Witam, mój przypadek jest najwyraźniej wyjątkowy, gdyż na forum nie znalazłem odpowiedzi... Przedstawię w całości moją sytuację.
Miałem zabieg usunięcia stulejki w wieku ośmiu lat. Nie pytajcie mnie na czym on polegał, bo leżałem w szpitalu na coś zupełnie innego, a jak się dowiedziałem od rodziców lekarz mi "poprawił" sytuację przy okazji, tak żeby 'wszystko było okej'.
Potem jednak stulejka powróciła. Obawiam się, że to z mojej winy, z niedochowania zasad higieny, gdyż jakoś miałem bardzo wrażliwą tą główkę, nie lubiłem jej dotykać przy myciu, choć z tego co pamiętam na samym początku jakoś nie miałem z tym problemu, w sumie nie wiem co mi odwaliło... Potem zaczęły się dziwne akcje, były to chyba stany zapalne (o czym dowiedziałem się dopiero później w internecie), jakieś dziwne kolorowe płyny zaczęły wyciekać z penisa, co powodowało od czasu do czasu dość intensywny, brzydki, intymny zapach. Ale jakoś ignorowałem to.
Z czasem kiedy już zacząłem dojrzewać zacząłem się bardziej przejmować sytuacją. Stulejka była dość mocna, ale postanowiłem sam nad tym popracować i do pewnego stopnia się udało. Tak jak z początku napletek przy wzwodzie odsłaniał dosłownie tylko czubek żołędzia, tak potem udało mi się zrobić tak, by było możliwe odsłonięcie całkowite, aż po rowki zażołędne. Tak, żołądź był odkryty, jednak wiecie, ten napletek był taki zmarszczony i obawiałem się, że przy mocniejszym pociągnięciu np. przy stosunku wystąpiłby ból. Dodam jeszcze, że byłem u urologa dwa razy, za każdym razem zalecił mi diprogentę, wykorzystałem 2,5 opakowania, lecz czułem, że problem nie jest do końca rozwiązany. Tym bardziej, że po wzwodzie zawsze występował ten cały załupek...
No tak, a teraz jestem po zabiegu i niestety mam dalej wątpliwości. W przychodni bowiem lekarz powiedział, że te wędzidełko jest trochę krótkie? zwężone?, natomiast nad zabiegiem w szpitalu czuwała już zupełnie inna pani doktor, która powiedziała, że to wędzidełko jednak jest długie... Zatem zdecydowałem się na zabieg kosmetyki poprzez nacięcie napletka. Goi się super (choć ciśnienie na to by sobie "ulżyć" mam ogromne, ale chcę wytrzymać równo dwa tygodnie po wizycie kontrolnej, która była 5 dni po zabiegu), ale boję się, że ten napletek przy wzwodzie dalej nie będzie śmigał tak luźno i gładko, jakbym chciał. Bo wiecie, odsłonić całego żołędzia się dało, ale nie poprzez naciągnięcie skórki u podstawy, tylko z użyciem kciuka, nie jest to aż tak banalnie proste jakbym chciał, bo jakoś boję się bólu... Pani doktor wpłynęła trochę na moja decyzję, gdyż chciałem w zasadzie zostawić tego napletka ze względów na przyjemności, no wiecie... Myślałem bowiem że nie mam wcale takiej złej sytuacji, a wręcz stulejkę o najłagodniejszej odmianie, jednak mam zarówno tyle pozytywów (szybko i elegancko się goi, dość szybko rozpuściły się szwy, a z penisem postępowałem bardzo ostrożnie), jak i wątpliwości, nie wiem któremu lekarzowi powinienem zaufać, nie wiem czy dobrze zrobiłem... Bo jeżeli miałbym znowu tam trafić na obrzezanie całkowite, to już bym się chyba załamał.
Zatem proszę kogoś o rozjaśnienie trochę mojej sytuacji i porady - jak wyćwiczyć tego napletka, by śmigał jak tym wszystkim pornogwiazdom , a nie żeby jego odciągnięcie było takie mozolne. Na razie nie robię żadnych gwałtownych ruchów, chcę odczekać te dwa tygodnie, jeszcze nic więcej z nim nie próbuję. Sorry że tak długo się rozpisałem, będę bardzo wdzięczny za pomoc.
