Witam szanownych forumowiczow. Zaczelo sie od naciecia/wydluzenia wedzidelka miesiac temu. Irytowalo mnie, ze nie moge w pozycji misjonarskiej, a takze zawsze zakladalem prezerwatywe na agenta z zalozonym napletkiem. Usuniecie wedzidelka uwidocznilo inna wade - moze nie taka typowa stulejke (acz na brak napletka nie narzekalem) a raczej niezbyt plynne zalozenie go z powrotem w stanie wzwodu - obawialem sie zalupka. Juz podczas operacji wedzidelka pan doktor zasugerowal obrzezanie, bo napletek byl w pewnym miejscu zwezony, no ale nie bylem jeszcze na to gotowy. No ale jak juz sie ladnie pogoilo, to jeszcze bardziej moglem odkryc zoladz, ale tez trudniej zalozyc spowrotem. No i coz, wczoraj (18.02.2023) gilotyna zapadla, a raczej promien lasera. Szwy rozpuszczalne. Ta sama metoda robilem pod koniec 2022 wedzidelko.
Stan na 24h po: dosc znaczna opuchlizna (acz mniejsza niz wczoraj) - mysle, ze to krwiak od igly znieczulenia, ewentualnie kwestia zamknietych naczyn krwionosnych. Same szwy moim zdaniem spoko, minimalna opuchlizna. Styl low&loose - mi to troche bylo obojetne, natomiast dosc mocno sie obawialem komplikacji, wiem wiem - z czuciem potem moze byc roznie, ale sie czlowiek naogladal tych roznych powiklan - niech tak bedzie. Ponizej kilka fotek - po wedzidelku (zostalo takie mikro, ktore wczoraj tez pan doktor ogarnal), przed zabiegiem, 4h po zabiegu no i 24h po zabiegu. Tutaj fotorelacja. Opinie?
Stan na 24h po: dosc znaczna opuchlizna (acz mniejsza niz wczoraj) - mysle, ze to krwiak od igly znieczulenia, ewentualnie kwestia zamknietych naczyn krwionosnych. Same szwy moim zdaniem spoko, minimalna opuchlizna. Styl low&loose - mi to troche bylo obojetne, natomiast dosc mocno sie obawialem komplikacji, wiem wiem - z czuciem potem moze byc roznie, ale sie czlowiek naogladal tych roznych powiklan - niech tak bedzie. Ponizej kilka fotek - po wedzidelku (zostalo takie mikro, ktore wczoraj tez pan doktor ogarnal), przed zabiegiem, 4h po zabiegu no i 24h po zabiegu. Tutaj fotorelacja. Opinie?