Cześć wszystkim!
Od początku:
Że coś jest nie tak z moim penisem zauważyłem około 15 roku życia, jednak wtedy jeszcze nie wiedziałem co to dokładnie jest. Wiecie, porno i te sprawy - tam wszystko wygląda zupełnie inaczej - więc się za bardzo nie przejmowałem. Pierwszy raz o stulejce usłyszałem około rok temu. Wtedy zacząłem szukać informacji o tym i ... bum. Okazało się, że mam stulejkę całkowitą. Obecnie w wieku 21 lat jestem tydzień po zabiegu plastycznym stulejki i wędzidełka.
Przygoda z lekarzami:
Mieszkam i studiuję w Poznaniu, tutaj też mam swojego rodzinnego lekarza na czas studiów. Długo się zbierałem by pójść do niego i poprosić o skierowanie do urologa. W końcu w połowie listopada umówiłem się na wizytę u lekarza rodzinnego, gdzie poprosiłem o skierowanie do urologa. Pani doktor zapytała się mnie o powód - więc odrzekłem zgodnie z prawdą, że podejrzewam stulejkę. Zapytała się mnie czy chcę pokazać, czy nie. Pokazałem, co skwitowała słowami - rzeczywiście jest trochę ciasno. Dostałem skierowanie do urologa na NFZ.
Czas oczekiwania na wizytę u urologa wyniósł około 7 tygodni w przychodzi na osiedlu Piastowskim. W międzyczasie odwiedziłem innego urologa (prywatnie) Jerzego Kosmowskiego (jest ordynatorem oddziału urologicznego w prywatnym szpitalu Certus w Poznaniu). Za w/w wizytę zostałem skasowany na 101 złotych polskich. Lekarz Kosmowski ustalił mi termin zabiegu w ramach NFZ (było to w listopadzie) na 12 lutego 2015 roku (terminy oczekiwania były szybsze, bo już na połowę grudnia).
Na parę chwil przed zabiegiem:
Oczywiście zalecono mi się ogolić, zrobiłem to dwa dni wcześniej, by ewentualne odrastające włoski nie kłuły za bardzo (polecam krem do depilacji - szybciej, wygodniej i dokładniej).
W szpitalu musiałem się zjawić o godzinie 6:30 na czczo. Zostało przy przyjęciu mi zrobione EKG, morfologia krwi oraz badanie moczu. Następnie zostałem odprowadzony przez miłą panią na oddział urologiczny i położony w sali dwuosobowej (są tylko takie). W chwili przyjęcia miałem sąsiada na łóżku obok, jednak został wypisany zanim pojechałem na zabieg. Parę chwil później przyszedł internista oraz anestezjolog by przeprowadzić wywiad zdrowotny. W związku z tym, że w czwartek przybyłem ostatni tak też ostatni miałem zabieg.
Zabieg:
Samego zabiegu nie pamiętam Dostałem głupiego jasia (midanium) oraz krótkie znieczulenie dożylne (fentanyl). Ponieważ poprosiłem o znieczulenie ogólne. Anestezjolog nie robił mi z tego powodu problemów.
Po zabiegu w szpitalu:
Na salę trafiłem po około 90 minutach od chwili jak mnie zabrali. Obudziła mnie pielęgniarka, która aplikowała mi kroplówkę z lekiem przeciwzapalnym i przeciwbólowym (chyba Pyralgina). Jeszcze dochodziłem do siebie po znieczuleniu. Cały dzień aż do kolacji przeleżałem w łóżku z opatrunkiem między nogami.
Zjadłem kolację (dobra i syta). Jednak jeszcze nie zrobiłem siku. Po chwili przyszła pielęgniarka z zapytaniem czy już robiłem. Powiedziała, że jak będę chciał to bym zawołał i one mi pomogą i pokażą jak zmieniać opatrunek.
Pierwsze siku po zabiegu było paskudne. Wszystko spuchnięte, ledwo na nogach się trzymam, a tu jeszcze sikam krwią (już wiem jak to jest mieć okres - hahahhahahaha). Pielęgniarka pokazała mi jak zmieniać opatrunek i jak czyścić wszystko tam na dole. Następnie poszedłem spać. Rano śniadanie, obchód, zmiana opatrunku i wypis.
Zalecenia poszpitalne:
Tydzień po zabiegu:
Mam założone 15 szwów wchłanialnych (przynajmniej tak jest w wypisie napisane). Normalnie biorę prysznic (chociaż dopiero od dwóch dni, jak opuchlizna zeszła - wcześniej chusteczki dla dzieci i mycie według potrzeb). Chodzę (tylko w dresach - dżinsów jeszcze nie zakładałem, bo siedzę w domy głównie). Opatrunki dalej zmieniam po każdym siku. Czuję się bardzo dobrze, chociaż w stanie erekcji dokuczają mi szwy. Poza tym wszystko jest w porządku
Koszty:
To tyle z mojej strony. Jeśli pojawią się jakieś pytania - śmiało pytajcie.
~R.