Miałem zabieg usunięcia stulejki w wieku ośmiu lat. Nie pytajcie mnie na czym on polegał, bo leżałem w szpitalu na coś zupełnie innego, a jak się dowiedziałem od rodziców lekarz mi "poprawił" sytuację przy okazji, tak żeby 'wszystko było okej'.
Potem jednak stulejka powróciła. Obawiam się, że to z mojej winy, z niedochowania zasad higieny, gdyż jakoś miałem bardzo wrażliwą tą główkę, nie lubiłem jej dotykać przy myciu, choć z tego co pamiętam na samym początku jakoś nie miałem z tym problemu, w sumie nie wiem co mi odwaliło... Potem zaczęły się dziwne akcje, były to chyba stany zapalne (o czym dowiedziałem się dopiero później w internecie), jakieś dziwne kolorowe płyny zaczęły wyciekać z penisa, co powodowało od czasu do czasu dość intensywny, brzydki, intymny zapach. Ale jakoś ignorowałem to.
Z czasem kiedy już zacząłem dojrzewać zacząłem się bardziej przejmować sytuacją. Stulejka była dość mocna, ale postanowiłem sam nad tym popracować i do pewnego stopnia się udało. Tak jak z początku napletek przy wzwodzie odsłaniał dosłownie tylko czubek żołędzia, tak potem udało mi się zrobić tak, by było możliwe odsłonięcie całkowite, aż po rowki zażołędne. Tak, żołądź był odkryty, jednak wiecie, ten napletek był taki zmarszczony i obawiałem się, że przy mocniejszym pociągnięciu np. przy stosunku wystąpiłby ból. Dodam jeszcze, że byłem u urologa dwa razy, za każdym razem zalecił mi diprogentę, wykorzystałem 2,5 opakowania, lecz czułem, że problem nie jest do końca rozwiązany. Tym bardziej, że po wzwodzie zawsze występował ten cały załupek...
No tak, a teraz jestem po zabiegu i niestety mam dalej wątpliwości. W przychodni bowiem lekarz powiedział, że te wędzidełko jest trochę krótkie? zwężone?, natomiast nad zabiegiem w szpitalu czuwała już zupełnie inna pani doktor, która powiedziała, że to wędzidełko jednak jest długie... Zatem zdecydowałem się na zabieg kosmetyki poprzez nacięcie napletka. Goi się super (choć ciśnienie na to by sobie "ulżyć" mam ogromne, ale chcę wytrzymać równo dwa tygodnie po wizycie kontrolnej, która była 5 dni po zabiegu), ale boję się, że ten napletek przy wzwodzie dalej nie będzie śmigał tak luźno i gładko, jakbym chciał. Bo wiecie, odsłonić całego żołędzia się dało, ale nie poprzez naciągnięcie skórki u podstawy, tylko z użyciem kciuka, nie jest to aż tak banalnie proste jakbym chciał, bo jakoś boję się bólu... Pani doktor wpłynęła trochę na moja decyzję, gdyż chciałem w zasadzie zostawić tego napletka ze względów na przyjemności, no wiecie... Myślałem bowiem że nie mam wcale takiej złej sytuacji, a wręcz stulejkę o najłagodniejszej odmianie, jednak mam zarówno tyle pozytywów (szybko i elegancko się goi, dość szybko rozpuściły się szwy, a z penisem postępowałem bardzo ostrożnie), jak i wątpliwości, nie wiem któremu lekarzowi powinienem zaufać, nie wiem czy dobrze zrobiłem... Bo jeżeli miałbym znowu tam trafić na obrzezanie całkowite, to już bym się chyba załamał.
Zatem proszę kogoś o rozjaśnienie trochę mojej sytuacji i porady - jak wyćwiczyć tego napletka, by śmigał jak tym wszystkim pornogwiazdom , a nie żeby jego odciągnięcie było takie mozolne. Na razie nie robię żadnych gwałtownych ruchów, chcę odczekać te dwa tygodnie, jeszcze nic więcej z nim nie próbuję. Sorry że tak długo się rozpisałem, będę bardzo wdzięczny za pomoc.