Przychodze po radę w jeszcze jednej kwestii... problemów z erekcją. Problem pojawil się u mnie pierwszy raz w wieku jakoś 18 lat, przed pierwszym razem wydaje mi się że spanikowałem i do niczego nie doszło. Podczas gry wstępnej wszystko jest ok, jednak jak tylko ma dojść do penetracji to nagle całkowicie tracę wzwód. Z kolejną partnerką było to samo, jednak tym razem metodą prób i błedów na przestrzeni kilkunastu dni, w końcu się udało. Później moje życie seksualne było praktycznie zerowe, kolejne próby z innymi partnerkami kończyły się porażkami. Do tego kolejną wielką blokadą była stulejka.
Mało tego, oglądałem bardzo dużo pornografii, jestem praktycznie pewien że się od niej uzależniłem, bo dochodziło do rękoczynów nawet kilka razy dziennie.
W każdym razie, ułożyłem sobie cudowny plan - zajmę się stulejką (tak też zrobiłem), oznacza to przynajmniej miesiąc abstynencji od masturbacji czy pornografii. Potem powinno już być lepiej prawda? No niestety nie do końca. tak się złożyło że poznałem po prostu świetną dziewczynę, z która zdecydowaliśmy się na seks. Czas był idealny, dzień wcześniej lekarz powiedział że po zabiegu obrzezania można już wrócić do aktywności seksualnej.
Niestety, stary problem nie zniknął - w kluczowym momencie brak wzwodu. Na szczęście dziewczyna okazała się mega wyrozumiała, dała mi troche czasu a potem wszystkim się zajęła, tak że koniec końców wszystko się udało. Chwilę później kolejny raz równiez bez większych problemów, kolejny raz jednak straciłem erekcję będąc w trakcie stosunku... Niestety to samo powtórzyło się na drugi dzień rano przy zmianie pozycji.
No i w związku z tym, co robić? Może miesiąc to za mało by zresetować mózg od pornografii? Może jednak problem jest gdzieś indziej?
Plan na najbliższe tygodnie to oczywiście nadal nie wracać do pornografii, a także nie zadowalać się samemu i liczyć że kolejne stosunki z daną partnerką będą tylko lepsze. Może jednak warto zainteresować się od razu jakimiś wspomagaczami? Chodzi mi o suplementacje czy naturalne sposoby na poprawe erekcji, zanim będę zmuszony sięgnąć po coś mocniejszego.
Mało tego, oglądałem bardzo dużo pornografii, jestem praktycznie pewien że się od niej uzależniłem, bo dochodziło do rękoczynów nawet kilka razy dziennie.
W każdym razie, ułożyłem sobie cudowny plan - zajmę się stulejką (tak też zrobiłem), oznacza to przynajmniej miesiąc abstynencji od masturbacji czy pornografii. Potem powinno już być lepiej prawda? No niestety nie do końca. tak się złożyło że poznałem po prostu świetną dziewczynę, z która zdecydowaliśmy się na seks. Czas był idealny, dzień wcześniej lekarz powiedział że po zabiegu obrzezania można już wrócić do aktywności seksualnej.
Niestety, stary problem nie zniknął - w kluczowym momencie brak wzwodu. Na szczęście dziewczyna okazała się mega wyrozumiała, dała mi troche czasu a potem wszystkim się zajęła, tak że koniec końców wszystko się udało. Chwilę później kolejny raz równiez bez większych problemów, kolejny raz jednak straciłem erekcję będąc w trakcie stosunku... Niestety to samo powtórzyło się na drugi dzień rano przy zmianie pozycji.
No i w związku z tym, co robić? Może miesiąc to za mało by zresetować mózg od pornografii? Może jednak problem jest gdzieś indziej?
Plan na najbliższe tygodnie to oczywiście nadal nie wracać do pornografii, a także nie zadowalać się samemu i liczyć że kolejne stosunki z daną partnerką będą tylko lepsze. Może jednak warto zainteresować się od razu jakimiś wspomagaczami? Chodzi mi o suplementacje czy naturalne sposoby na poprawe erekcji, zanim będę zmuszony sięgnąć po coś mocniejszego.