Cześć!
Jestem już nieco ponad 3 tygodnie po zabiegu. Miałem stulejkę całkowitą (napletek mogłem zsuwać z dużym oporem i bólem tylko w dzieciństwie - tak do około 11-12 roku życia). Potem już nie, nawet w "spoczynku". Ponieważ to forum pomogło mi podjąć ostateczną decyzję - dzielę się swoimi wrażeniami ;-) Może i ja pomogę komuś, kto ma jeszcze jakieś wątpliwości...
Pierwsze moje podejście do tematu, to żmudna droga przez wizyty w ramach NFZ na początku tego roku (styczeń) Lekarz pierwszego kontaktu, poradnia urologiczna, skierowanie do szpitala. Poddałem się, kiedy okazało się w szpitalu, że od momentu zakwalifikowania na zabieg na samą operację będę czekał w kolejce kolejny rok. :-( Skoro wziąłem się już do uporządkowania spraw mojego "małego", to postanowiłem "iść za ciosem" i zrobić zabieg prywatnie.
Przejrzałem oferty różnych klinik/lecznic i wybrałem coś wygodnego dla mnie i przystępnego cenowo. Lekarz na pierwszej wizycie dokładnie zbadał i obejrzał penisa i zaproponował obrzezanie całkowite (choć w grę wchodziła też plastyka). Ja już "nacieszyłem się" obecnością ciasnego napletka wystarczająco długo i nie miałem wątpliwości - całkowite. :-D Po opisie zabiegu i wyjaśnieniach doktora zorientowałem się, że chodzi mu o metodę "low&loose", chociaż to określenie nie padło (ale edukacja na forum jak się okazuje była skuteczna ;-) ). Wizytę miałem na początku lutego, zabieg uzgodniony na 01/04, ale potem przesunięty na 31/03 (piątek). Lekarz twierdził, że po weekendzie w zasadzie mógłbym wrócić do pracy, ale ja wziąłem kilka dni urlopu (i nie żałuję ).
Sam zabieg był całkiem do zniesienia, może poza początkiem (zastrzyki znieczulające). Lekarzy w sumie było 2, bo poza "moim" - operującym był drugi jako asysta (też urolog). Mogę opisać wszystko dokładniej, jeśli kogoś to ciekawi. Podczas wycinania napletka okazało się, że mam częściowo przyklejoną do niego żołądź w okolicy wędzidełka, więc lekarz zrobił też plastykę wędzidełka (zapytał mnie wcześniej o zgodę na dodatkowe cięcia). Całość (wraz z szyciem i zakładaniem opatrunku) trwała około 1,5 godz. Potem jeszcze pół godziny siedzenia w poczekalni, żeby sprawdzić, czy nie ma nadmiernego krwawienia.
Zalecenia po zabiegu: opatrunku nie moczyć, nie zdejmować i nie zaglądać do niego do niedzieli do południa.
(Niestety, po kilku sikaniach musiałem zrobić szybką zmianę opatrunku - bez mycia - już w sobotę wieczorem. Poszło całkiem sprawnie.)
Po zdjęciu opatrunku przemywać ranę krótko, bez nadmiernego namaczania, pod prysznicem 2 razy dziennie ciepłą wodą i szarym mydłem.
Potem osuszyć, zdezynfekować (Octenisept), posmarować linię szwów maścią z antybiotykiem (dostałem receptę) i założyć świeży, jałowy opatrunek.
Miałem założone szwy rozpuszczalne, które powinny wypadać/zanikać od 10 do 20 dni po zabiegu. Pierwszy wypadł/rozpuścił się po 3, ostatni - po 17 dniach
Dodatkowe zalecenia: układać penisa do góry, nosić ciasne majtki/bokserki i luźne spodnie. Przez minimum pierwszy miesiąc penis służy TYLKO do sikania... Żadnych zabaw ręcznych, a tym bardziej jakieś "fiku-miku" ;-)
Wizyta kontrolna po 2 tygodniach, chyba, że działoby się coś niepokojącego.
