Chciałem opisać jak zniosłem zabieg i okres po zabiegu oraz proces dojrzewania do tej decyzji na terapii z psychologiem. Mam nadzieję, że moje opisane doświadczenie pomoże innym osobom mającym problem ze stulejką.
Opiszę sprawę od początku. Pierwsze myśli ze zsuwaniem napletka sięgają około 5 roku życia podczas samodzielnych kąpieli. Omijałem mycie penisa w środku, przez co moja stulejka była ‘nabyta’, a nie ‘wrodzona’. Niestety rodzice nie przypilnowali tego, żeby dobrze wytłumaczyć jak ważne jest odciąganie napletka i mycie go wewnątrz. Dlatego jeśli będziecie kiedyś rodzicami, przypilnujcie tego dobrze i nie bójcie się rozmawiać o ludzkich rzeczach z dziećmi. W okresie podstawówki zauważyłem, że kolega na basenie ma trochę inaczej wyglądającego penisa, ale rodzice tłumaczyli mi, że jest pewnie obrzezany. Dopiero koło czasów technikum/studiów, gdy pierwszy raz przy wzwodzie chciałem poeksperymentować, ściągnąłem napletek za żołądź i nie dało się go zsunąć z powrotem. Wtedy zaczął robić się siny i zrozumiałem, że coś jest z nim nie tak. Potem pojawiały się dziewczyny, z którymi w głowie czułem skrępowanie, by przypadkiem nie doszło do współżycia. Działało to okropnie na psychikę, podejście do kobiet i pewność siebie oraz męskość. W kolejnych latach 21-26 bycia ze stałą partnerką, myślałem poważnie o problemie np. nieprzyjemnego zapachu, który nie znikał nawet po długiej kąpieli. Miałem stres podczas mycia się oraz w trakcie seksu, aby czasem partnerka nie zjechała napletkiem zbyt nisko. Taki udawany seks nie tylko pogarszał naszą relację, ale męczył mnie totalnie psychicznie. W wieku 25/26 poszedłem na dwie terapie paromiesięczne, tak by uporać się z przeszłością, ale i tym na co przełożyło się to w teraźniejszości. Zalecenie było jedno, by dalej terapia miała sens musiałem zdecydować się na zabieg usunięcia stulejki i wydłużenia wędzidełka. W tamtym okresie było to dla mnie coś takiego jak wylot w kosmos. Na terapii poznałem też dwie osoby, które wytłumaczyły mi jak to wygląda oraz poleciły lekarzy prywatnych oraz na NFZ. Po rozmowie z dobrym przyjacielem na temat mojego problemu okazało się, że też przechodził pół roku temu zabieg. Miałem więc pewność, że ten zabieg jest się w stanie przeżyć Chodziłem z myślą o zabiegu 2 lata. Odwlekałem zabieg jak mogłem, z racji pracy głównie miałem tylko zimowo/wiosenny okres w roku żeby podjąć się tego. Na pewno gdyby nie terapia grupowa z psychologiem nie zrobiłbym tego nigdy. Zacząłem czytać, pytać i z polecenia kolegi zdecydowałem się na doktora Jakuba Szmera z Krakowa. Zanim zapisałem się na pierwszą wizytę to wypiłem dwie szklanki łychy. Co było dla mnie stresem? Decyzja oraz ból jąder. Penis był nauczony częstych wytrysków. Trzeciego dnia bez dotykania go, jądra mocno zawsze bolały i ból przechodził po masturbacji. Na pewno nie stresowałem się tym, że będę wywijał przed doktorem gołym penisem, ponieważ mój poziom wstydu zmienił się na terapii, na której opowiadałem bardzo osobiste historie, przy których goły penis to pikuś Pierwsza wizyta u lekarza 250zł w Profemed. Lekarz wszystkich przyjmował po 10 max 15min. Bardzo szybka piłka, parę pytań, które miałem zapisane, bo ze stresu wiedziałem, że wszystko zapomnę. Na każde pytanie doktor miło i fajnie odpowiadał, mówił że zapewnia też opiekę po operacji w postaci kontaktu telefonicznego / mailowego. Bardzo fajny człowiek, mówił że od 10lat robi cięcia i nie miał jeszcze reklamacji i daje gwarancję, że gdyby coś mi się nie podobało, to poprawki są gratis. Doradził żeby po cięciu zostało jak najwięcej napletka – byłem tego samego zdania. Zalecił też wydłużenie wędzidełka. Zabieg miałem około miesiąc później w kwietniu, jakoś dzień później jak xwiewiurx. Przed zabiegiem zaglądałem na forum mało, bo po paru wątkach siwiałem widząc i czytając jak wyglądają penisy po operacji. Był to też błąd, bo wiem że np. mogłem pokazać doktorowi penisa w wzwodzie ile ma cm itd. tak by nie robić poprawki w razie czego. Albo w jakie leki się zaopatrzyć zaraz po pierwszych godzinach po zabiegu. Zabiegi doktor wykonuje już w swoim miejscu pracy, czyli w euromedica na ul. Kijowskiej – 1800zł za obrzezanie częściowe + plastykę wędzidełka. Wziąłem