• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Chemioterapia, a nowotwór jądra

takijedentyp

New member
Witam! Chciałbym zasięgnąć porady i wysłuchać profesjonalnej opinii na temat chemioterapii oraz leczenia i profilaktyki w przypadku nowotworu jądra. W lipcu bieżącego roku zdiagnozowano u mnie guz na prawym jądrze, co zakończyło się jego kompletnym usunięciem. Był to nienasieniakowaty guz zarodkowy i po jego usunięciu nie stwierdzono u mnie żadnych przerzutów - dlatego nieco się zdziwiłem, gdy dostałem skierowanie na chemioterapię.

Zanim poszedłem na pierwszy zabieg, zasięgnąłem prywatnie opinii u specjalisty. Po przejrzeniu dokumentacji stwierdził on, że podstawą do przeprowadzenia chemioterapii jest u mnie podwyższony poziom markera AFP - na dzień przed operacją usunięcia jądra poziom ten wynosił aż 8226,58 ng/ml, a miesiąc po operacji spadł do 76,67 ng/ml. Ponieważ norma u zdrowego dorosłego mężczyzny powinna mieścić się w przedziale 0,89 - 8,78 ng/ml, moje wyniki dawały podstawy do przeprowadzenia trzech cykli chemioterapii...

Chcąc nie chcąc, zgodziłem się więc na ten zabieg. W szpitalu poinformowano mnie, że jeszcze przed pierwszym cyklem pobierze się mi krew do kolejnego badania, ale zdziwiłem się słysząc słowa pani doktor z NFZ, która stwierdziła, że te wyniki i tak nie będą miały na to wszystko wpływu - no bo przecież to chyba właśnie od tych wyników powinno zależeć, czy pacjenta podda się chemioterapii, czy też nie... No ale co ja tam wiem...

W każdym razie krew pobrano mi tuż przed podaniem pierwszej dawki chemii, około 2 miesięcy po usunięciu jądra i ok. miesiąc po ostatnim badaniu krwi (które wykazało poziom markera AFP na 76,67 ng/ml), a jego wyniki miały przyjść 2 dni później. W sumie pierwszy cykl chemioterapii składał się z 3 dni podawania chemii i 4 dnia "płukania" krwi czystą solą fizjologiczną. Wyniki badania krwi poznałem więc dopiero trzeciego dnia pierwszego cyklu - gdy już wpompowano we mnie praktycznie całą chemię. Cały szkopuł tkwi jednak w tym, że wyniki wyszły mi idealne: marker AFP, który miał być niby główną podstawą do przeprowadzenia chemioterapii, spadł do poziomu 2,17 ng/ml - czyli zgodnego z ogólnie przyjętą normą. Zaznaczę na wszelki wypadek, że taki wynik był JESZCZE PRZED PODANIEM MI JAKIEJKOLWIEK CHEMII...

A jednak specjaliści z NFZ wydają się zupełnie nie interesować jakimikolwiek wynikami badania krwi i nadal chcą przeprowadzić pozostałe dwa cykle chemioterapii - następny cykl mam mieć 28.10. Wychodzi więc na to, że całą tą chemioterapię aplikuje się mi czysto profilaktycznie - od tak dla pewności...

Tyle tylko, że do teraz odczuwam efekty uboczne - mdliło mnie przez cały następny tydzień, a od kilku dni wypadają mi włosy. Czy w takim wypadku tego typu profilaktyka nie przyniesie mi więcej szkody, niż pożytku? Od zawsze wydawało mi się że, chemioterapia jest dość drastycznym środkiem, który stosuje się u pacjenta dopiero w ostateczności i gdy istnieją do tego jakieś konkretne powody...

Przed rozpoczęciem 2 cyklu mam mieć ponownie przebadaną krew - czy nie byłoby lepiej, gdybym poczekał na wyniki, zanim zgodzę się na to, by wpompowano we mnie kilka litrów chemii? Przecież jeśli i tym razem okaże síę, że wszystkie markery są w normie, to dlaczego mam się dawać truć i całkiem stracić włosy?

