Witam. Jestem tutaj nowym użytkownikiem, jednak z bagażem pełnym pytań. Mam 18lat. Powoli myslelismy z moją partnerką o 1wszym seksie; spięty cala sytuacja zacząłem czytać różne informacje na temat męskiego instrumentu no i okazało się ze mam zbyt krotkie wedzidelko. Co więcej moja nieświadomość seksualną była na tak marnym poziomie ze przez 15lat, które pamiętam, nigdy nie ściągnąłem napletka z penisa aż do czasu gdy przeczytałem co nie co o stulejce i się zalamalem. Czytając informacje w środku nocy tego samego dnia rano poszedłem do lekarza 1wszego kontaktu po skierowanie. Skierowanie otrzymałem z podejrzeniem stulejki, jednak chirurg stwierdził ze stulejki nie ma po czym jakby nigdy nic siła ściągnął napletek do rowka zażołędnego. Myślałem ze mu je**e B nawet nie raczył mnie ostrzec. Prawie doprowadził mnie do łez. Powiedział ze mam zbyt krotkie wedzidelko. Cd wspomnianej wcześniej higieny a raczej jej znajomości a nawet braku, domyslilem się tego gdy ów chirurg pocierał mi zoladz jakby ręce sobie w ręcznik wybierał.
Dzien zabiegu.
Jednak z racji iż zabieg zaczął się z 30min opóźnieniem i trwał 10min dłużej to po zabiegu chirurg niczym Usain Bolt wybiegł z sali a pielęgniarka kazała mi leżeć i za 20min Pan przyjdzie mojego Alvaro skontrolować :v sam zabieg moze niezbyt bolesny jednak wolalbym go nie powtarzac . Ale dalej. Lezalem tak przez godzinę a ze byłem na czczo to burcZenie w brzuchu było tak głośne ze nie wiem czy bardziej się wstydzilem tego ze obcy facet maca mnie po frendzlu czy te burczenie. No nic. Przyszedł, powiedział ze jest wszystko ok i równie szybko jak powszednio zniknął jednak nie zapomniał napomknął o wpłacie kasy :v. W tym momencie jestem dzień po zabiegu. Mam założone rozpuszczalne szwy. Ponoć po 2tyg znikną. Jednak nie w tym problem. Problem w tym ze miejsce szycia przy ściąganiu napletka tak cholernie boli ze uniemożliwia mi nawet zobaczenie gio przez co nie mogę go czyścić (trochę poczytalem). Ba. Chirurg nawet nie powiedział mi jak mam to robić i jakimi specyfikami. I tu moje pytania:
1)czy ból przy próbie ściągnięcia napletka jest normalny (wczoraj zabieg) (dodam ze nie mogę go ściągnąć do rowka, obecnie co najwyżej do stanu gdy widać czubek i 0,5mm zoledzia od niego, stulejki nie mam bo jednak napletek po wizycie u chirurga sciagalem juz sam kilka razy, po pierwszej wizycie przed zabiegiem oczywiscie)?
2)jak mojego kolezke "myc"? I w czym oraz jak często?
3)od kiedy pamiętam mam nadwrażliwość zoledzia przez co boję się kolegi dotknąć, z czego wynika też mój paniczny strach przed myciem. Czy są jakieś srodki które mogą mi pomoc lub jakie są wasze "domowe" sposoby?
Trochę się podlamalem czytając zamieszczone tu wczesniej posty ze "ja to już sciagalem napletek kilka godzin po zabiegu" albo "opatrunek zmieniam codzien" (ja nie mam zadnego).
4) jeśli sytuacja z pkt1 jest normalna to po jakim czasie mogę spróbować scisgnac napletek tak aby spróbować przemyc chociaż miejsca szyć?
Dziękuję.
Dzien zabiegu.
Jednak z racji iż zabieg zaczął się z 30min opóźnieniem i trwał 10min dłużej to po zabiegu chirurg niczym Usain Bolt wybiegł z sali a pielęgniarka kazała mi leżeć i za 20min Pan przyjdzie mojego Alvaro skontrolować :v sam zabieg moze niezbyt bolesny jednak wolalbym go nie powtarzac . Ale dalej. Lezalem tak przez godzinę a ze byłem na czczo to burcZenie w brzuchu było tak głośne ze nie wiem czy bardziej się wstydzilem tego ze obcy facet maca mnie po frendzlu czy te burczenie. No nic. Przyszedł, powiedział ze jest wszystko ok i równie szybko jak powszednio zniknął jednak nie zapomniał napomknął o wpłacie kasy :v. W tym momencie jestem dzień po zabiegu. Mam założone rozpuszczalne szwy. Ponoć po 2tyg znikną. Jednak nie w tym problem. Problem w tym ze miejsce szycia przy ściąganiu napletka tak cholernie boli ze uniemożliwia mi nawet zobaczenie gio przez co nie mogę go czyścić (trochę poczytalem). Ba. Chirurg nawet nie powiedział mi jak mam to robić i jakimi specyfikami. I tu moje pytania:
1)czy ból przy próbie ściągnięcia napletka jest normalny (wczoraj zabieg) (dodam ze nie mogę go ściągnąć do rowka, obecnie co najwyżej do stanu gdy widać czubek i 0,5mm zoledzia od niego, stulejki nie mam bo jednak napletek po wizycie u chirurga sciagalem juz sam kilka razy, po pierwszej wizycie przed zabiegiem oczywiscie)?
2)jak mojego kolezke "myc"? I w czym oraz jak często?
3)od kiedy pamiętam mam nadwrażliwość zoledzia przez co boję się kolegi dotknąć, z czego wynika też mój paniczny strach przed myciem. Czy są jakieś srodki które mogą mi pomoc lub jakie są wasze "domowe" sposoby?
Trochę się podlamalem czytając zamieszczone tu wczesniej posty ze "ja to już sciagalem napletek kilka godzin po zabiegu" albo "opatrunek zmieniam codzien" (ja nie mam zadnego).
4) jeśli sytuacja z pkt1 jest normalna to po jakim czasie mogę spróbować scisgnac napletek tak aby spróbować przemyc chociaż miejsca szyć?
Dziękuję.