trochę tabsów uspokajających i pojawiłem się w gabinecie, ale o dziwo nie stresowałem się w ten dzień. Wierzcie lub nie, ale cały tamten okres czasu mentalnie się wyłączyłem, stres w głowie zrobił barierę i dla mnie to co się działo, decyzja o cięciu itd. to jakby sen. Dostałem 3 wkucia w penisa ze znieczuleniem, bolały, ale byłem na to przygotowany. Gorsze było to, że niestety ale potwierdziło się to co u dentysty. Moje ciało jest częściowo odporne na znieczulenie i ileś procent tego co się działo po prostu czułem. Ale nie chciałem przerywać, doktor miał asystenta, który mu pomagał. Jak sobie przypominam teraz co im opowiadałem przez cały zabieg oraz jak mnie bolało to bije sobie brawa w głowie . Co ciekawe pomieszczenie mają wytłumione i moja kobieta siedząca w poczekalni nic nie słyszała. Spociłem się jak świnia. Zabieg trwał godzinę. Doktor był zadowolony z efektu, ja po wszystkim musiałem poleżeć z 15min, bo tak kręciło mi się w głowie. Dlatego też ważne jest by jechać z kimś na zabieg, nie wyobrażam sobie prowadzić samochodu po zabiegu. Ja nawet po nie schyliłem się, żeby zawiązać buty. Teraz na pewno wybrałbym jakieś spodnie dresowe na gumce i dłuższą kurtkę by nic nie uwierało w okolice penisa. Mało co pamiętam zalecenia w jaki sposób mam owijać bandażem penisa, bo nie mogłem na niego patrzeć po – całego we krwi itd. Olbrzymi minus, który wyłapał u mnie doktorek to że jednak mimo wielu próśb nie podał mi nr telefonu do siebie, gdyby coś się działo po zabiegu, mimo że na pierwszej wizycie zapewniał, że poda na milion procent. Już po paru minutach w drodze do domu znieczulenie, które coś tam działało zaczęło schodzić, tak samo jak emocje wzruszenia. Tabsy, które przepisał doktor były ciężko dostępne w Krakowie i dziewczyna zjeździła się za wszystkim gdy ja już wiłem się z bólu w domu. Pierwsze oddanie moczu i zobaczenie go… korona cierniowa, krew itd. Myślę, że w tamtym czasie moja psychika spadła na dno i po nim szorowała. Pierwsze dni myślałem, że jednak nie była to dobra decyzja. Ogromnym wsparciem była moja kobieta. Doktor korzystał z szwów samorozpuszczanych, ale na tyle ostrych, że nasuwając napletka na żołądź szwy wbijały się w niego i spowodowały rany (zobacz fotki). W tych pierwszych dniach siedziałem cały czas przy komputerze i czytałem wszystkie posty na forum. Były one bardzo pomocne, kupiłem bandaż koatchezyjny który był świetny na tamten okres. Penisa nosiłem cały czas przylepionego do brzucha. Spałem z budzikiem ustawionym co godzinę, tak by szwy nie puściły od wzwodów. Straszny okres. Pierwszy tydzień bałem się o moje jądra, że będą na pewno boleć z braku wytrysku. I bolały minimalnie, ale jedząc tabletki przeciwbólowe przez tydzień od doktora praktycznie tego nie odczułem. Niektórzy tutaj po 2tygodniach chodzili do pracy. Mój kolega poszedł na 3ci dzień. Ja dopiero po 1.5 miesiąca doszedłem do siebie. Strasznie powoli mi się wszystko goiło. Szwy nie wypadały – myślę że przez to że bardzo mało je moczyłem w wodzie pod prysznicem. Poszedłem po 3 tyg na wizytę kontrolną – 250zł. Doktor powiedział, że jest wszystko w porządku i dał maść triderm na rany powstałe na żołędziu od szwów. Doczytałem na forum, że jednak po 3tygodniach powinny wypaść szwy, więc siadłem do nich i dwa dni po dwie godziny wyciągnąłem je pesetą, nożyczkami dla niemowląt i obcinaczkami do paznokci. Nigdy mi się tak nie trzęsły ręce jak przy tej ‘operacji’ Opuchlizna też po wyciągnięciu szwów trochę zeszła, w ogóle czułem się wtedy już dużo lepiej psychicznie. Przez te 1.5 miecha, ciupałem głównie w cs’a, tak by nie zobaczyć czasem nigdzie kobiety i nie mieć wzwodu. Chodziłem wtedy jakbym miał narobione w gacie okrakiem, parę razy wyszedłem z domu. Nie byłem nic w stanie robić, był to dla mnie strasznie ciężki psychicznie czas, czułem nawet obrzydzenie do penisa że wygląda tak źle. Cały czas miałem go przyklejonego w lekkim opatrunku do góry do brzucha. Po tym czasie chciałem przyzwyczaić się do nowego, naciągałem napletek na żołądź owijałem bandażem koatchezyjnym tak by skóra nie zjeżdżała pod żołądź. Ale po jakimś czasie z tego zrezygnowałem. Przyklejam od tamtego czasu plastry żelowe sutricon choć niekiedy o nich zapominam.