Od początku:
Że coś jest nie tak z moim penisem zauważyłem około 15 roku życia, jednak wtedy jeszcze nie wiedziałem co to dokładnie jest. Wiecie, porno i te sprawy - tam wszystko wygląda zupełnie inaczej - więc się za bardzo nie przejmowałem. Pierwszy raz o stulejce usłyszałem około rok temu. Wtedy zacząłem szukać informacji o tym i ... bum. Okazało się, że mam stulejkę całkowitą. Obecnie w wieku 21 lat jestem tydzień po zabiegu plastycznym stulejki i wędzidełka.
Przygoda z lekarzami:
Mieszkam i studiuję w Poznaniu, tutaj też mam swojego rodzinnego lekarza na czas studiów. Długo się zbierałem by pójść do niego i poprosić o skierowanie do urologa. W końcu w połowie listopada umówiłem się na wizytę u lekarza rodzinnego, gdzie poprosiłem o skierowanie do urologa. Pani doktor zapytała się mnie o powód - więc odrzekłem zgodnie z prawdą, że podejrzewam stulejkę. Zapytała się mnie czy chcę pokazać, czy nie. Pokazałem, co skwitowała słowami - rzeczywiście jest trochę ciasno. Dostałem skierowanie do urologa na NFZ.
Czas oczekiwania na wizytę u urologa wyniósł około 7 tygodni w przychodzi na osiedlu Piastowskim. W międzyczasie odwiedziłem innego urologa (prywatnie) Jerzego Kosmowskiego (jest ordynatorem oddziału urologicznego w prywatnym szpitalu Certus w Poznaniu). Za w/w wizytę zostałem skasowany na 101 złotych polskich. Lekarz Kosmowski ustalił mi termin zabiegu w ramach NFZ (było to w listopadzie) na 12 lutego 2015 roku (terminy oczekiwania były szybsze, bo już na połowę grudnia).
Na parę chwil przed zabiegiem:
Oczywiście zalecono mi się ogolić, zrobiłem to dwa dni wcześniej, by ewentualne odrastające włoski nie kłuły za bardzo (polecam krem do depilacji - szybciej, wygodniej i dokładniej).
W szpitalu musiałem się zjawić o godzinie 6:30 na czczo. Zostało przy przyjęciu mi zrobione EKG, morfologia krwi oraz badanie moczu. Następnie zostałem odprowadzony przez miłą panią na oddział urologiczny i położony w sali dwuosobowej (są tylko takie). W chwili przyjęcia miałem sąsiada na łóżku obok, jednak został wypisany zanim pojechałem na zabieg. Parę chwil później przyszedł internista oraz anestezjolog by przeprowadzić wywiad zdrowotny. W związku z tym, że w czwartek przybyłem ostatni tak też ostatni miałem zabieg.
Zabieg:
Samego zabiegu nie pamiętam Dostałem głupiego jasia (midanium) oraz krótkie znieczulenie dożylne (fentanyl). Ponieważ poprosiłem o znieczulenie ogólne. Anestezjolog nie robił mi z tego powodu problemów.
Po zabiegu w szpitalu:
Na salę trafiłem po około 90 minutach od chwili jak mnie zabrali. Obudziła mnie pielęgniarka, która aplikowała mi kroplówkę z lekiem przeciwzapalnym i przeciwbólowym (chyba Pyralgina). Jeszcze dochodziłem do siebie po znieczuleniu. Cały dzień aż do kolacji przeleżałem w łóżku z opatrunkiem między nogami.
Zjadłem kolację (dobra i syta). Jednak jeszcze nie zrobiłem siku. Po chwili przyszła pielęgniarka z zapytaniem czy już robiłem. Powiedziała, że jak będę chciał to bym zawołał i one mi pomogą i pokażą jak zmieniać opatrunek.
Pierwsze siku po zabiegu było paskudne. Wszystko spuchnięte, ledwo na nogach się trzymam, a tu jeszcze sikam krwią (już wiem jak to jest mieć okres - hahahhahahaha). Pielęgniarka pokazała mi jak zmieniać opatrunek i jak czyścić wszystko tam na dole. Następnie poszedłem spać. Rano śniadanie, obchód, zmiana opatrunku i wypis.
Zalecenia poszpitalne:
- Opatrunek zmieniać po każdym siku
- Opatrunki z 3% roztworu kwasu bornego (Borasol)
- Penis w opatrunkach skierowany do góry
- Kontrola po zabiegu około 14 dni później
- Noszenie obcisłej bielizny
Tydzień po zabiegu:
Mam założone 15 szwów wchłanialnych (przynajmniej tak jest w wypisie napisane). Normalnie biorę prysznic (chociaż dopiero od dwóch dni, jak opuchlizna zeszła - wcześniej chusteczki dla dzieci i mycie według potrzeb). Chodzę (tylko w dresach - dżinsów jeszcze nie zakładałem, bo siedzę w domy głównie). Opatrunki dalej zmieniam po każdym siku. Czuję się bardzo dobrze, chociaż w stanie erekcji dokuczają mi szwy. Poza tym wszystko jest w porządku
Koszty:
- Wizyta u lekarza urologa prywatnie - 101,00 zł
- Kwas borny 3% (Borasol) - 15 zł / 500 ml
- Kompresy 10x10 oraz 7x7 - około 30 zł (jak dotąd)
- Plastry - około 20 zł (jak dotąd)
- Zabieg w Certus - bezpłatny (na NFZ)
To tyle z mojej strony. Jeśli pojawią się jakieś pytania - śmiało pytajcie.
~R.