Uprzejmie proszę o opinię oraz radę kogoś z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Pozdrawiam!
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Zaden ze mnie specjalista ale chyba lekarze wiedza lepiej co dla ciebie dobre. Chemia ma wybic jakiekolwiek komorki rakowe ktore mogly pozostac. Wlosy odrosna. Lepiej stracic wlosy na jakis czas niz miec nawrót raka.
 

takijedentyp

New member
Zaden ze mnie specjalista ale chyba lekarze wiedza lepiej co dla ciebie dobre. Chemia ma wybic jakiekolwiek komorki rakowe ktore mogly pozostac. Wlosy odrosna. Lepiej stracic wlosy na jakis czas niz miec nawrót raka.
Problem w tym, że jak mówiłem, zasięgnąłem wcześniej rady prywatnie u specjalisty, który w miarę jasno wytłumaczył mi jakie w moim przypadku są podstawy do chemioterapii - t.j. marker AFP na poziomie 76,67 ng/ml (przy normie 0,89 - 8,78 ng/ml). Poza tum nie jestem głupi i potrafię szukać informacji na własną rękę - szczególnie gdy praktycznie wszystkie niezbędne informacje można znaleźć w internecie (n.p. na stronkach typu pubmed, czy arxiv). Umiem odczytać moje wyniki i porównać je z ogólnie przyjętymi normami - tym bardziej, jeśli skonsultuje się wcześniej ze specjalistą. Chemioterapii nie powinno się chyba raczej przeprowadzać, jeśli nie ma do tego podstaw - to nie jest witamina c, którą można lykać profilaktycznie...
 

takijedentyp

New member
Wydaje mi się że masz rację co do chemioterapii skoro wyniki są dobre zasięgnij jeszcze u lekarza prywatnej praktyki
Dzięki! Tak właśnie zrobię. Lekarz, to zawód godny szacunku, ale mimo wszystko w takich sprawach wolę jednak nie do końca ufać w poprawność ich opinii - tym bardziej, jeśli w placówkach NFZ pacjent jest traktowany ”taśmowo", zamiast indywidualnie (pani doktor nawet nie spojrzała na wyniki, wypisując mi skierowanie). Niestety, ale jeśli oczekuje się jakiegokolwiek zaangażowania lekarza, to trzeba mu posmarować z własnej kieszeni.... Pozdrawiam!
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Nigdy nie jest do konca pewne czy usunieto w 100proc wszystkie komorki rakowe. Dlatego pewnie dali chemie. Udaj sie do kogoś innego po druga opinie i juz.
 

góral

Active member
Tak właśnie zrób bo dzisiaj tak pacjent jest traktowany jak mówisz skonsultuj prywatnie kolejgaa też usunięte jądro pracował wtedy w Holandii ale chyba nie miał chemii
 

takijedentyp

New member
Nigdy nie jest do konca pewne czy usunieto w 100proc wszystkie komorki rakowe. Dlatego pewnie dali chemie. Udaj sie do kogoś innego po druga opinie i juz.
Oczywiście: komórki rakowe będą krążyć przeważnie w krwiobiegu jeszcze jakiś czas po usunięciu guza - dlatego miesiąc po operacji miałem nadal podwyższony poziom markera AFP - jednak spadek i tak był gwałtowny (z 8226,58 do 76,67 ng/ml). Jednak to wszystko da się wyczytać z badania krwi: obecność komórek raka da się stwierdzić za pomocą różnorakich markerów - w przypadku nowotworu jądra, jest to marker AFP. Dziwi mnie tylko, dlaczego te wyniki nie były w ogóle brane pod uwagę, gdy kierowano mnie na chemioterapię... Szczerze, to podejrzewam tu jakieś brzydkie machlojki finansowe - taka chemia kosztuje majątek i coś mi się widzi, że ktoś na tym robi biznes....
 

takijedentyp

New member
proszę:

ale to wcale nie koniec... następny związek:
ETOPOZYD


"Jego mechanizm działania nie jest do końca poznany. Wiadomo, że działanie etopozydu opiera się na następujących mechanizmach: zrywanie jednoniciowego i dwuniciowego DNA, hamowanie topoizomerazy II, tworzenie wolnych rodników oraz hamowanie wbudowywania tymidyny do DNA."

acha... a to dopiero połowa tego, co mi zapodano
 

takijedentyp

New member
następny związek: ETOPOZYD

"Jego mechanizm działania nie jest do końca poznany. Wiadomo, że działanie etopozydu opiera się na następujących mechanizmach: zrywanie jednoniciowego i dwuniciowego DNA, hamowanie topoizomerazy II, tworzenie wolnych rodników oraz hamowanie wbudowywania tymidyny do DNA."

acha fajnie...