Jak się czuje teraz po 5ciu miesiącach od zabiegu? Psychicznie myślę że wróciłem już do normalności. Mimo, że decyzja padła w wieku 26lat to nie mam do siebie żalu o to, że zdecydowałem się za późno. Myślę, że każdy musi dorosnąć sam do tej decyzji i być gotowym na to, być mocnym psychicznie na pewno. Dobrze mieć wsparcie innych osób. Przez pierwsze tygodnie przy opatrunkach czy załatwianiu się pomagała mi kobieta, brakowało mi do tego rąk. Parę osób z otoczenia również, gdy dowiedziało się o zabiegu to wspierało – nie trzeba też bać się o tym mówić, może się okazać jak u mnie, że ktoś to też przechodził. Odczucia teraz są inne, lepsze. Ba, powiem wam że napletek w trakcie wzwodu penisa mocno ograniczał, teraz jest większy bo nic go nie ściska! Bałem się, że nie przyzwyczaję się do dotykania go ręcznikiem czy lania po nim wodą. Nic mylnego, teraz właśnie goni sobie swobodnie w gatkach. Psychika zmusiła mnie do odpoczynku od forum i dopiero po 5miechach zajrzałem wczoraj co nowego u Was słychać
Część 1.
Opiszę sprawę od początku. Pierwsze myśli ze zsuwaniem napletka sięgają około 5 roku życia podczas samodzielnych kąpieli. Omijałem mycie penisa w środku, przez co moja stulejka była ‘nabyta’, a nie ‘wrodzona’. Niestety rodzice nie przypilnowali tego, żeby dobrze wytłumaczyć jak ważne jest odciąganie napletka i mycie go wewnątrz. Dlatego jeśli będziecie kiedyś rodzicami, przypilnujcie tego dobrze i nie bójcie się rozmawiać o ludzkich rzeczach z dziećmi. W okresie podstawówki zauważyłem, że kolega na basenie ma trochę inaczej wyglądającego penisa, ale rodzice tłumaczyli mi, że jest pewnie obrzezany. Dopiero koło czasów technikum/studiów, gdy pierwszy raz przy wzwodzie chciałem poeksperymentować, ściągnąłem napletek za żołądź i nie dało się go zsunąć z powrotem. Wtedy zaczął robić się siny i zrozumiałem, że coś jest z nim nie tak. Potem pojawiały się dziewczyny, z którymi w głowie czułem skrępowanie, by przypadkiem nie doszło do współżycia. Działało to okropnie na psychikę, podejście do kobiet i pewność siebie oraz męskość. W kolejnych latach 21-26 bycia ze stałą partnerką, myślałem poważnie o problemie np. nieprzyjemnego zapachu, który nie znikał nawet po długiej kąpieli. Miałem stres podczas mycia się oraz w trakcie seksu, aby czasem partnerka nie zjechała napletkiem zbyt nisko. Taki udawany seks nie tylko pogarszał naszą relację, ale męczył mnie totalnie psychicznie. W wieku 25/26 poszedłem na dwie terapie paromiesięczne, tak by uporać się z przeszłością, ale i tym na co przełożyło się to w teraźniejszości. Zalecenie było jedno, by dalej terapia miała sens musiałem zdecydować się na zabieg usunięcia stulejki i wydłużenia wędzidełka. W tamtym okresie było to dla mnie coś takiego jak wylot w kosmos. Na terapii poznałem też dwie osoby, które wytłumaczyły mi jak to wygląda oraz poleciły lekarzy prywatnych oraz na NFZ. Po rozmowie z dobrym przyjacielem na temat mojego problemu okazało się, że też przechodził pół roku temu zabieg. Miałem więc pewność, że ten zabieg jest się w stanie przeżyć Chodziłem z myślą o zabiegu 2 lata. Odwlekałem zabieg jak mogłem, z racji pracy głównie miałem tylko zimowo/wiosenny okres w roku żeby podjąć się tego. Na pewno gdyby nie terapia grupowa z psychologiem nie zrobiłbym tego nigdy. Zacząłem czytać, pytać i z polecenia kolegi zdecydowałem się na doktora Jakuba Szmera z Krakowa. Zanim zapisałem się na pierwszą wizytę