłe majtki to dobra opcja do spania, jak się jest w jednej pozycji, ale przy siedzeniu czy chodzeniu zbyt często trzeba wszystko poprawiać.. a boję się po prostu powtórki z rozgrywki..
4. Problem z oddawaniem moczu - zawsze niestety coś kapnie na opatrunek.. o ile jest to jakaś niewielka ilość, gdzie powiedzmy sama góra jest lekko "zamoczona" to jeszcze staram się nie zmieniać opatrunku, a może powinienem mimo wszystko przy każdorazowym, nawet najmniejszym obsikaniu to robić?
5. Wyżej dołączyłem zdjęcia - jak wszystko wygląda na dziś.. to trochę kłopotliwe, ale czy ktoś mógłby to w miarę ocenić, jak wg Was to wygląda, czy powinienem się czymś szczególnie martwić i ewentualnie poinformować lekarza?
Z góry dziękuję za poświęcony czas i ewentualne odpowiedzi, będę wdzięczny za każdą sugestię!
Jestem równy tydzień po zabiegu obrzezania całkowitego + wydłużeniu wędzidełka. Chciałbym po części przedstawić swoją historię, oraz zadać Wam kilka pytań, które mam nadzieję rozwieją moje wątpliwości
Słowem wstępu:
O tym, że mam problem wiedziałem od dawna.. wiedziałem też, że jest to stulejka całkowita i że konieczne będzie obrzezanie.. jednak zawsze coś mnie powstrzymywało przed podjęciem tego jedynego słusznego kroku. Obecnie mam 24 lata, wiem, że zdecydowałem się na to wszystko dosyć późno.. ale chyba lepiej późno niż wcale, jak to się mówi. Po kilku latach rozważań, rosnącego wstydu i dzięki pewnemu impulsowi postanowiłem udać się do urologa - prywatnie. Konsultacja przebiegła w porządku, lekarz wyjaśnił mi wszystko co chciałem wiedzieć, wytłumaczył na czym polegać będzie zabieg i mniej więcej jak wygląda proces gojenia.
Zabieg:
Sam zabieg przebiegł praktycznie bezboleśnie, miałem znieczulenie miejscowe, bodaj 4 leciutkie ukucia, których nawet nie poczułem.. przyznam, że dużo bardziej obawiałem się samego zabiegu, a najbardziej "monotonne" okazało się zszywanie rany i tutaj dopiero lekko odczuwałem, że coś się dzieję.. ale muszę powiedzieć, że wizyta u dentysty jest bardziej bolesna niż zabieg obrzezania.
Zaraz po zabiegu, lekarz założył opatrunek, kazał po ok 1,5h zmienić go w domu na świeży. Dostałem dodatkowo na 5 dni antybiotyk w formie tabletek oraz ketonal (w razie gdyby ból był dość mocny - dodam, że do tej pory jeszcze nie zażyłem żadnej tabletki przeciwbólowej).
Dodam tylko, iż nie dostałem żadnych maści itp, dostałem następujące zalecenia:
- zmiana opatrunku 2x dziennie po prysznicu
- prysznic brać tak, aby unikać typowo rany. Rane mogłem przemyć zwykłą wodą, bez dodatku mydła po 3 opatrunkach
- po prysznicu przetrzeć "wacka" wodą utlenioną lub octeniseptem, poczekać aż trochę wyschnie i nałożyć opatrunek. Główna część opatrunku (ta owijana wokół "wacka" miała być dodatkowo zwilżona wodą utlenioną lub octeniseptem)
- wiadomo "wacek" do brzucha + w miarę obcisła bielizna, aby nic nie latało
Pierwsze 3 dni:
Na duży plus zasługuje fakt, że nie odczuwałem praktycznie bólu, czasami coś lekko popiecze itp, ale generalnie bólu żadnego, aż jestem trochę zaskoczony. Natomiast strasznie ta rana mi krwawiła, przez pierwsze dni, zarówno z przodu (głównie po szwach), jak i z tyłu z wędzidełka. Do tego 3 krwiaki, jeden dość spory + 2 małe z lekko wyczuwalnym guzkiem, no i lekki obrzęk, ale to normalne, o tym wszystkim lekarz uprzedzał.
Dzień czwarty:
Byłem zadowolony, krwiaki zaczynały lekko schodzić, dodatkowo porobiły się strupki, więc krew przestała lecieć i wyglądało na to, że wszystko ładnie się goi i zmierza ku dobremu. Jedynie oddawanie moczu mnie irytowało, mimo, iż "wacek" był kierowany pod takim kątem, żeby teoretycznie nie móc się zasikać, zawsze coś na opatrunek szło, a na początku ciężko było te opatrunki zmieniać, więc starałem się ograniczać picie, żeby oddawać mocz 2-3 razy dziennie. Wszystko byłoby cacy, jednak ok 17 poczułem lekki ból i zauważyłem krew z okolic wędzidełka, szybko starałem się to uporządkować, przemyłem wodą utlenioną i zmieniłem opatrunek. Potem jeszcze przed snem zmieniłem opatrunek, o dziwo nic więcej nie poleciało.