"Ze stosowaniem leków hamujących podziały komórkowe, w tym etopozydu, wiąże się ryzyko wystąpienia działań niepożądanych dotyczących tkanek prawidłowych o częstych podziałach komórkowych (np. szpik kostny, tkanka nabłonkowa). Jednym z najczęściej występujących działań niepożądanych etopozydu, które ogranicza możliwość zwiększenia dawki, jest hamowanie czynności krwiotwórczej szpiku kostnego. Prowadzi to do wystąpienia leukopenii, niekiedy znacznie nasilonej i innych zaburzeń hematologicznych (np. małopłytkowość, niedokrwistość) oraz następczego zmniejszenia odporności. W okresie leczenia konieczna jest regularna kontrola hematologiczna, a wyniki badań mogą wymagać opóźnienia rozpoczęcia (lub kontynuowania) leczenia do czasu uzyskania poprawy parametrów hematologicznych. Do bardzo częstych działań niepożądanych etopozydu należą nudności i wymioty, z nieco mniejszą częstością występuje biegunka i/lub jadłowstręt. Działanie etopozydu na nabłonek wyścielający przewód pokarmowy często powoduje stany zapalne błon śluzowych przewodu pokarmowego. Innym częstym działaniem niepożądanym etopozydu jest jego działanie neurotoksyczne (tj. uszkadzające układ nerwowy), zwykle w postaci neuropatii obwodowej. U części pacjentów możliwe zapalenie nerwu wzrokowego oraz przemijająca ślepota korowa, rzadko zaburzenia czynności ośrodkowego układu nerwowego. Możliwe zmniejszenie ciśnienia tętniczego (ryzyko niedociśnienia tętniczego podczas zbyt szybkiego podania dożylnego), bardzo rzadko zaburzenia czynności serca (np. zaburzenia rytmu serca, zawał serca). Etopozyd, podobnie jak inne leki cytotoksyczne, jest przeciwwskazany w okresie ciąży, ponieważ może powodować uszkodzenie płodu. Zaburza płodność, może uszkadzać komórki rozrodcze, może powodować nieodwracalną bezpłodność. Etopozyd ma działanie mutagenne i może przyczyniać się do wystąpienia wtórnych nowotworów (ostrych białaczek). Ponadto, etopozyd może powodować wystąpienie ciężkich reakcji nadwrażliwości, w tym stanowiących bezpośrednie zagrożenie życia (np. niedociśnienie tętnicze, obrzęk naczynioruchowy, skurcz oskrzeli, reakcje anafilaktyczne, w tym wstrząs anafilaktyczny). Należy pamiętać, że wyżej wymienione działania niepożądane nie przedstawiają wszystkich znanych działań niepożądanych etopozydu"