to wypiłem dwie szklanki łychy. Co było dla mnie stresem? Decyzja oraz ból jąder. Penis był nauczony częstych wytrysków. Trzeciego dnia bez dotykania go, jądra mocno zawsze bolały i ból przechodził po masturbacji. Na pewno nie stresowałem się tym, że będę wywijał przed doktorem gołym penisem, ponieważ mój poziom wstydu zmienił się na terapii, na której opowiadałem bardzo osobiste historie, przy których goły penis to pikuś Pierwsza wizyta u lekarza 250zł w Profemed. Lekarz wszystkich przyjmował po 10 max 15min. Bardzo szybka piłka, parę pytań, które miałem zapisane, bo ze stresu wiedziałem, że wszystko zapomnę. Na każde pytanie doktor miło i fajnie odpowiadał, mówił że zapewnia też opiekę po operacji w postaci kontaktu telefonicznego / mailowego. Bardzo fajny człowiek, mówił że od 10lat robi cięcia i nie miał jeszcze reklamacji i daje gwarancję, że gdyby coś mi się nie podobało, to poprawki są gratis. Doradził żeby po cięciu zostało jak najwięcej napletka – byłem tego samego zdania. Zalecił też wydłużenie wędzidełka. Zabieg miałem około miesiąc później w kwietniu, jakoś dzień później jak xwiewiurx. Przed zabiegiem zaglądałem na forum mało, bo po paru wątkach siwiałem widząc i czytając jak wyglądają penisy po operacji. Był to też błąd, bo wiem że np. mogłem pokazać doktorowi penisa w wzwodzie ile ma cm itd. tak by nie robić poprawki w razie czego. Albo w jakie leki się zaopatrzyć zaraz po pierwszych godzinach po zabiegu. Zabiegi doktor wykonuje już w swoim miejscu pracy, czyli w euromedica na ul. Kijowskiej – 1800zł za obrzezanie częściowe + plastykę wędzidełka. Wziąłem trochę tabsów uspokajających i pojawiłem się w gabinecie, ale o dziwo nie stresowałem się w ten dzień. Wierzcie lub nie, ale cały tamten okres czasu mentalnie się wyłączyłem, stres w głowie zrobił barierę i dla mnie to co się działo, decyzja o cięciu itd. to jakby sen. Dostałem 3 wkucia w penisa ze znieczuleniem, bolały, ale byłem na to przygotowany. Gorsze było to, że niestety ale potwierdziło się to co u dentysty. Moje ciało jest częściowo odporne na znieczulenie i ileś procent tego co się działo po prostu czułem. Ale nie chciałem przerywać, doktor miał asystenta, który mu pomagał. Jak sobie przypominam teraz co im opowiadałem przez cały zabieg oraz jak mnie bolało to bije sobie brawa w głowie . Co ciekawe pomieszczenie mają wytłumione i moja kobieta siedząca w poczekalni nic nie słyszała. Spociłem się jak świnia. Zabieg trwał godzinę. Doktor był zadowolony z efektu, ja po wszystkim musiałem poleżeć z 15min, bo tak kręciło mi się w głowie. Dlatego też ważne jest by jechać z kimś na zabieg, nie wyobrażam sobie prowadzić samochodu po zabiegu. Ja nawet po nie schyliłem się, żeby zawiązać buty. Teraz na pewno wybrałbym jakieś spodnie dresowe na gumce i dłuższą kurtkę by nic nie uwierało w okolice penisa. Mało co pamiętam zalecenia w jaki sposób mam owijać bandażem penisa, bo nie mogłem na niego patrzeć po – całego we krwi itd. Olbrzymi minus, który wyłapał u mnie doktorek to że jednak mimo wielu próśb nie podał mi nr telefonu do siebie, gdyby coś się działo po zabiegu, mimo że na pierwszej wizycie zapewniał, że poda na milion procent. Już po paru minutach w drodze do domu znieczulenie, które coś tam działało zaczęło schodzić, tak samo jak emocje wzruszenia. Tabsy, które przepisał doktor były ciężko dostępne w Krakowie i dziewczyna zjeździła się za wszystkim gdy ja już wiłem się