Dzień piąty:
Pobudka po godzinie 3, pozornie myślałem, że chodzi o oddanie moczu, jednak to co zauważyłem troszkę mnie przeraziło. Opatrunek był praktycznie cały świeżo zakrwawiony, oczywiście nie było mowy, żeby całość przemyć chociażby samą wodą, więc to co się dało przetarłem gazikiem z wodą utlenioną i założyłem nowy opatrunek, który po chwili był cały "czerwony", ale w takim stanie położyłem się dalej. W południe zauważyłem, że wszystko musiało stosunkowo szybko ustać, ponieważ opatrunek był sklejony i twardy, nawet troszkę jak gips.. Zdejmowanie go było masakryczne, bardzo długo się z tym męczyłem, jednak ku uciesze, nic więcej nie poleciało, a na wędzidełku zauważyłem kolejny strupek.
Ogólnie rzecz biorąc stan mojego "przyjaciela" nie za bardzo mi się podobał, porobiła się twarda "skórka" na żołędziu, jedynie cewka była w miarę normalna, do tego lekki obrzęk/opuchlizna na samym żołędziu. Samo wędzidełko też nie wyglądało za ciekawie, ale po "tylu przejściach" widocznie tak musiało być. W godzinach po południowych miałem jeszcze wizytę kontrolną u urologa, niestety nie zdjął on całego opatrunku, bo na wędzidełku ciężko odchodziło, a kiepsko by było, jakby znowu coś poleciało.. ale lekarz stwierdził, że: "nie wygląda to źle i że się goi". Wróciłem do domu, przed snem zmieniłem opatrunek, bez żadnych niespodzianek położyłem się spać. Dodam, że wcześniej używałem cały czas ciasnych bokserek, jednak po tej feralnej nocy gdzie poszło tak dużo krwi, zmieniłem bokserki na zwykłe majtki, co prawda trzeba częściej poprawiać "wacka", aczkolwiek aż tak wszystko nie uciska, a bałem się, że może przez ten ucisk na szwie od bokserek (który de facto jest na środku) coś idzie nie tak..
Dzień szósty:
Praktycznie bez żadnych niespodzianek. Dzień wyglądał standardowo, pobudka, prysznic z uważaniem, żeby mydło nie poleciało w wrażliwe okolice + przemywanie "wacka" samą wodą, następnie czyszczenie gazikiem z octeniseptem + opatrunek (również z octeniseptem). W okolicach godziny 16 podczas "drzemki" czułem jakby jeden ze szwów mnie kuł, no i chyba miałem rację, bo tym razem z przodu poleciało troszkę krwi... nie za dużo, ale zawsze. Szybko się to zatamowało i założyło nowy opatrunek, a przed snem przy zmianie już wszystko wydawało się ok..
TYDZIEŃ PO ZABIEGU:
Teraz jestem już tydzień po zabiegu, dzisiaj nie było żadnych problemów z krwią, krwiaki znikają, praktycznie pozostał jeden. Mam nadal lekkie wypuklenie na żołędziu przy cewce.. oraz białe naloty w okolicach wędzidełka jak i na samym wędzidełku. Dla lepszego zobrazowania jak to wygląda u mnie po tygodniu dorzucam zdjęcia:
Co mnie martwi + pytania:
1. Jestem niestety panikarzem - lekarz uprzedzał, że u niektórych krew znika po 2-3 dniach, a niektórzy noszą opatrunek nawet przez 2 tygodnie, niby kwestia organizmu. Czy ktoś z Was, miał również może tak długie problemy z krwawieniem? Jeżeli tak, po jakim czasie zaczęły ustępować i jak to mniej więcej wyglądało?
2. Mam trochę strupków na szwach, oraz na wędzidełku... może to głupie, ale zastanawiam się, czy one po prostu po jakimś czasie "same" bezboleśnie i bez większych problemów - tak po prostu zejdą? (Założone szwy są rozpuszczalne).
3, Czy możliwe jest, że szew na środku bokserek, spowodował jakiś większy ucisk, który doprowadził do krwawienia? Przyznam, że zwykłe majtki to dobra opcja do spania, jak się jest w jednej pozycji, ale przy siedzeniu czy chodzeniu zbyt często trzeba wszystko poprawiać.. a boję się po prostu powtórki z rozgrywki..
4. Problem z oddawaniem moczu - zawsze niestety coś kapnie na opatrunek.. o ile jest to jakaś niewielka ilość, gdzie powiedzmy sama góra jest lekko "zamoczona" to jeszcze staram się nie zmieniać opatrunku, a może powinienem mimo wszystko przy każdorazowym, nawet najmniejszym obsikaniu to robić?
5. Wyżej dołączyłem zdjęcia - jak wszystko wygląda na dziś.. to trochę kłopotliwe, ale czy ktoś mógłby to w miarę ocenić, jak wg Was to wygląda, czy powinienem się czymś szczególnie martwić i ewentualnie poinformować lekarza?
Z góry dziękuję za poświęcony czas i ewentualne odpowiedzi, będę wdzięczny za każdą sugestię!