Oczywiście "mały" był od początku opuchnięty i obolały, ale nie potrzebowałem i nie brałem żadnych środków przeciwbólowych.
Poranne wzwody - "upierdliwe" i wybudzające, ale tylko przez kilka pierwszych dni. Potem już mniej bolesne, za to "ciasne" i długo się utrzymujące (nawet pół godziny po obudzeniu).
Opuchlizna z każdym dniem była mniejsza, wzwody już nie budziły. Ale wciąż wolno ustępowały...
Tu kilka foto po szybkim myciu w niedzielę po zabiegu. Widać opuchliznę i szwy. Krwawienia mało, jedynie odrobinę przy szwach od strony wędzidełka. Różowo-fioletowa plama na żołędzi to krwiak, który zniknął po tygodniu.
Imgur: The most awesome images on the Internet
Po 2 tygodniach od zabiegu miałem wizytę kontrolną. Lekarz stwierdził.że wszystko bardzo dobrze się goi. Większość szwów już wtedy wypadła (najczęściej podczas mycia). Najdłużej trzymały się te na wędzidełku. Zalecenia na kontroli - higiena jak dotychczas (staranne, delikatne mycie penisa szarym mydłem 2 razy dziennie) i ... czas. Można smarować ranę Alantan'em w kremie lub maści. Pierwszy sex po kolejnych 2 tygodniach (jak wcześniej zapowiedział - minimum miesiąc po zabiegu). Maści na wygładzanie blizn - jeśli już, to stosować po 2 tygodniach od wypadnięcia ostatnich szwów.
Maść z antybiotykiem skończyła się po około 10 dniach, od tamtej pory stosowałem Solcoseryl i Alantan. Pan doktor nie miał uwag.
Kilka foto po 3 tygodniach i 3 dniach od zabiegu. Blizna jest jeszcze mimo wszystko świeża.
Co myślicie o efekcie (prawie) końcowym?
Imgur: The most awesome images on the Internet
Pozdrawiam!
Jestem już nieco ponad 3 tygodnie po zabiegu. Miałem stulejkę całkowitą (napletek mogłem zsuwać z dużym oporem i bólem tylko w dzieciństwie - tak do około 11-12 roku życia). Potem już nie, nawet w "spoczynku". Ponieważ to forum pomogło mi podjąć ostateczną decyzję - dzielę się swoimi wrażeniami ;-) Może i ja pomogę komuś, kto ma jeszcze jakieś wątpliwości...
Pierwsze moje podejście do tematu, to żmudna droga przez wizyty w ramach NFZ na początku tego roku (styczeń) Lekarz pierwszego kontaktu, poradnia urologiczna, skierowanie do szpitala. Poddałem się, kiedy okazało się w szpitalu, że od momentu zakwalifikowania na zabieg na samą operację będę czekał w kolejce kolejny rok. :-( Skoro wziąłem się już do uporządkowania spraw mojego "małego", to postanowiłem "iść za ciosem" i zrobić zabieg prywatnie.
Przejrzałem oferty różnych klinik/lecznic i wybrałem coś wygodnego dla mnie i przystępnego cenowo. Lekarz na pierwszej wizycie dokładnie zbadał i obejrzał penisa i zaproponował obrzezanie całkowite (choć w grę wchodziła też plastyka). Ja już "nacieszyłem się" obecnością ciasnego napletka wystarczająco długo i nie miałem wątpliwości - całkowite. :-D Po opisie zabiegu i wyjaśnieniach doktora zorientowałem się, że chodzi mu o metodę "low&loose", chociaż to określenie nie padło (ale edukacja na forum jak się okazuje była skuteczna ;-) ). Wizytę miałem na początku lutego, zabieg uzgodniony na 01/04, ale potem przesunięty na 31/03 (piątek). Lekarz twierdził, że po weekendzie w zasadzie mógłbym wrócić do pracy, ale ja wziąłem kilka dni urlopu (i nie żałuję ).