z bólu w domu. Pierwsze oddanie moczu i zobaczenie go… korona cierniowa, krew itd. Myślę, że w tamtym czasie moja psychika spadła na dno i po nim szorowała. Pierwsze dni myślałem, że jednak nie była to dobra decyzja. Ogromnym wsparciem była moja kobieta. Doktor korzystał z szwów samorozpuszczanych, ale na tyle ostrych, że nasuwając napletka na żołądź szwy wbijały się w niego i spowodowały rany (zobacz fotki). W tych pierwszych dniach siedziałem cały czas przy komputerze i czytałem wszystkie posty na forum. Były one bardzo pomocne, kupiłem bandaż koatchezyjny który był świetny na tamten okres. Penisa nosiłem cały czas przylepionego do brzucha. Spałem z budzikiem ustawionym co godzinę, tak by szwy nie puściły od wzwodów. Straszny okres. Pierwszy tydzień bałem się o moje jądra, że będą na pewno boleć z braku wytrysku. I bolały minimalnie, ale jedząc tabletki przeciwbólowe przez tydzień od doktora praktycznie tego nie odczułem. Niektórzy tutaj po 2tygodniach chodzili do pracy. Mój kolega poszedł na 3ci dzień. Ja dopiero po 1.5 miesiąca doszedłem do siebie. Strasznie powoli mi się wszystko goiło. Szwy nie wypadały – myślę że przez to że bardzo mało je moczyłem w wodzie pod prysznicem. Poszedłem po 3 tyg na wizytę kontrolną – 250zł. Doktor powiedział, że jest wszystko w porządku i dał maść triderm na rany powstałe na żołędziu od szwów. Doczytałem na forum, że jednak po 3tygodniach powinny wypaść szwy, więc siadłem do nich i dwa dni po dwie godziny wyciągnąłem je pesetą, nożyczkami dla niemowląt i obcinaczkami do paznokci. Nigdy mi się tak nie trzęsły ręce jak przy tej ‘operacji’ Opuchlizna też po wyciągnięciu szwów trochę zeszła, w ogóle czułem się wtedy już dużo lepiej psychicznie. Przez te 1.5 miecha, ciupałem głównie w cs’a, tak by nie zobaczyć czasem nigdzie kobiety i nie mieć wzwodu. Chodziłem wtedy jakbym miał narobione w gacie okrakiem, parę razy wyszedłem z domu. Nie byłem nic w stanie robić, był to dla mnie strasznie ciężki psychicznie czas, czułem nawet obrzydzenie do penisa że wygląda tak źle. Cały czas miałem go przyklejonego w lekkim opatrunku do góry do brzucha. Po tym czasie chciałem przyzwyczaić się do nowego, naciągałem napletek na żołądź owijałem bandażem koatchezyjnym tak by skóra nie zjeżdżała pod żołądź. Ale po jakimś czasie z tego zrezygnowałem. Przyklejam od tamtego czasu plastry żelowe sutricon choć niekiedy o nich zapominam.
Jak się czuje teraz po 5ciu miesiącach od zabiegu? Psychicznie myślę że wróciłem już do normalności. Mimo, że decyzja padła w wieku 26lat to nie mam do siebie żalu o to, że zdecydowałem się za późno. Myślę, że każdy musi dorosnąć sam do tej decyzji i być gotowym na to, być mocnym psychicznie na pewno. Dobrze mieć wsparcie innych osób. Przez pierwsze tygodnie przy opatrunkach czy załatwianiu się pomagała mi kobieta, brakowało mi do tego rąk. Parę osób z otoczenia również, gdy dowiedziało się o zabiegu to wspierało – nie trzeba też bać się o tym mówić, może się okazać jak u mnie, że ktoś to też przechodził. Odczucia teraz są inne, lepsze. Ba, powiem wam że napletek w trakcie wzwodu penisa mocno ograniczał, teraz jest większy bo nic go nie ściska! Bałem się, że nie przyzwyczaję się do dotykania go ręcznikiem czy lania po nim wodą. Nic mylnego, teraz właśnie goni sobie swobodnie w gatkach. Psychika zmusiła mnie do odpoczynku od forum i dopiero po 5miechach zajrzałem wczoraj co nowego u Was słychać
Część 1.