a to dopiero połowa... następny związek:
BLEOMECYNA


"Jak większość leków cytostatycznych, bleomycyna może powodować zarówno ostre jak i opóźnione działanie toksyczne. Bardzo często: śródmiąższowe zapalenie płuc (występuje u ok. 10% pacjentów; może wystąpić podczas lub, w incydentalnych wypadkach, po zakończeniu leczenia bleomycyną; może prowadzić do zwłóknienia płuc i powodowało zgon ok. 1% pacjentów otrzymujących bleomycynę); uszkodzenie błon śluzowych lub skóry (występuje do 50% pacjentów), owrzodzenie błon śluzowych (może być nasilone, jeśli bleomycyna podawana jest w skojarzeniu z radioterapią lub innymi preparatami, które mają toksyczne działanie na błony śluzowe), nudności, wymioty, zanik apetytu, spadek wagi ciała oraz stan zapalny błon śluzowych (zapalenie śluzówki, zapalenie jamy ustnej); pigmentacja wiciowcowa (występuje u 8-38% pacjentów; zmiany te zależne są od dawki i objawiają się w postaci liniowych hiperpigmentacji, którym towarzyszy świąd; zgrubienie, nadmierne rogowacenie, zaczerwienienie, wrażliwość i obrzęk koniuszków palców, rumień i wysypka głównie na dłoniach i stopach, rozstępy skórne, pęcherze, zmiany na paznokciach, obrzęk w miejscach podatnych na nacisk, takich jak łokcie oraz utrata włosów rzadko przyjmują ciężką postać i zwykle ustępują po ukończeniu leczenia). Często: ciężka nadwrażliwość/reakcje idiosynkratyczne podobne do klinicznej anafilaksji (obserwowano u ok. 1% pacjentów, głównie u pacjentów z chłoniakiem; reakcje anafilaktyczne mogą być natychmiastowe lub opóźnione o kilka godzin i zwykle występują po pierwszej lub drugiej dawce; składa się na nie niedociśnienie, dezorientacja, gorączka, dreszcze i świszczący oddech, i mogą być śmiertelne); gorączka (może wystąpić 2-6 h po pierwszym wstrzyknięciu; częstość występowania gorączki zmniejsza się wraz z kolejnymi wstrzyknięciami); po podaniu dożylnym lub dojamowym może wystąpić ból w miejscu wstrzyknięcia lub w obrębie nowotworu. Niezbyt często: niewielka supresja szpiku kostnego (może wystąpić łagodna małopłytkowość, która szybko ustępuje po zakończeniu leczenia). Rzadko: zawał serca, choroba wieńcowa; uszkodzenie naczyń krwionośnych (np. zawał serca, choroba wieńcowa, zaburzenia przepływu krwi w mózgu, stan zapalny naczyń krwionośnych w mózgu, tzw. zespół hemolityczno-mocznicowy); po dojamowym podaniu zgłaszano przypadki hipotonii, bardzo wysokiej gorączki i śmierci polekowej. Ostre reakcje z hiperpireksją i zapaścią krążeniowo-oddechową zgłaszano po dożylnym wstrzyknięciu dawek leku wyższych niż zalecane. Ponadto po podaniu dożylnym może wystąpić niskie ciśnienie krwi tętniczej, miejscowe zakrzepowe zapalenie żył oraz niedrożność żylna. U pacjentów otrzymujących bleomycynę zgłaszano również twardzinę skóry, parestezje i przeczulicę, ból mięśni i kończyn oraz przypadki zespołu podobnego do objawu Raynauda, w postaci niedokrwienia mogącego prowadzić do martwicy obwodowych części ciała. U pacjentów z rozpoznaniem ziarnicy złośliwej leczonych wysokimi dawkami początkowymi opisywano przypadki epizodów niedociśnienia. Podczas i zaraz po zakończeniu chemioterapii z zastosowaniem bleomycyny mogą się pojawić plemniki aneuploidalne (o nieprawidłowej liczbie chromosomów)."

coraz lepiej
 

takijedentyp

New member
Niestety nie umiem odczytać ostatniej pozycji na liście - może ktoś tutaj ma lepsze zdolności kaligraficzne/grafologiczne i pomoże mi zidentyfikować ostatnią trutkę na szczury...



Jak na razie wygląda na to, że gdybym faktycznie był ciężko chory, to tej chemii bym raczej nie przeżył...
 

takijedentyp

New member
Ta chemia to jest wielka trucizna dla organizmu człowieka chyba nic nie chemia nie uszkodziła żadnych męskich funkvcji

Mam nadzieję - i tak zostało mi już tylko jedno jajko. Jak na razie wszystko zdaje się działać normalnie, ale nie robiłem jeszcze badania na płodność...

Ja też raczej nie odczytamy całe szczęście że tego dziadostwa nie brałeś bo chyba byś pewnie tego nie wytrzymał
no właśnie brałem - to jest spis tego, co mi zaaplikowano...

jak na razie żyję ale mam za sobą dopiero jeden cykl z trzech... następna dawka ma być mi podana za 4 dni
 

góral

Active member
Poprostu niechce się wierzyć co aplikują dobrze że więcej niż bierzesz z jedn jajkiem jest płodność bo ten kolega ma dziecko

Będziesz to brał czy będziesz konsultował z inn lekarzem
 
Podobne tematy
Rozpoczęty przez Tytuł Forum Odp Data
M Krótkie wędzidełko a nowotwór jądra Krótkie wędzidełko 7
P Nowotwór a dieta Lekarze 1
L Nowotwór jądra Inne 3
A Ból jądra Inne 7
P Jądra Inne 11

Podobne tematy

Do góry