Sam zabieg był całkiem do zniesienia, może poza początkiem (zastrzyki znieczulające). Lekarzy w sumie było 2, bo poza "moim" - operującym był drugi jako asysta (też urolog). Mogę opisać wszystko dokładniej, jeśli kogoś to ciekawi. Podczas wycinania napletka okazało się, że mam częściowo przyklejoną do niego żołądź w okolicy wędzidełka, więc lekarz zrobił też plastykę wędzidełka (zapytał mnie wcześniej o zgodę na dodatkowe cięcia). Całość (wraz z szyciem i zakładaniem opatrunku) trwała około 1,5 godz. Potem jeszcze pół godziny siedzenia w poczekalni, żeby sprawdzić, czy nie ma nadmiernego krwawienia.
Zalecenia po zabiegu: opatrunku nie moczyć, nie zdejmować i nie zaglądać do niego do niedzieli do południa.
(Niestety, po kilku sikaniach musiałem zrobić szybką zmianę opatrunku - bez mycia - już w sobotę wieczorem. Poszło całkiem sprawnie.)
Po zdjęciu opatrunku przemywać ranę krótko, bez nadmiernego namaczania, pod prysznicem 2 razy dziennie ciepłą wodą i szarym mydłem.
Potem osuszyć, zdezynfekować (Octenisept), posmarować linię szwów maścią z antybiotykiem (dostałem receptę) i założyć świeży, jałowy opatrunek.
Miałem założone szwy rozpuszczalne, które powinny wypadać/zanikać od 10 do 20 dni po zabiegu. Pierwszy wypadł/rozpuścił się po 3, ostatni - po 17 dniach
Dodatkowe zalecenia: układać penisa do góry, nosić ciasne majtki/bokserki i luźne spodnie. Przez minimum pierwszy miesiąc penis służy TYLKO do sikania... Żadnych zabaw ręcznych, a tym bardziej jakieś "fiku-miku" ;-)
Wizyta kontrolna po 2 tygodniach, chyba, że działoby się coś niepokojącego.
Oczywiście "mały" był od początku opuchnięty i obolały, ale nie potrzebowałem i nie brałem żadnych środków przeciwbólowych.
Poranne wzwody - "upierdliwe" i wybudzające, ale tylko przez kilka pierwszych dni. Potem już mniej bolesne, za to "ciasne" i długo się utrzymujące (nawet pół godziny po obudzeniu).
Opuchlizna z każdym dniem była mniejsza, wzwody już nie budziły. Ale wciąż wolno ustępowały...
Tu kilka foto po szybkim myciu w niedzielę po zabiegu. Widać opuchliznę i szwy. Krwawienia mało, jedynie odrobinę przy szwach od strony wędzidełka. Różowo-fioletowa plama na żołędzi to krwiak, który zniknął po tygodniu.
Imgur: The most awesome images on the Internet
Po 2 tygodniach od zabiegu miałem wizytę kontrolną. Lekarz stwierdził.że wszystko bardzo dobrze się goi. Większość szwów już wtedy wypadła (najczęściej podczas mycia). Najdłużej trzymały się te na wędzidełku. Zalecenia na kontroli - higiena jak dotychczas (staranne, delikatne mycie penisa szarym mydłem 2 razy dziennie) i ... czas. Można smarować ranę Alantan'em w kremie lub maści. Pierwszy sex po kolejnych 2 tygodniach (jak wcześniej zapowiedział - minimum miesiąc po zabiegu). Maści na wygładzanie blizn - jeśli już, to stosować po 2 tygodniach od wypadnięcia ostatnich szwów.
Maść z antybiotykiem skończyła się po około 10 dniach, od tamtej pory stosowałem Solcoseryl i Alantan. Pan doktor nie miał uwag.
Kilka foto po 3 tygodniach i 3 dniach od zabiegu. Blizna jest jeszcze mimo wszystko świeża.
Co myślicie o efekcie (prawie) końcowym?
Imgur: The most awesome images on the Internet
Pozdrawiam!